Dom Bree van de Kamp

Future Lover

-Ósma. Nr. domu 66 na przedmieściach.

candace

- Kurde! - krzyknęła Danielle - Andrew, do jasnej cholery, co ty tutaj robisz? Wypad mi stąd ale już. - ocknęła się wreszcie i zrobiła co do niej należało. - Co do imprezy - uśmiechnęła sie tak DANIELLOWATO i odpowiedziała Effy - Na mnie zawsze możesz liczyć w takich sprawach.

Arno

Andrew nadal siedział w fotelu i popijał kawę i powiedział do siostry złośliwie :
- Bo kawka wystygnie.

Po chwili wpatrywania się się w Effy spytał :
- Jaka to będzie impreza?...Normalna czy jakaś punkowa; metalowa czy coś? - spytał dziwnie się uśmiechając; w końcu musiał wiedzieć na co się pisze.

Future Lover

Effy nie odpowiedziała Andrew tylko zapytała Danielle:
-On jest zawsze taki?

candace

- Poprostu... on sie nie zna na kobietach. - powiedziała spokojnie. - I chyba nigdy sie nie pozna.. - uśmiechnęła pod nosem.

Future Lover

-Chyba łapie. Więc czemu sie tak na mnie dziwnie gapi?-Zapytała. To pytanie było raczej do Andrew.

Arno

- Za to moja siostrzyczka lubi dużo starszych od siebie. - dolewał oliwy do ognia

- Bo próbuję się na Tobie poznać. - dodał kierując wypowiedź do Effy i uśmiechając się złośliwie do Danielle.

candace

- Hmmm, no ale kotuś - zwróciła się do braciszka - mężczyzn, mężczyzn.

Future Lover

Effy uśmiechnęła się leciutko.
-Mama puści go na impreze?-Zapytała Danielle. Chyba nie polubiła Andrew.

candace

- Nie mam zielonego pojęcia. Jak go nie puści to sam przylezie. Taki to on już jest... - skrzywiła się.
- Może pozna nowych partnerów - zaśmiała się.

Future Lover

-Świetnie. Ale lepiej żeby przyszedł. Chce poznać wszystkich.-Powiedziała i puściła oczko do Dan. Miało to znaczyć żeby wzięła swoich znajomych (czyt. Julie).

Arno

- Żebyś wiedziała, że przyjdę. - powiedział do Effy - ja przynajmniej kogoś sobie znajdę na dłużej a nie tak jak Ty... - chyba chciał wytoczyć jej wojnę.

candace

- No jasne - uśmiechnęła sie do Effy. - Juz wysyłam jej smsa. - Dan wyciągnęła komórkę i wystukała wiadomość do Julie.

Future Lover

-Widze, że bardzo się lubicie. Też tak "się lubie" z ojcem.

Arno

-To normalne. - rzucił i skończył swoją kawę - na pewno będzie świetnie... - dodał mając na myśli imprezę.

candace

- Ja z Andrew? - podniosła brew. - Taaak, ja to go normalnie tak kocham, że bym najchętniej go zabiła. - przewróciła oczami.

Future Lover

-Tak jak ja ojca.... Jebany egoista... Opowiedzcie o sobie coś więcej.-Zaproponowała.

Arno

- Co tu opowiadać. - jęknął narzekając na życie - szkoła, szkoła, imprezy, szkoła, imprezy, dom. - powiedział cicho.

Future Lover

Spojrzała na Danielle w nadziei, że ona opowie coś ciekawszego.

Arno

- Konkrety. - dodał - to coś opowiem. - i uśmiechnął się, tym razem sztucznie, jakby ubolewał nad swoim życiem; wspaniałym światem wytworzonym przez Bree i jej ossobuco; nie chciał wspominać o ojcu; na samą myśl o nim zbierało mu się na łzy; a na myśl o dupku Georgeu trzęsło nim całym; zamyślił się zastanawiając się jak długo to jeszcze potrwa i kiedy matka dostrzeże jaki jest naprawdę.

Future Lover

Effy spojrzała lekko zaciekawiona na Andrew i obróciła się w jego strone.

candace

- Hahaha, szkoła? Andrew zlituj się. - uśmiechnęła się szeroko i za chwilę zwróciła doEffy - Imprezy to podstawa mojego życia - wyszczerzyla się - A tak wogóle to chciałam zostac modelką.

Future Lover

-Bardzo ambitne. Pasowałabyś na modelke. W przeciwieństwie do mnie.-Powiedziała troszke nieśmiało. Miała małe kompleksy.

Arno

- Ale niestety czegoś ci brakuje. - dodał złośliwie i wpatrzył się w Effy uśmiechając się ciepło i spytał komplementując :
- Ty się nie nadajesz?... - spytał z zadziwieniem - właśnie na odwrót; pasujesz do tego grona; a moja siostra nie. - dodał uśmiechając się cały czas do Effy; była wciąż za bardzo małomówna; chciał jej pomóc; żeby się rozgadała.

Future Lover

-Dam wam jedną rade. Lepiej zacznijcie się szanować.Owszem nie nadaje się. Bóg nie obdarzył mnie urodą...-Powiedziala i zamknęła oczy