[CO SIĘ DZIAŁO PRZED ROZBUDOWĄ]

miss.

Przejrzała i wybrała cos co miało francuską nazwę, tylko że ona ją rozumiała XD I wino, czerwone.

Kamila

On też wybrał jakieś francuskie danie i kelner poszedł po zamówienie. - Podoba ci się tu ?

miss.

- Tak. Jestem tutaj stałym gościem. Gdzieś jadać muszę. - uśmiechnęła się. - Chociaż wolę nowojorskie knajpy. W ogóle wszystko wolę nowojorskie. Ciągle nie mogę przywyknąć do tej małomiasteczkowości.

Kamila

- Obiecuję ci, że jak weźmiesz sobie wolne u Brooke, a ja skończę tworzyć jesienną kolekcję to na wakacje wyjedziemy do Nowego Jorku. Co ty na to ? - taaa i to żeby prawda była.

miss.

Uniosła brew i przepraszam ale musiała się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać.
- Peter... ale ja mam własny apartament w NY. Mam rodzinę w NY. Mogę tam jechać w każdej chwili... a jak w danym momencie nie będzie normalnego samolotu, zadzwonię do mojego ojca albo brata i na lotnisku w Fairview wyląduje prywatny odrzutowiec któregoś z nich. Więc wybacz, ale wakacje wolałabym spędzić w jakimś bardziej tropikalnym miejscu.

Kamila

Oburzył się. Spojrzał na zegarek. - Przepraszam cię bardzo, ale żona będzie niedługo wracała do domu i chyba muszę już iść. - mówił złym głosem. Wstał od stołu.

miss.

[color=CD3333]Zamrugała kilkakrotnie. I cóż prychnęła. Nie miała zamiaru zalewać się łzami czy coś. Chociaż nie wiedziała, o co mu chodzi xD Urażona duma czy coś.[/color]

Kamila

A on czekał na przeprosiny. Dzieciak xD.

miss.

- O co ci właściwie chodzi? - no bo nie odchodził, wiec zrozumiała że o COŚ mu chodzi xd

Kamila

- Mówisz tak, jakbyś była lepsza i bogatsza ode mnie. - powiedział, o co mu chodzi i usiadł z powrotem n miejsce. Urażona męska duma.

miss.

Spojrzała jak na ufoludka. I się zaśmiała.
- I tylko o to Ci chodzi? A nie zauważyłeś, że ja powiedziałam tylko o własnym mieszkaniu? Reszta nie jest moja. Więc wiesz... musisz być przewrażliwiony. chociaż w sumie... nie. Jestem bogata. Pracuję na siebie od kiedy skończyłam liceum, korzystałam z pomocy rodziców, ale większość zawartości mojego konta jest zarobiona przeze mnie. Wiec nie mam czego ukrywać, czego się wstydzić. Wychowywałam się na górnym Manhattanie, jestem przyzwyczajona do bogactwa i bogatych ludzi, nawet jak ktoś był biedniejszy nie obrażał się jak ty teraz. I wybacz Peter. nie mam za co cię przepraszać.

Kamila

- Zrozum, nie lubię kobiet, gdy się wywyższają. - mi by szczerze mówiąc taki facet działał na nerwy.

miss.

Znowu brew jej do góry podjechała.
- Ale sex z takimi już lubisz? - bo się zastanawiała czy właśnie jej powiedział, że jej nie lubi xd

Kamila

- Sex to zupełnie inna sprawa. Najlepiej omińmy już ten temat, bo zaczynamy się już kłócić.

miss.

Napiła się.

Kamila

Chyba kelner przyniósł jedzenie, prawda ? To on w ciszy zaczął jeść.

miss.

-- nie ma to jak kłótnia o pieniądze, kogoś kogo łączy na razie tylko sex. Serio. - przewróciła zabawnie ślipiami. - Smakuje Ci?

Kamila

- Tak, a tobie ? - chyba powoli zaczęło mu to przechodzic całe te buczenie się.

miss.

- Również. - uśmiechnęła się lekko.

Kamila

- Nasza kłótnia była po prostu śmieszna i żałosna, ale chyba zawsze tak zaczynają najlepsze pary.

miss.

Zakrztusiła się.
- Pary? Przecież ty masz żonę. Więc to będzie raczej romans niż para. - uśmiechnęła się.

Kamila

- Dla ciebie mogę wziąć rozwód. - niestety nie wiedział, jaką ma żonę i do czego jest ona zdolna, by został z nią.

miss.

z oczu to jej się zrobiło takie pięć złotych xd i tak patrzyła na niego xd

Kamila

- To chcesz być ze mną ? - przestał jeść i położył dłoń na jej dłoni. Uśmiechnął się jeszcze do tego. - Ja nie kocham Liz. - dodał jeszcze.

miss.

A ona była przerażona.
- Ja... ja nie wiem.