Biuro komendanta

Granmor

Czyli tego grubego z pączkiem w ryju.

Nina

Sara uparła się, żeby uderzyć najpierw w sam szczyt drabiny nieudolnej władzy porządkowej Fairview. Fordowie zatem wylądowali tutaj.

Granmor

Komendant spojrzał spod byka na rodziców. On znał takie przypadki. Oj jak on je znał. XDD

Nina

- Chcemy zgłosić zaginięcie dziecka - oznajmila.

Granmor

-Rozumiem.... - otworzył taki jakiś pusty folder z napisem "Raporty". -Kiedy zauważyli państwo brak dziecka?

Sahem

Sawyer stał obok Sary. Powiedzmy, że to ona mówiła.

Nina

- Wczoraj wieczorem. Dzwoniliśmy do was w nocy kilka razy, ale kazaliście nam czekać, aż upłynie 24 godziny. Ale my nie możemy już czekać. Musicie zacząć go szukać.

Granmor

Komendant pokiwał głową. - Zwykle powiedziałbym że szukanie dziecka w naszym mieście to jak igły w stogu siana. Ale dla Pani, Pani Ford. Mam najlepszych specjalistów. - zapalił sobie papierosa.-Przepraszam, będzie Wam przeszkadzać jak zapalę?

Nina

Zacisnęła zęby, żeby nie stać się nieprzyjemną. Bo już-już cisnęło jej się coś niemiłego na usta.
- Nie będzie. O ile w między czasie zacznie pan DZIAŁAĆ - powiedziała, opierając się rękami o biurko i nachylając nad komendantem.

Granmor

-Jasne, jasne. - mruknął mężczyzna. Wciąż kawałki pączka miał w przełyku. W normalnych warunkach już by sobie robił kawę, ale dobrze wiedział jaka Sara jest. Wziął słuchawkę od telefonu. -Phoebe? No. Przyślij do mnie Jill i Leona. I zrób mi kawy, szybko. - odłożył telefon z uśmiechem.

Sahem

- Picie kawy nie jest w tej chwili odpowiednim rozwiązaniem - buknął widząc uśmiech komendanta. Ciekawe, co zrobiłby, jakby mu zginęło dziecko.

Nina

Siłą woli powstrzymywała się od złapania komendanta za krawat, wywleczenia zza biurka i kopnięcia w dupę, żeby zabrał się za robotę.

Granmor

Do pokoju wpadła kobieta w niebieskim topie i czarnych krótkich spodenkach. Wokół pasa miała zawiązaną bluzę, a na pasku pistolet. Za nią wszedł blondyn, dosyć umięśniony, taki całkiem przystojny.
-O co chodzi? - zapytała Jill krzyżując dłonie. Leon robił za wsparcie.
-Państwu Ford zginęło dziecko. Pani Sara opisuje najgorsze przypadki morderstw w tym mieście, dlatego dziecko musicie znaleźć jak najszybciej. Istnieje możliwość ze jakiś psychol się odgrywa.

Nina

Brała pod uwagę tę okoliczność, ale kiedy komendant powiedział to na głos, zemdliło ją, zbladła, a kolana się pod nią ugięły.
Mogła być twardzielką jeśli chodzi o tropienie psycholi, ale tutaj w grę wchodziło jej dziecko. Ręką poszukała za sobą oparcia, ale nic nie było, więc wszystko wskazywało na to, że runie na podłogę.

Granmor

No i powiedzmy że Leon ją jakoś podtrzymał.
Jill spojrzała na kobietę. -Kiedy dziecko zniknęło i w jakich okolicznościach?

Sahem

/ej, to Sawyer'a zadanie podtrzymywać żone xD

No to prawie w tym samym momencie, co Leon złapał Sarę.
- Usiądź może - starał się zachowywać zimną krew, ale jakoś nie bardzo mu to wychodziło.

Granmor

/ale Leon ten typ o którego męzowie są zazdrośni xDDDDD

Jill westchnęła cicho. -Dostanę odpowiedź?

Nina

Sara wyglądała jak ktoś, kto odpowiedzi nie jest w stanie udzielić, więc czekała, aż zrobi to Sawyer.

Sahem

Nie miał głowy teraz myśleć o zazdrości.
- Wczoraj wieczorem - odpowiedział - Między 21, a 22 - starał sobie przypomnieć dokładną godzinę, ale z przerażeniem odkrył, że jej nie pamięta. Nie był też dokładnie pewny, co Jamie miał na sobie...

Granmor

-Świetnie. To nam cholernie dużo daje. - mruknęła do siebie i spojrzała na Leona. -Zostań tutaj, przedzwoń po szpitalach i czekaj na mój telefon.

Nina

- Po szpitalach już dzwoniliśmy, przez całą noc - powiedziała, kiedy odzyskała głos. A potem chciała jeszcze coś dodac, ale telefon, który wrzuciła przed wyjściem do kieszeni spodni, oznajmił właśnie że przyszła nowa wiadomość. Kierowana całkowicie impulsem, odczytała wiadomosć. A potem, o ile to możliwe, pobladła jeszcze bardziej.
- Oh... God... - wymamrotała.

Granmor

-Co? - spytała krótko Jill podchodząc do Sary. -Co się stało?

Sahem

Zabrał żonie telefon i odczytał wiadomość.
- Porwali go... - wyczytał niedokładnie wiedząc, co mówi.

Nina

- Muszę... - zaczęła, chwiejnie wstając. - Gdzie tu... Jest łazienka?