[CO SIĘ DZIAŁO PRZED ROZBUDOWĄ]

Nina

Dziewczyny przyjechały i usiadły przy stoliku.
- Na co masz ochotę?

Seniorita-Qabi

-Na naleśniki, takie dobre z polewą.

Nina

Zamówiła więc dla małej naleśniki i kakao, a dla siebie kawę i gofra.
- Jak ci się tu podoba, hon?

Seniorita-Qabi

-Ślicznie tu jest tak fajnie i spokojnie-wpakowała do buźki naleśnik i zaczęła jeść.

Nina

Napiła się swojej kawy.
- Zobaczysz, że lepiej niż w LA - zapewniła ją. - Jutro zapiszemy cię do szkoły, pewnie poznasz tu pełno nowych przyjaciółek. - No dobra, czuła się trochę winna, że oderwała małą od jej koleżanek i środowiska w Los Angeles...

Seniorita-Qabi

-Mam nadzieje, ze ktoś mnie polubi-spojrzała na mamę i ześlizgnęła się z krzesła waląc głową o talerz, cała się umazała polewą.

Nina

Becky o mało co nie oblała się kawą.
- Skarbie, co ty robisz?! zapytała tonem pt 'Bój się Boga' i wstała szybko ze swojego krzesła, zbierając Diane z podłogi.

Seniorita-Qabi

-Spadłam, ale jak prawdziwa dama widziałaś-poprawiła ubranko w ten sam sposób jak mami.

Nina

Sięgnęła po serwetki ze stołu i zaczęła wycierać córeczkę z kremu.
- Faktycznie, jak prawdziwa dama - uśmiechnęła się lekko, widząc że wzbudzają sensację wśród pozostałych klientów.

Seniorita-Qabi

Rozejrzała się-Czemu sie pacią?

Nina

- Bo jesteśmy takie śliczne - zażartowała. - Ale się wymazałaś - dodała, dając sobie spokój z wycieraniem. - Bierz mojego gofra do łapki i jedziemy do domu, umyć się.

Seniorita-Qabi

-Śliczne jesteśmy-obkręciła się w miejscu i wyszczerzyła słodko do wszystkich.
Wzięła gofra i złapała mami za rękę.

Nina

Połozyła na stole nalezność za śniadanie, dodała spory napiwek za zamieszanie i uśmiechając się uroczo do córeczki, razem wyszły.
- Pojedziemy jeszcze do sklepu, bo nie mamy nic w domu.

Seniorita-Qabi

-Pa wam-pomachała do siedzących tam i wyszły.

Nina

Wsiadły w autko i pojechały do supermarketu.
/teraz ty możesz zacząć

Arno

[wchodzą JUlie & Mason]

Mason puścił Julie w drzwiach; po czym znaleźli jakiś odosobniony stolik; odsunął jej krzesło; a gdy ona usiadła on usiadł na przeciw niej; po chwili spytał :
- Masz na coś ochotę? W końcu jest rano.

Granmor

Julie spojrzała na kartę.-Powiedzmy Chateau 89 iiii..... Tagliatelle z kozim serem, bazylią i szparagami. - odparła z uśmiechem.

Arno

- Dobry wybór. - przytaknął z uśmiechem; po chwili zastanowienia powiedział do kelnera :
- Ja poproszę perliczkę w czerwonym winie. - xD Spojrzał się na Julie z uśmiechem.

Granmor

-Więc..co słychać? - spytała z uśmiechem.-Masz kogoś?

Arno

- U mnie? Nic nowego. Nie mam nikogo. - powiedizał uśmiechając się; p ochwili spytał - Lepiej opowiadaj jak u Ciebie? Ty zapewne kogoś masz jak Cię znam. - oznajmił uśmiechając się jednym kącikiem ust.

Granmor

-Nie, właściwie to nie mam nikogo, po tym jak Jack mnie zostawił poznałam kogoś w La ale to nie wypaliło. - odparła z lekkim uśmiechem.

Arno

- Dwa złamane serca? - spytał i roześmiał się lekko.

Granmor

-Ty masz złamane? - podniosła delikatnie jedną brew.

Arno

- Miałem. Stare dzieje. - roześmiał się mając ją na myśli.

Granmor

No to Julie uśmiechnęła się słodko.-Cieszę się żę jest lepiej...ja długo się nie umiałam pozbierać po śmierci Penny. - uśmiechnęła się blado.