Pokój przesłuchań

Future Lover

-Uwielbiam takie miasteczka. Kocham ten klimat.

Granmor

-Dlaczego porwałaś... jak mu to było? - sprawdziła. -Ty'a Collins?

Future Lover

-Nikogo nie porwałam. Sam do mnie przyszedł.-Powiedziała baardzo poważnie. Podejrzewam, że już dawno zdjęła nogi ze stołu.

Granmor

-Ale jednak, gdy chciał wyjść..... nie wypuściłaś go. - dopowiedziała, fakt, nie porwała go z domu.

Future Lover

Kiwnęła głową potwierdzająco.

Granmor

-Dlaczego? - zapytała krótko.

Future Lover

-A dlaczego nie?-Przybliżyła się do Jill.
-Nie jestem jak wy.. Intryganci. Ciągle coś planujecie. Wole improwizować. O wiele lepsza zabawa.-Mrugnęła do pani policjantki xD

Granmor

-Nie miałaś motywacji? - zdziwiła się, ale nie dała tego po sobie poznać. -Interesujące.

Future Lover

-Zabawne.-Oddaliła się od Jill i kiwnęła głową xD

Granmor

-Więc włamanie, pacynka.... to były impulsy? zapytała.

Future Lover

-Mhmm. Uwielbiam wprowadzać.. No wiesz. Chaos.-Gestykulowała dłońmi.

Granmor

-To wszystko....jutro przejmie Cię doktor Jeremy Dickinson. Jednak dzisiaj prześpisz się w areszcie. Nie martw się, innym niż ta dziwka. Dotrzymuje słowa. - powiedziała z minimalnym uśmiechem.

Future Lover

Pokręciła głową i zaśmiała się jak to ma w zwyczaju.
-Ktoś kiedyś powiedział...-Podniosła tak głowe do góry żeby sobie przypomnieć.
-Szaleństwo jest jak grawitacja. Wystarczy tylko małe pchnięcie.. Na prawde sądzicie, że zostawiłabym Ty'a Collinsa całego i zdrowego? BUahahaahaaaaaahahahaaa hahhahahaułuhahahahahłhahahahahaaaaaaaaaaaaa.-Roześmiała się już na dobre xd

Granmor

*Wiele lat później*

Wprowadzono tutaj Satine. Po niej wszedł tutaj John.

-Więc, Pani York. Co Pani robiła 12 Sierpnia 2007 roku? - zapytał paryski policjant.
-Byłam z przyjaciółmi w Mediolanie. - skłamała szybko, prosto i boleśnie dla Johna.
-Czy wiedziała Pani o tym, że Pani szwagier planuje zabić Pani męża? - zapytał policjant.
-Non. - pokiwała głową, z wyraźną przesadą.
-Wie Pani że fałszywe zeznania są karalne? - zapytał mężczyzna.
-Oui, Panie oficerze. - przytaknęła York.
-Dobrze, jest Pani wolna. - odpowiedział policjant.

Johnowi opadła szczęka. -To tyle, pozwolicie jej odejść?
-Sam słyszał Pan, Panie Myers. Pani Satine nie miała pojęcia co się dzieje.
-Ale...
-Do widzenia, Panie Myers. - oznajmiła Satine, wychodząc stamtąd z triumfalnym uśmiechem.

MrSiM

wprowadzają Tanię

- Co pani robiła u pani McBeal
- Ja tam sobie dorabiałam do emerytury
- Aha, ale dlaczego, była pani naga?
- Ally kazała mi się rozbierać, bo chciała wyprać moje ciuchy, bo robiła pranie
- To dlaczego do nas zadzwoniła

- Bo stawiałam opór przed rozbieraniem, aż w końcu zrzuciła ze mnie ciuchy i tak się przeraziła mojego ciała, że zadzwoniła
- Czyli to domowa awantura, zaraz panią odstawię do tej pani McBeal i niech pani lepiej słucha szefa

Policjant, który do mądrych nie należał odwozi Tanię skąd ją zabrał