Dom Bree van de Kamp

Future Lover

Wyjął fake pistolet. Bree Hodge będzie pierwsza, która dowie się o jego powrocie. Cóz za emocje!

Sahem

Poprawiła fryzurę. Nie mogła pokazać się z niepoukładanymi włosami przyjaciółce.
Skierowała się do schodów, po których spokojnie zaczęła schodzić.
- Susan... Miałam właśnie do ciebie dzwo... - i w tym momencie przerwała.
Ujrzała nieprzytomnego Orsona i GO. Z pistoletem w dłoni.
Znieruchomiała kilka stopni przed parterem.

Future Lover

Z plastikowego pistoletu wystrzeliła flaga z napisem 'bang'.
-Bang Bree. Nie żyjesz.-Zaczął powoli zbliżać się do kobiety.
-Niesamowite... Powinnaś... Hm. Powinnaś bardziej uważać... Z drzwiami.-Taaak, bo łatwo się było włamać, w sumie. Tylnimi. O ile Bree takie miała, haha.

Sahem

Nie spodziewała się zobaczyć kogoś, kto powinien nie żyć.
Gdy jednak wystrzelił do niej z tego pistoletu aż serce jej podeszło do gardła.
Przełknęła ślinę.
- Niektóre szkodniki i tak dostaną się do domu... - starała się zachować spokój - Bez względu na to jakich środków użyjemy...

Future Lover

Zrobił minę pod tytułem 'pomyślmy...' po czym kiwnął głową i spojrzał jej w oczy.
-Uniwersalne, ale... Podoba mi się.-Rzucił plastikową zabawkę gdzieś w kąt. Nie miał ze sobą broni... Tzn. miał. Brzytwe. Ale co to za broń?
-Pewnie zastanawiasz się... Dlaczego? To jest...-Spojrzał gdzieś za okno.
-Dlaczego wróciłem... Hmmm...-Podrapał się po głowie.
-Na prawde nie interesuje mnie niszczenie miasta, które.... Hm. Które już jest.. zniszczone.-Bree pewnie co nieco o tym wiedziała.
-Żadna zabawa... Zero... wyzwania.-On dobrze wiedział po co przyszedł mhmmm.

Sahem

- Skoro nie niszczenie... - zaczęła powoli wyciągając szyję ku górze, jakby to miało dodać jej odwagi - To co sprowadza cię do nas zza grobu? - zapytała spoglądając na niego.
Ludzie. Jak ona była przerażona...
- Nie sądzę, że chodzi o pogawędkę przy herbacie - dodała, choć chyba powinna była to sobie darować.

Future Lover

Zmrużył oczy po czym wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza dwa zdjęcia. Zdjęcia agentów FBI, którzy byli gangsta enough, żeby z nim poważnie zadrzeć.
-Obstawiam, że.... widziałaś już te.... twarze.-Taak, to jego nowa obsesja. Ann Shepard oficjalnie już go nie obchodzi.
-Chce, żeby zniknęli.. Chce.... Hm.-Pokiwał głową.
-Jeżeli w ciągu tego tygodnia... Wciąż... Jeżeli w ciągu tego tygodnia zobacze chociaż jednego z nich.... Wysadzę szpital.-Ach, okropny.
-Los budynku w twoich rękach Bree.-Zachichotał.
-See you around.-Wyszedł spokojnie. To będzie zabawaaaa! Co zrobi za dwa tygodnie? Zobaczymy!

Sahem

Spojrzała na pokazane jej zdjęcia.
Rzeczywiście, znała przedstawioną na niej dwójkę.
Z obrzydzeniem przeniosła wzrok na Joker'a. Gdy tylko wyszedł Bree odetchnęła ciężko. Chwilę później klęczała już przy nieprzytomnym mężu podtrzymując jego głowę jedną ręką, a w drugiej trzymając telefon.
- 911?

Sahem

Przyjechała karetka, która zabrała nieprzytomnego Orsona do szpitala. Bree pojechała razem z nimi.

[wychodzi]

MrSiM

*Sobota*
Przyszła do Bree, bo dawno u niej nie była, dzwoni do drzwi i czeka, aż ona otworzy

Sahem

Pierwszy od kilku tygodniu sobotni ranek Bree Hodge spędzała popijając kawę w kuchni. Potrzebowała chwili odpoczynku i właśnie miała przenieść się z tym wypoczywaniem do ogrodu, gdy usłyszała, że ktoś dzwoni do drzwi.
Z kubkiem kawy w ręku pomaszerowała otworzyć.
- Susan! - uśmiechnęła się na widok przyjaciółki - Proszę, wejdź

MrSiM

- Cześć Bree, jak twoja ręka, bo widzę, że jeszcze nosisz ten opatrunek - spojrzała na rękę Bree

Sahem

/nie pamiętam i nie chce mi się już tego po nocy szukać co z ręką Bree xP

- Ach, już wszystko w porządku - uśmiechnęła się - Zdejmą mi go jutro - odparła - Napijesz się czegoś?

