[na szczycie jednej z gór] Opuszczony pensjonat

Seniorita-Qabi

Chciała zacząć wrzeszczeć, ale nie mogła, wydałała tylko z siebie ciche pomruki, które stawały sie coraz głośniejsze.

Granmor

-No, już, już, cicho... i tak Cię nikt tutaj nie usłyszy. Jesteśmy w dalekich piwnicach. - powiedział z uśmiechem. -W końcu jakimś cudem, żadnej z Was nie udało się uciec.

Seniorita-Qabi

-Pomocy-powiedziała głośneijszym głosem-POMOCY!-wrzasnęła z całych sił i powoli wstała.

Granmor

Willard wział łom i uderzyl Gaby w plecy. -Mówiłem.. zebyś...byla...cicho. - wycedził przez zeby.

Seniorita-Qabi

-AŁA-wrzasnęła na cały głos i na chwilę straciła przytomność, po chwili obudziła się i rzuciła się na Doktora xP

Granmor

Doktor przez chwilę nie wiedział co robić, nie mógł jej zabić, bo miała płod. Męczyły go te porwania, pchnał nią więc o ścianę i ponownie wziął łom.
-Z tymi elektro wstrząsami, to nie żartowałem... zaraz możemy się nimi pobawić. - powiedział zdenerwowany.

Seniorita-Qabi

-Zostaw mnie ty psychopato-uderzyła go w twarz i kopnęła w krocze, podbiegła do drzwi zaczęła w nie walić i wołać pomoc

Granmor

Willard pobiegł do Gaby, szarpnął ją za ubranie, szarpał tak dlugo że doprowadził do "lóżka". Tam uderzyl ja w głowę, aby na chwilę się poddala.
Przywiązał ją pasami do tego pseudo łózka i zaczał przygotowywać elekrowstrząsy.
-Ostrzegalem, że to Cię może zabić, ale sama do tego doprowadziłas.- stwierdził, a po chwili poparzył Gaby prądem.....

Seniorita-Qabi

Spojrzała na niego i straciła przytomność.

Granmor

Willard odłożył "narzedzia pracy", ale pozostawił Gaby przywiązana. -Tak przynajmniej nie będziesz sprawiać kłopotów. - powiedział radośnie.

Seniorita-Qabi

Leżała cały czas nie przytomna.

Granmor

Willard spoliczkował Gaby, aby ta się ocknęła.

Seniorita-Qabi

Otworzyła oczy i spojrzała na niego z pogardą i złoscią

Granmor

-Mówiłaś ze będziesz grzeczna, zawiodłaś mnie Gabrielle. - stwierdził spokojnie.-A ja nie lubię, gdy się mnie zawodzi.

Seniorita-Qabi

-A ja nie lubie gdy facet jest zwykłą świną

Granmor

Willard uśmiechnął się krzywo.-Z ręką wszystko w porządku? Boli, piecze? Możemy ją amputować, jeżeli to ukoi Twój ewentualny ból.

Seniorita-Qabi

-Spieprzaj!-wrzasnęła i zaczęła płakać bardzo głosno.

Granmor

-Okey, ale wiesz, jakby coś, to tylko słowo a chętnie odejmę nieco z Twojego pięknego ciała. - powiedział radośnie. -Może to Ci pomorze. - stwierdził patrząc na fiolki.-Surowica. Wersja beta. Powinna zniwelować skutki uboczne wersji alfa, ale pewnie ma nowe.. - stwierdził biorąc strzykawkę.

Seniorita-Qabi

-POMOCY!-wrzeszczała i wyrywała się jak oszalała.

Granmor

-Ej, możliwe ze zniknie ten brzydki siniak. - powiedział, lekko chichocząc.-No juz, już, to potrwa tylko chwilkę...

Seniorita-Qabi

-Ja nie chce, moje dzeicko

Granmor

-Jestes bez użyteczna.. Nie pomagasz mi Gabrielle. - powiedział udając pokorę.-Mam przestać tworzyć?

Seniorita-Qabi

-Masz mnie wypuścić, cholera niech mnie ktoś uratuje-wyrywała się nadal

Granmor

-Jeżeli to Ci pomoze, to pewnie Cię już szukają. Okey, nie będe nad Tobą przeprowadzał eksperymentów. Ale nie myśl sobie, ze to jest koniec. - powiedział radośnie.

Seniorita-Qabi

-Dlaczego to robisz, dla jakiś debilnych badań czy dla przyjemności