CO BYLO WCZEŚNIEJ?

miss.

- Chce. Mam dosyć siedzenia bezczynnie. - wstała i poszli przesłuchać panią, o.

Future Lover

Właśnie. I usiedli nawet przy tym stołku takim bo tam był taki stołek.
-Prosze nam opowiedziec co pani widziała, słyszała i czuła.

Arno

- Więc jak zwykle popołudniu poszłam ze swoim psem na spacer do lasu...i w pewnej chwili on, on mi uciekł.... - powiedziała dość wystraszona.

miss.

- Ale może do rzeczy... nie interesuje nas że chodzi pani z psem na spacer. Tak robi każdy właściciel czworonoga.

Arno

- Tak, do rzeczy... - westchnęła wycierając sobie czoło chustką - Więc ja jak najszybciej mogłam podążyłam za nim...i znalazłam go nad tym ciałem, tzn. jak starał się odgarnąć te liście, więc sama sprawdziłam co tam jest i znalazł to ciało... - wzdrygnęła się - To było raczej wszystko... - nadal była przerażona widokiem, który tam zastała.

Future Lover

Westchnął głośno.
-I nie zauważyła pani niczego szczególnego?

Arno

- To znaczy? Na ciele, czy jak? - uspokajała się powoli.

Future Lover

-Ogólnie.

Arno

- Tylko pełno krwi i wyglądało na to, że chłopak się bronił, ale się mu nie udało, spojrzałam tylko pobieżnie na ciało. - urwała.

Future Lover

Nieco się zdziwił, bo nie wiedział, że takie rzeczy można poznać po ciele. Ale okej.
-Więc chyba jest pani wolna.

Arno

- Miał ślady na szyi, jakby ktoś go dusił. - powiedziała wstając - W razie czego, wiecie gdzie mnie szukać. - uśmiechnęła się nerwowo i podążyła w stronę drzwi.

Future Lover

Uśmiechnął się gdy usłyszał te słowa. Na prawde nie wiedział gdzie jej szukać. Poszedł za nią żeby zamknąć drzwi.

Arno

Więc starsza Pani sobie poszła i opuściła budynek.

Future Lover

Łi. Zamknął drzwi.
-Komu wciśniemy tą sprawe?-Zapytał, bo on był bardzo skupiony na duchu i to by mu tylko przeszkadzało.

Arno

Brooke zajechała pod posterunek i zsiadła szybko z motoru, weszła do budynku.

miss.

- Komukolwiek. Czy to wazne kto sie tym zajmie?

Arno

Brooke weszła tam gdzie ją skierowano, ale nie znalazła nikogo...najwidoczniej Steven i Cameron wyszli, zaczeka sobie na nich, usiadła jednym pośladkiem na rogu biurka i spoglądała w stronę drzwi.

Future Lover

-Rzeczywiście. Łotewer.-Bo w końcu kogo to gówno obchodzi. Poszedł se do swojego biurka i zastał tam jakąś kobiete.
-Toaleta jest na drugim piętrze.

Arno

- Słucham? - spojrzała dziwnie na Stevena, nadal nie ruszając się z miejsca, słyszała to i owo o nim zanim ją tu przysłali.

Future Lover

-Zapytałem co pani tu do cholery robi.-Nie lubił się powtarzać.

Arno

- Kpt. Brooke Reed. - wstała i wyciągnęła łapkę do niego, ale nie miała zamiaru długo z nim gawędzić, czas to pieniądz, w końcu zaraz mogą być kolejne ofiary - Przysłali mnie do Was z Nowego Jorku. - powiedziała dość poważnie, bez cienia uśmiechu na twarzy, zarzuciła swoimi włosami.

Future Lover

Troche się zmieszał.
-A. Okej. Ale ja tutaj jestem szefem.-W sumie to takim wielkim szefem to nie był ale miał rispekt.

Arno

- Przy tej sprawie nie. - uśmiechnęła się delikatnie - Dzisiaj w lesie znaleziono, ciało, nieprawdaż? - uniosła brew, zdjęła swoją skórzaną kurtkę.

Future Lover

-Tak.-Odpowiedział krótko. Szukał wzrokiem Cameron.
-Hej. Chyba nie chcesz mi zasugerować, że teraz ty tu rządzisz.-Uśmiechnął się szeroko.

miss.

Przyszła. I spojrzała na kobietę.
- a weź sobie tą sprawę. My mamy na głowie Ducha.