MrSiM

- Oczywiście - odparła do niej i poszły obie do kuchni na chwilę
- Widziałaś co się stało z domem panny Bloomwood, to ta młoda dziewczyna w rudych włosach. Byłam 3 dni temu jak ona płakała, ale widzę, że szybko zabrała się za odbudowę

Sahem

- Mówisz o domu poczciwej Idy? - dla Bree będzie to zawsze dom Idy Greenberg, starszej pani z problemami alkoholowymi i zamiłowaniem do kotów, która mieszkała tam kilka lat wcześniej.
- Jeżeli o mnie chodzi... - ściszyła głos - To sądzę, że to porachunki mafii... - zaczęła cicho - Była u mnie wczoraj Gaby i powiedziała, że słyszała od jakiegoś faceta, że ta Bloomwood ma podejrzane znajomości z półświatkiem - plotki! Kochały plotki.

MrSiM

- Tak, właśnie o dom Idy mi chodziło - przez chwilę spojrzała na okno na ten dom, potem znowu na Bree i wzięła filiżankę kawy i się napiła
- Może to i mafia, ale to straszne co zrobili z tym domem. Słyszałam, że ona otwiera nowy butik z ubraniami w galerii handlowej, a poza tym to rozmawiałam z jej współpracowniczką Jezabell i nie wiem co mi do głowy przyszło, ale zaproponowałam, aby zrobiła pokaz mody z ubraniami zaprojektowanymi przez nią. Pokazywała mi szkice tych ubrań i były nawet ładne.

Sahem

Bree nie miała głowy na jakieś pokazy mody. Nie miała czasu w nich uczestniczyć (tak jak to robiły dekadę temu), ale nawet nie mogła znaleźć chwili by się na nim pojawić w charakterze widza.
- U nas? - zapytała zaskoczona - Cóż... Nie wiem, czy mieszkańcy będą mieli ochotę na powtórkę tego, co wydarzyło się... - ale się zatrzymała, bo sobie przypomniała, że kobietą, która wpadła obdarta z sukienki na scenę była właśnie Susan - Cóż... Susan, ty chyba powinnaś sama wiedzieć najlepiej, że pokazy mody nie przynoszą na tej ulicy szczęścia - położyła swoją dłoń na jej dłoni. Tak po przyjacielsku.

MrSiM

- No wiem, że tamten pokaz może i był nieudany, ale ta dziewczyna to młody talent i trzeba ją wypromować - spojrzała na Bree wzrokiem kotka ze Shreka
- Tym razem nie dopuszczę do błędów tamtego pokazu, albo może nie będę modelką tylko będę przedstawiać kobiety, które wchodzą na wybieg jak to robił Tom

Sahem

- Jak chcesz Susan - odparła nastawiając wodę - Znasz moje zdanie na ten temat - spoważniała nieco - Rozumiesz też, że nie będę miała czasu na uczestnictwo

MrSiM

- Szkoda, bo chciałam cię zapytać o katering, ale jak już jesteś zajęta to trudno, najwyżej poszukam kogoś innego kto zrobi dania - siedząc założyła nogę na nogę
- A jak Orson, lepiej już z nim? - zapytała ją zmieniając temat

Sahem

Słysząc o możliwości zarobienia na tym przedsięwzięciu źrenice Bree zamieniły się w maleńkie znaczki dolarów ($).
- Pokazem nie będę się miała czasu zająć, ale katering to coś innego - odparła spokojnie - W ten sposób będę też mogła być na pokazie - uśmiechnęła się.

MrSiM

- To świetnie, już nie muszę się martwić szukaniem konkurencji, która zrobiłaby katering
- Możesz mi pokazać listę dań jakie serwujesz, bo tak chcę sobie zobaczyć, ale wiem, że wszystkie twoje dania i tak są wyśmienite - uśmiechnęła się do niej

Sahem

Zalała herbatę dla Susan.
- Wszelkie prospekty mam w biurze - odparła podając filiżankę przyjaciółce - Wpadnę dziś wieczorem do ciebie z nimi - uśmiechnęła się - Ale gdybym mogła coś doradzić... - usiadła obok niej - Na pokaz mody polecałabym wyłącznie jakieś przekąski, nic wielkiego

MrSiM

- Przekąski ... hmm, a dobra niech będą, ty się z resztą lepiej znasz na jedzeniu. Cały pokaz mody będzie organizowany w sklepie Rebecci i Jezabel za tydzień w sobotę, zdążysz do tygodnia? - napiła się herbatki i spojrzała na Bree

Sahem

Za tydzień?
Bree zamyśliła się na chwilę próbując przypomnieć sobie, czy mają na sobotę już coś zaklepane.
- Myślę, że się wyrobimy - odparła po chwili.