Dom Addison Montgomery

Sahem

A gdyby to dom Katherine spłonął miałaby jeden problem z głowy. Bez zastanowienia przeprowadziłaby się do Baltimore i zajęła wychowywaniem wnuka.

Future Lover

[Wchodzi:Steven]
Zaparkował i wyszedł natychmiast z auta. Jeżeli Sarze stanie się coś złego to właśnie przez niego (niezamierzony rym xD), bo przecież mógł wtedy oddać ją w ręce rodziców, przecież miał okazje. Podszedł bliżej tam i zagadał do jednego ze strażaków.

Future Lover

Wiecie co. Wybaczcie mi to ale ona tam wbiegła i sie udusiła. Po prostu. Wybaczcie mi, że znów psuje klimat ale musiałem to zrobić, ona musiała to zrobić. Nie żyje.

Sahem

Krzyknęła za wbiegającą do domu kobietą. A następnie spojrzała przerażona na Gabrielle.

[nar]Załóżmy, że jacyś strażacy się za nią rzucili, ale nie zdążyli, bo załóżmy coś im drogę odcięło...[/nar]

Future Lover

Także on krzyknął ale niestety niczego nie dało się zrobić. No i dowiedział się, że Sara również nie żyje i to przez niego.
[nar]Strażacy powoli kończyli gasić pożar[/nar]
/Bo w końcu desperatki muszą zainteresować się Edie xD

Granmor

Cofnę czas o kilka minut bo wypada by ojciec zareagował.

Patrick powiódł za nią wzrokiem.-Len...nie! - dziewczyna zniknęła w ogniu, już chciał biec za nią ale powstrzymano go. -Ratujcie ją!

miss.

Gabrielle podobnie krzyknęła, to taki odruch.
I była równie przerażona. Ba, nawet się odsunęła o parę kroków.

Granmor

Patrick zmierzył szybko wzrokiem kilka strażaków. -Na co czekacie do k.... nędzy?!

Future Lover

[nar]No to stało sie to co Sahem napisał wtedy.[/nar]
/ xD

Granmor

OU, no dobra, to się rozpłakał na środku ulicy.

Future Lover

Zmył się po chwili. Nie mogł wytrzymać tych ciekawskich wzroków.
[Wychodzi:Steven]

miss.

Ona zaryczana i w ogóle poszła stąd.

[wychodzi ania]

Gdy wszystko się uspokoiło i Gaby sobie poszła.

[wychodzi: Gabrielle]

Kamila

Również sobie poszła.
[wychodzi Sophie]

Nina

Pod odbudowane domostwo podjechały samochody firmy przeprowadzkowej. Od dwóch godzin panowie wnosili sprzęty i wszystko było już prawie gotowe, kiedy pod dom podjechał czerwony kabriolecik. Ruda kobieta zaparkowała samochód przy chodniku i zgasiła silnik. Wysiadła, ściągając żakiet i zaplątując się w rękawy. A kiedy się z tym uporała, spojrzała na dom, uśmiechnęła się do siebie i wyciągając podrożną torbę, ruszyła do środka.