Telefon Charlesa

Tarantino

Nagranie:
"Czesc, tutaj Charles. Widocznie nie moge odebrac telefonu, zostaw wiadomosc albo wyslij sms'a c'ya"

Seniorita-Qabi

Nowa wiadomość:Edie
Z miła chęcią.

Seniorita-Qabi

Nowa wiadomość:Edie
Niech pan wpadnie
to sie umówimy.

Tarantino

[charles dzwoni do sklepu z wyposazeniem biura, zamawia wszystkie potrzebne mu rzeczy]

Granmor

*dzwoni : Tata*

Tarantino

- tak slucham?

Granmor

Cześć synku. - odezwał się głos w słuchawce.

Tarantino

- no hej tato. co tam u Was?

Granmor

Świetnie. Charles, czy masz już ten swój mały biznes? - spytał nagle tata.

Tarantino

- Tak, niedawno otworzylem, jeszcze nie mam zadnego potencjalnego klienta. *Charles nie lubil jak cos mu sie nie udaje i przy tym musial oglaszac to calemu swiatu, szybko zmienil temat* A jak tam Wam rosna moje herbaciane roze? Przyjely sie?

Granmor

-Tak, przyjęły.. Charles, czy nie miałbyś nic przeciwko, gdyby matka zamieszkała z Tobą na kilka miesięcy?

Tarantino

- e. A cos sie stalo?

Granmor

-Mama jest chora, chce się z Tobą zobaczyć.-głos ojca się załamał.-przed śmiercią.

Tarantino

- *Charles mial lzy w oczach, cisza* A moze ja powinienem do niej pojechac? Anglia jest daleko od USA, ale dlaczego przed smiercia? *glos Charlesa zmienil sie na nieco ochrypialy*

Granmor

-Nie... mama chciała zobaczyć, jak żyjesz. Przyjedzie z nią pielęgniarz, od tygodnia mama go potrzebuje.-wytłumaczył ojciec, po czym dodał.-Mama ma nowotwór, nowotwór piersi. Nie ma już żadnych szans, zbyt późno go wykryli...

Tarantino

*Charles zaniemowil*
- oczywiscie, sprobuje zrobic co w mojej mocy by byla u mnie szczesliwa *z jego oczu wylewaja sie lzy* , ale dlaczego mi tak pozno o tym mowisz ze jest chora?

Granmor

-Nie chcieliśmy Cię denerwować, wykryto go dopiero kilka tygodni temu, strasznie osłabła.. tydzień temu, od tygodnia nie potrafi sama funkcjonować.

Tarantino

- kiedy przyjedzie? *chcial jak najdalej uciec od tematu choroby, jego glos juz calkiem stal sie ochryply i slychac bylo, ze Charles zle znosi tematy chorob swojej rodziny*

Granmor

-Jeżeli to nie problem, lekarz sugeruje żeby jutro. Im szybciej Cię zobaczy, tym bardziej będzie spokojna..

Tarantino

- ok *powiedzial oczywiscie smutnie*, prosze cie. zadzwon do mnie jak bedzie lot.

Granmor

-Przykro mi, ale ciocia Aundrey mówi że jeżeli się nie spotkacie, będziecie obydwoje tego żałować. Ty tutaj, ona na tamtym świecie. Kończę, muszę spakować ostatnią walizkę dla mamy, do zobaczenia.

*bip*bip**bip*

Tarantino

*dzwoni Tisha*
C: tak slucham?
T: Charles, Twoja siostrzyczka dzwoni
C: O.. hej *powiedzial zmieszany*
T: Charles, sluchaj mnie. Wiesz o tym, ze mama jest chora?
C: Tak, ojciec do mnie wczoraj dzwonil
T: Dzisiaj mam lot do Ciebie
C: Eee. Jak to?
T: Chyba nie myslales, ze zostawie Cie samego
C: Dziekuje za troske, ale dam sobie rade *widzial ukryte plany Tishy*
T: Wiem wiem, Wy mezczyzni Costiff'y to zawsze mowicie ze dacie sobie rade. Nie daj sie prosic, lece dzisiaj do Ciebie. Podaj mi tylko adres gdzie Ty mieszkasz
C: Ee. Wisteria Lane 7
T: Bedziemy w kontakcie. Bye

Tarantino

*sms od kontaktu: Tisha*

Czekamy na
lotnisku
przyjedz po
nas jak
najszybciej.

Evangelline

[Dzwoni Evangelline]

Tarantino

- tak slucham?