Areszt

Future Lover

Hooks weszła i rozejrzała się
-Nico Collard? Wychodzisz.

Granmor

Nico się zdziwiła, no ale wstała. -Oui? Mam nadzieję że żaden patenciarz do mnie nie przyjechał. - no bo żorż jest od patentów co nie. xD

Future Lover

-Kaucję wpłacił przystojny blondyn.-Zażartowała sobie.

Granmor

-Oui? W takim wypadku, proszę mu podziękować i pieniądze oddać! - usiadła na ławce. Teraz jej stąd nie ruszycie. xDD

Future Lover

Zdziwiona spojrzała na kobietę. Zmieszana otworzyła te takie, drzwi. Od celi.
-To tylko żart. Pani Veronica wpłaciła pieniądze.

Granmor

Nico spojrzała na nią przenikliwie.-Bez blondynów? - upewniła się znów wstając.

Future Lover

-Bez blondynów.-Hooks uśmiechnęła się szeroko. To było nawet... Zabawne.

Granmor

-No to dobrze, no to mogę stąd iść. - powiedziała zupełnie, jakby jej to było wszystko jedno. No a wiadomo że nie jest, no ale musiała wyjść z twarzą z tej paniki na temat blondaska.

Sahem

[wchodzą]

*Maryla została odtransportowana do aresztu.
- Ma pani możliwość wykonania jednego telefonu*

MrSiM

- Dobrze - Maryla wzięła telefon i wykręciła numer do Jamesa i do niego zadzwoniła

MrSiM

- Cześć Maryla, już tu jestem i zaraz ci pomogę się stąd wydostać
James poszedł do policjantów i zapytał się o co poszło

Sahem

*Policjant spojrzał na niego.
- Jest pan członkiem rodziny? Adwokatem? Nie? - zlustrował go z góry na dół - Pana znajoma jest oskarżona o kradzież - zatrzymał się zastanawiając się chwilę - Kradzieże - poprawił się - Tak, na Wisteria Lane doszło do kilku kradzieży. Wszystkie skradzione przedmioty znaleziono w domu pańskiej znajomej - pokazał mu foliowy woreczek, w którym znajdowały się perłowe kolczyki Bree - To miała na sobie pani Odlot, gdy ją zastaliśmy w domu - odparł uśmiechając się chytrze. Nie lubił tych niby wyfiukanych mieszczuchów z przedmieść, którzy uważali się za wyższych niż reszta społeczeństwa, dlatego z lubością aresztował ich, oskarżał i wsadzał za kratki.
- Wkrótce przybędzie adwokat z urzędu - ledwo zdążył to powiedzieć i przez drzwi do aresztu wmaszerowała wysoka blondynka, dobrze znana James'owi i Maryli.*

[wchodzi]

- Charlotte Lewis, jestem adwokatem pani Odlot - podała zgłupiałemu policjantowi wizytówkę.
*- Zaraz... Czy to nie jakaś Lewis złożyła doniesienie?*
- Owszem - uśmiechnęła się do niego - Ale to nie pańska sprawa, chcę zobaczyć się z klientką

MrSiM

Maryla podchodzi do tej całej pani Lewis i patrzy na nią ze złością w oczach. Domyślała się, że to pewnie ona ją wrobiła, bo cały czas narzekała na jej imprezie. Nawet widziała, że przez jakiś czas jej nie było w salonie przy gościach.
- Witam pani Lewis, co cię tu do mnie sprowadza? - zapytała ją twardo

- Ja jestem jej najbliższym przyjacielem - odpowiedział policjantowi

Sahem

- Jestem pani adwokatem - spojrzała na kobietę i od razu zauważyła jej sceptycyzm - Najlepszym jakiego pani dostanie w tym miasteczku - dodała po chwili.

MrSiM

- Coś mi się wydaje, że kłamiesz. Pokaż mi swoją licencję - Maryla jeszcze jej nie ufała i czekała, aż pokaże jej tą licencję

Sahem

Gdyby była choć trochę wierząca, to w tej chwili w myślach krzyknęłaby głośno "O Boże!", ale że Lady G. do osób szczególnie wierzących nie należała, westchnęła tylko.
- Proszę - wyjęła z torebki małą plastikową kartę, na której były jej dane, wszelkie numery, czyli to, co potwierdzałoby że jest prawdziwym adwokatem - Wystarczy?

MrSiM

- Dobra, wystarczy. To teraz będziemy omawiać to co się wydarzyło czy czy jak? - jakoś jej uwierzyła i od razu zmieniła ton ze złego na normalny. Bała się jedynie, że ona jej nie obroni, zwłaszcza, że jest niewinna

- Czy ja też mogę jakoś pomóc? - zapytał się Charlotte

Sahem

Spojrzała na James'a dość pesymistycznie.
- Nie - odparła krótko - Wiem, że jesteś niewinna... - ta, ona to wiedziała najlepiej - Ktoś chce, żeby na ulicy ludzie przestali ci ufać - zaczęła powoli - Spróbujemy udowodnić przed sądem, że przedmioty ci podrzucono lub też znalazłaś je i miałaś zamiar je oddać

MrSiM

- No dobrze, skoro tak mówisz. A wiesz może kiedy zacznie się ta sprawa w sądzie?
- No to ja już sobie pójdę, a ty Maryla w razie czego dzwoń jakbyś potrzebowała wyjść za kaucją
[James wychodzi]

Sahem

- W tej sprawie jeszcze nie zapadły żadne decyzje - odparła chłodno nawet nie patrząc na Marylę.
- Nie trzeba wpłacać kaucji - odparła słysząc pożegnanie James'a - Już to zrobiłam

MrSiM

- Wpłaciłaś za mnie kaucję? Dzięki, postaram się zwrócić ci wszystko co do centa. To skoro już nie muszę tu siedzieć to może omówimy tą sprawę w jakimś normalnym pomieszczeniu np. w kawiarni. Tu jest tak .. tak zimno - spojrzała się na nią

Sahem

Lubiła zimne miejsca, a to według niej do Maryli wyjątkowo pasowało.
- Jak chcesz... - odparła obojętnie - Nie wiem, czy jest tu cokolwiek więcej do omawiania

MrSiM

- Właśnie chciałabym się dowiedzieć jak będziesz mnie reprezentować w sądzie. Może masz jakieś ulubione miejsce to tam pójdziemy, no chyba, że wolisz, abym ja coś wybrała

Sahem

- Wybierz - jej to było obojętne. Całkowicie.
Wybroni ją czy tego chce, czy nie. Nawet gdyby kogoś zamordowała, to prędzej, czy później byłaby wolna.
Pieniądze i zastraszenie potrafią zdziałać cuda...

MrSiM

- Ok, to zapraszam cię do Cafe 'Biała Brama/Dama' - po chwili wyszły i pojechały do kawiarni omawiać dalsze szczegóły