Dom Bree van de Kamp

Sahem

- Miło mi, Rex Van De Kamp - uścisnął dłoń kobiety - Niestety nie mogę pani pomóc - pokręcił głową.

Naomi/Missy

- No to nie będę przeszkadzać. Do widzenia. - powiedziała i już szykowała się do zejścia ze schodów. Była zmartwiona, że nigdzie nie ma jej męża. Poszła poszukać go w kolejnym domu.
[wychodzi Naomi]

Sahem

Już chciał zatrzymać kobietę, gdy ta była już daleko. Westchnął i wrócił do salonu. Powitał wszystkich ponownym bladym uśmiechem, po czym usiadł w swoim fotelu.

Q.m.c

Bree podeszła do meza
-Stało sie cos?-zapytała,widzac nieciekawy wyraz twarzy Rexa-czego chciała ta kobieta?

Sahem

- Szukała męża - odpowiedział, dopiero po chwili zdajał sobie sprawę, że zabrzmiało to dość głupio - On chodzi gdzieś po okolicy, a ona chodzi od domu do domu szukając go - poprawił się.

[juz nowy dzien, wiec jak robimy? uznajemy, ze goscie wyszli?]
[wiem, powiedzmy, ze rex powie komus o rozwodzie na imprezie u patrick'a, chyba ze bree bedzie robila swoja Wink

]

candace

Danielle jeszcze w pidżamie zeszla na dół do kuchni i wzięła jabłko. Gdy omijała swoich rodzciów rzuciła - Hej - od niechcenia i poszła dalej, w strone kuchni.

Q.m.c

Bree spojrzała na corke
-Danielle-co ty tu robisz w pizamie, przebierz sie, a ja zaraz zrobie sniadanie

[troche sie pogubulismy, to moze niech Rex to powie na tej imprezie.... no i mamy nowy dzien Cool

]

Sahem

Rex uśmiechnął się tylko ironicznie słysząc słowa żony i skierował się na kanapę.

[oki xD trzeba przyspieszyc akcje Wink

]

Granmor

[narracja]Nagle, Rex dostaje zawału. Tak, wiem, nie tak to miało wyglądać. Ale jednak go dostaje. To jest zawał, po którym trafia do szpitala. [/narracja]

Sahem

*dzwoni telefon, nikt nie odbiera, włącza się automatyczna sekretarka*
- Bree? Tu George. Jak ma się Rex? Pomyślałem sobie, że może wybralibyśmy się na piknik do parku. Oddzwoń jak najszybciej. *odkłada słuchawkę*

candace

Danielle popatrzyla sie w strone telefonu i westchnęła.

candace

Danielle ubrała jakies obcisłe jeansy i top, założyła adidasy wzięła torebke i wyszła spotkać sie z Julie.

candace

Weszła do domu. A nastepnego ranka wymyła sie, ubrała i wymalała i postanowiła jednak iśc do szkoły.

candace

Weszła do domu, spóźniła sie 3 godziny - przecież była po szkole z Julie w sklepach. Dom wyglądała strasznie po tym trzesięniu ziemi...
- Mamo! - krzyknęła stojąc jeszcze przy drzwiach. "Gdzie on sie znowu podziewa!?" - mruknęła pod nosem i czekała na Bree na dole.

Tarantino

[nie ma jak to nie pisanie przez 20 dni

]

*Każde dni Andrew'a mijały tak samo. Tylko w sercu z dnia na dzień, coraz bardziej rozszerzała się rana, po utracie ojca ...

candace

- Super... - mruknęła pod nosem i poszła po zawalających sie schodach na gore po laptop. Wzięła go i zeszła na dół, usiadla na jakimś zakurzonym od tynku fotelu i wlączyła komunikator internetowy.

Q.m.c

Bree zobaczyła siedzącą Danielle i podeszła do niej
-Co robisz?-zapytała

candace

Dan ziewnęła, podniosła oczy do góry i spojrzała na matkę. - Wołałam Cię. A teraz gadam przez komunikator.

Q.m.c

-Acha-odpowiedziała krotko Bree-a o co chciałas wczesniej-zapytała

candace

Spojrzala dziwnie na matkę, chyba logiczne co chciała - było trzęsienie ziemi...
- Spojrz na nasz dom, czyż nie wygląda cudownie? - powiedziała z ironią.

Q.m.c

Bree rozejzała sie do okoła, pomyslała,ze bedzie miała duuuzo pracy
-Tak...-powiedziała cicho, mysl ze wokol niej jest brudno doprowadzała ją do szału - moze pomozesz mi posprzatac...chyba nie chcesz zyc w takim bałaganie

candace

Zmierzyła matkę wzrokiem. - Ona to na poważnie powiedziała!? - pomyślała. - Emmm, ja tego... Umówiłam się na spotkanie! - zamknęła laptopa, szarpnęła torebkę i wybiegła z domu rzucając w pośpiechu ledwo słyszalne "pa!"

[Wybiega : Danielle]

candace

[Dan jest juz oczywiście w domu Smile

]

Q.m.c

Bree wiedziała,ze nie moze zbytnio liczyc na dzieci, wiec wiekszość obowiazkow wykonywała sama...jednak to co sie ostatnio dzieje w tym domu sprawiło,że Bree postanowiła nauczyc swe dzieci pozadku...
-Danielle !- krzykneła gdy zorientowała sie,ze corka wrociła do domu....

candace

- What's up? - odkrzyknęła, nie schodząc na dół [Danielle powiedzmy, że jest juz w swoim pokoju]