Stoliki

candace

/nie mam pojęcia xd dam ich na jakieś ulice gdzieś xd

Kamila

[wchodzi Sandy]
Zamówiła sobie coś, usiadła tak gdzieś z boku i czekała przyglądając się ludziom w restauracji.

Kamila

Spojrzała na zegarek. "Zaraz się spóźnię" - pomyślała, po czym zjadła pospiesznie, zapłaciła naprawdę przystojnemu kelnerowi, "Poflirtowałabym z nim, gdybym miała chociaż odrobinkę więcej czasu" - taka była jej druga myśl. Dobrze, że nie wzięła samochodu, bo z chęcią pójdzie sobie pieszo. Więc wyszła.
[wychodzi]

Kamila

[wchodzą Lucy i Emily]
No cóż, mają kasę, więc przyszły tu zjeść coś drogiego i wyrafinowanego. Lucy stawia.

Naomi/Missy

A Emily czuje się z tym dość nieswojo, no bo ona taka bogata nie jest, jak Lucy i nie pochodzi z zamożnej rodziny.

Kamila

Zauważyła to. - Martwisz się czymś ? - zapytała między kęsami.

Naomi/Missy

Nie chciała jej nic mówić, więc odpowiedziała Nie. - i jadła dalej.

Kamila

Wiedziała, że coś jest na rzeczy. Wyciągnęła nóż w jej stronę. - Gadaj ! Bujasz się w Kirbym, tak ?

Naomi/Missy

Bosh, ona chce ją zabić. - Nie. Tu chodzi o pieniądze. - mówiła spokojnie, tłumacząc się.

Kamila

- Mało ci ? - była zdenerwowana. Tak właśnie działały na nią myśli, że jakaś laska buja się lub jest z Kirbym.

Naomi/Missy

- Nie. Po prostu... nie pochodzę z zamożnej rodziny, przecież wiesz. Nie chcę, byś myślała, że na tobie żeruję, by mieć kasę. Może nie powinnam przyjaźnić się z bogaczką... - zaczęła dłubać widelcem w swojej potrawie i naprawdę czuła się podle.

Kamila

Kamień spadł jej z serca xD. - Kochana, nie uważam cię za kogoś biednego. Moja kasa jest też twoją kasą. Przecież wiesz, że jesteśmy takie same. - i już była idealna zgoda, nawet Lucy spokojnie zjadła swoje danie.

Naomi/Missy

Ona też już zjadła. I uśmiechała się. - Ja zapłacę. - zaproponowała. Trudno, najwyżej weznie na kreskę.

Kamila

- Nieee. Ja nas tu przywiozłam, więc ja płacę. - powiedziała dobitnie. Co ? znowu je kłócimy ?

Naomi/Missy

TAK ! xD. - Nie no, nie słuchasz mnie. Mówiłam ci już, jak źle się czuję, jak ty za mnie płacisz... ja zapłacę. - oh, zrobiła się stanowcza.

Kamila

- No dobra. - zrobiła minę oburzonego dziecka, a potem znów uśmiechnęła się promiennie.

Naomi/Missy

No to poprosiła kelnera, dała pieniądze i wiesz co ? Stać ją było. - Już nie opłaca nam się zbytnio iść na uczelnię, idziemy do klubu na piwo ? - spytała wstając od stolika. Ona lubiła gorzałę.

Kamila

- Nie no, pospacerujmy po mieście. Kupimy sobie piwo i wypijemy je w parku.- odpowiedziała przyjaciółce.

miss.

Brooke i Baśka przyszły sobie tutaj. Usiadły przy stoliku i zamówiły coś do jedzenia.
Brooke ogólnie była głośna. a ona ma taką fajną chrypę *.* i co chwilę się śmiała. Więc cóż... zwracały na siebie uwagę XD

Viktor

No Bacha też się śmiała i ogólnie wino szło równo bo ona lubiła sobie wypić do dobrego kotleta xD

W tym samym czasie Shannon i Nick weszli do restauracji, usiedli przy stoliku no i dostali menu.

- Nadal jesteś sama czy masz już kogoś na oku? -zapytała spoglądając na parkę która weszła do restauracji

miss.

Teoretycznie dobre wino nie jest złe. Ale od samego myślenia/wyobrażania jest mi niedobrze XD Ale powiedzmy, że Brooke nie czuje tego co ja.
- Jestem sama. Jestem totalnie beznadziejna i jestem sama. Znaczy się niee... mam moją firmę. I facetów z klubu. - zaśmiała się.

Sahem

- Strasznie dziś zimno - odparła trąc o siebie dłonie, zmarzła trochę. Przecież to miał nie być NY, tutaj śnieg miał nie padać, a temperatura nie spadać poniżej zera. Cóż... Myliła się, jak z wieloma rzeczami tutaj.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteśmy tu razem... - zaczęła, gdy dostała menu.

Naomi/Missy

[color=orange]- Spoko. Chodźmy. - no i poszły.

Viktor

- Czyli obie jesteśmy niezależnymi kobietami. -stwierdziła z uśmiechem - Ale w tym miasteczku nie brakuje przystojnych facetów. No chociażby ten... -no i wskazała dyskretnie na Nicka, który siedział z Shannon przy stoliku - Szkoda, że jest zajęty. -dodała i popiła winko

- Ja też nie, nigdy nie myślałem, że tak piękna kobieta jak ty przyjmie moje zaproszenie. -uśmiechną się

miss.

Spojrzała w kierunku nicka i kieliszek wina wypadł jej z reki na stół. I cóż roztrzaskał się a wino się rozlało.
- cholera - wstała z miejsca żeby czerwone wino nie spotkało się z jej sukienką bo byłaby drama XD
- cholera. cholera. Kelner! - zawołała kogoś, żeby to sprzątnął. I przyniósł nowy kieliszek.
- Przepraszam, Basiu xDDD