Dom Bree van de Kamp

MrSiM

- Dzięki Bree, to ja już będę wychodzić - była cała podekscytowana xD
- To czekam na ciebie wieczorem - pożegnała się z Bree i wyszła

[Susan wychodzi]

Viktor

Stuku puku, jeps, jeps! Tak puka do drzwi tylko jedna osoba na tej ulicy...

Sahem

Zdążyła pozmywać po wizycie Susan, gdy znowu ktoś zapukał do drzwi.
"Zapomniała czegoś?" - pomyślała podchodząc do drzwi.
- Dzień dobry - przywitała się z nieznajomą.

Viktor

/ ejjj powiedzmy że się znają z kościoła xDDD
- Czy wie Pani co się wyprawia na tej ulicy?!?!?! - wydarła się niczym syrena strażacka

Sahem

Maxine jest protestantką? xD
- Proszę nawet o tym nie wspominać... - westchnęła tak dramatycznie - Proszę, niech pani wejdzie

Viktor

No ba ultra ultra ultra protestantką xD
- To okropne, demon wstąpił w tych ludzi i sieje spustoszenie! - wgramoliła się do środka - Jako kobiety wiary musimy coś z tym zrobić! - jak to mawiał mój dziadek "darła się jak stare gacie" i wymachiwała ręką

Sahem

Bree nie tyle jej słuchała co uważnie obserwowała ruchy sąsiadki.
Nie chciała, by ta przypadkiem strąciła jakiś wazon, czy biorąc pod uwagę domniemaną siłę Maxine, jakiś kredens...
- Ale co my dwie możemy zrobić?

Viktor

- Myślę, że po pierwsze trzeba zorganizować patrole sąsiedzkie!

Sahem

Pokręciła głową.
- To nic nie pomoże - westchnęła - Próbowaliśmy już kilka razy, a i tak na nic się zdały - tak naprawdę nie miała czasu na organizowanie tego wszystkiego.

Viktor

Chwyciła jej obie dłonie i zrobiła wielkie oczy
- Bree my musimy to zrobić, musi bronić naszej ulicy, mało tego musimy zorganizować egzorcyzmy i przepędzić z tego miasteczka szatana.

/będą goniły Jokera z krzyżem w dłoni xD

Sahem

Przez ostatnie lata Bree Hodge stała się... cóż. Nieco mniej purytańska.
- Och, nie sądzę, żeby egzorcyzmy były konieczne...

Viktor

Spojrzała na nią jak na marsjankę
- Wielebny i ja uważamy inaczej.

Sahem

- Wielebny z całą pewnością miał na myśli modlitwę, ale nie sądzę, żeby od razu chodziło mu o egzorcyzmy - Bree znała tutejszych pastorów dość dobrze i jakoś nie mogła sobie wyobrazić, żeby któryś z nich wpadł na taki pomysł.
Chociaż...

Viktor

Oczywiście, że żaden nie wpadł na taki pomysł, ale Maxine wpadła i trudno a raczej ciężko będzie ja odwieść od tego pomysłu xD
- To miasto potrzebuje uzdrowienia, ale skoro się boisz to trudno, będziemy się modlić bez ciebie Bree.

Sahem

Poczuła się urażona.
- Nie twierdzę, że nie będę się modliła! - odparła obrażonym tonem - Ale sądzę, że egzorcyzmy nie są w tej chwili potrzebne

Viktor

- To miasto potrzebuje zbiorowej modlitwy, o mały włos nie zostałam zabita w moim własnym domu! - się z podniecenia i ekscytacji uniosła, zresztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz...

Sahem

"Mnie to już kilka razy spotkało" - chciała powiedzieć, ale się powstrzymała. W końcu to byłby dodatkowy argument dla Maxine.
- Czasami modlitwa nie wystarczy - odparła spokojnie.

Viktor

- Od czegoś trzeba zacząć. - syknęła
- Przekażę pastorowi, że nie jesteś zainteresowana. - skierowała się do wyjścia

Sahem

Musiała coś zrobić. Maxine z całą pewnością naopowiada pastorowi jak to Bree Hodge stanowczo odmówiła pomocy.
- Zaczekaj! - krzyknęła za nią - Można zorganizować w kościele spotkanie na ten temat... - wypaliła.

Viktor

- Oczywiście organizacyjne. - obróciła się do niej

Sahem

- Tak... - odparła zrezygnowana.
Cóż. Musiała dbać o swój wizerunek, a wizerunek wierzącej protestantki naprawdę do niej pasował.

Viktor

- Świetnie, w takim ty chcesz się tym zająć czy ja mam to zrobić?

Sahem

- Och, to był twój pomysł, dlatego ty powinnaś zająć się jego realizacją - odparła udając, że nie chce odbierać zaszczytów Maxine.

Viktor

- No dobrze, odezwę się kiedy już wszystko będzie ustalone. - podeszła do drzwi - Do wiedzenia Bree. - wyszła

Sahem

Gdy tylko Maxine opuściła jej dom Bree odetchnęła z ulgą.
Ostatnio naprawdę za wiele się dzieje.
Postanowiła, że rozsiądzie się w fotelu i poczyta dzisiejszą gazetę.