Dom Bree van de Kamp

Arno

- Pleciesz bzdury. - rzucił tylko lekkim tonem.

Future Lover

Usiadła na łóżku Danielle i powiedziała:
-Nie znasz się. Przecież jestem homo.

Arno

- Tak?... A kto ci to niby powiedział ? - skrzywił się lekko - wierzysz mi lub nie; ale nadajesz się.

Future Lover

Spojrzała na Danielle i później znów na Andrew.
-Jesteś dziewicą?-Zapytała.

Arno

Andrew bardzo zaskoczyło to pytanie ze strony małomównej Effy.
- Sądząc po tym z kim się spotyka; czyli z niewyżytymi; chamskimi; starymi impotentami to raczej nie. - powiedział uśmiechając się złośliwie.

Future Lover

-Pytałam ciebie.-Powiedziała z tą samą kamienną twarzą.

Arno

- No to raczej nie dziewicą. Złego określenia użyłaś. - powiedział rozbawiony.

Future Lover

-Więc jesteś "wspaniałomyślny" dla kumpli? Cudownie.

Arno

- Już ci mówiłem, że jestem hetero; nie będę się powtarzał. - skwitował siadając obok nich na łóżku.

Future Lover

-Jasne...-Powiedziała i znów zamknęła oczy.

Future Lover

-Ja już pójde.-Powiedziała i zeszła na dół. Wyszła z domu Van De Camp'ów i poszła dalej.
[Wychodzi:Effy]

candace

- pa - pożegnała się z Effy, a potem zwróciła do brata. - Jak zawsze musisz wszystko popsuć! A teraz, jak juz nie ma w tym pokoju nikogo, kto by miał ochote z Toba przebywać, łaskawie go opuść. I zanieś ze sobą tą kawę.

Arno

Parsknął ironicznie.
- Służącego sobie znalazłaś? Przyniósł, wynosić nie ma zamiaru. A w dodatku na mnie naskakujesz. Więc łaskawie ją wypij jak już ci przyniosłem. Aha... i jeszcze jedno... - odszedł na chwilę od niej i niespodziewanie złapał za kubek z wystygłą kawą i chlusnął nią wprost na siostrę - to Ty zawsze musisz wszystko popsuć... - po czym wyszedł beztrosko z pokoju i zszedł do kuchni.

candace

Danielle szybko ocknęła sie z tego wszystko i zapłakana, że nie będzie potrafiła wyprać plamy z kawy ze swojej ulubionej sukienki, zbiegła na dół i wywrzeszczała łańcuszkiem przekleństwem na 'tego dupka'. A gdy już wracała do siebie poprawiając makijaż pomyślała(cud!), że jednak Andrew swoimi postawami pasuje na geja.

/No sory, ale to zabójczo musiało wyglądać xd Mógł jeszcze parsknąć - oh i ah xd/

Arno

Po chwili był już po śniadaniu.
Wyszedł na boso do ogrodu Bree.
Podszedł do niej i powiedział krótko :
- Mamo.

miss.

Włżyla jakies tam sadzonki do koszyczka i zdjęła rękawiczki. Podniosła głowę i spojrzała na Andrew.
- Tak?

Arno

- Czy widzisz to co ja widzę? - spytał wskazując na podeptaną trawę.

miss.

Bree na pewno nie była głupia.
- Tak trawa jest zdecydowanie za wysoka. Chyba będziesz miał zajęte popłudnie i ją skosisz - powiedziała to łosem nieznoszącym sprzeciwu. Uśmiech do najsypatyczniejszych rwnież nie należał, był pełen.. wyższości. Jeszcze usłyszała dzwoniący telefon wiec wstała i zdjęła rękawiczki. Włożyła je do koszyczka i zawiesiła go sobie na ramieniu.
- Radzę już się za to zabrać, żebyś zdążył na obiad.
I osżła do domu. Odebrała telefon.

Arno

Lecz Andrew się nie chciało i poszedł do swojego pokoju i surfował po sieci.

miss.

Bree odłożyła słuchawkę. Nie słyszła charakterystycznego dźwięku kosioarki. Weszła do pokoju Andrew. Podeszła prosto to jego komputera i i wyrwała z kontaktu wszystkie kabelki, które tam były.
- Chyba miałeś skosić trawę. Więc lepiej to zrób bo ten komputer przypadkiem zniknąć z tego pokju. - powiedziała spokojnie i ze swoim typowym uśmiechem. Zabrała kosz z brudami i wyszła z pokoju.

Już się nie moge doczekac jak go z domu wywali xD

Arno

Miał dosyć ględzenia matki, więc zrobi to tylko dlatego, żeby się odczepiła i przestała mu zrzędzić nad uchem.
Zszedł na dół do ogródka i zaczął kosić tą trawę tą kosiarką wedle rozkazu Bree.

miss.

Stanęła w oknie i uśmiechnęła sie do siebie widząć Andrew z kosiarką. W głowie układała plan jutrzejszej kolacji.

candace

Danielle zeszła na dół ze swoją pobrudzoną sukienką i zwróciła się do matki - Mamoo, da się sprać tą plamę?

Sahem

[Bree spierze wszystko xD]

candace

[No wiem, ale zapytac nie zaszkodzi xd]