Dom Carol i Charlie'go

Granmor

Julie wzruszyła ramionami, nie miała pojęcia. -Ktokolwiek rozmawiał z tymi ludźmi? - zapytała zrezygnowana.

Sahem

Pokręciła głową na znak, że nie miała okazji przywitać się z nowymi sąsiadami.
A w oddali usłyszeć się dało dźwięk syren karetek, straży pożarnej i policji. Wszystko naraz. Ktoś przecież musiał zadzwonić po policję.

Granmor

[myślałem że już tam są, bo Ci tak spokojnie stoją XDDD No ale dobra]

--Dlaczego mam wrażenie, że ten cały Hadley jest o trzy kroki przed nami? Że jesteśmy jego... zabawkami? - rozejrzała się, może akurat ich podgląda. Nie zdziwiła by się w sumie, raczej przeraziła.

Sahem

[ach xP]

- W końcu to psychopata - odparła będąc coraz bardziej przerażona. Założyła ręce na klatce piersiowej i przyglądała się akcji ratowników. Zupełnie, jak po tornadzie, gdy ratowano dzieci Lynette.

Granmor

-Najwyraźniej.- skinęła głową w stronę palącego się domu.-Również niebezpieczny.

Sahem

Przez jakiś czas nie odzywała się.
W ciszy obserwowała dogaszane szczątki domów. Nigdzie jednak nie było widać ludzi, którzy mieliby być w tym domu.

Granmor

[Mary Alice] Kiedy moi sąsiedzi, przyglądali się zniszczonemu domowi - nie potrafili przestać myśleć o jego lokatorach.

Gdzie byli? Czy przeżyli?

A przede wszystkim - co łączyło Wyatt'ów z nowym oprawcą Fairview?
Pytań było wiele, niewiele odpowiedzi.... A niektórych już nigdy nie usłyszą...[/Mary Alice]

[narracja] Policja zabiera dwa worki z ciałami. Lokatorów budynku, było jednak trzech.[/narracja]

Sahem

Czyli jednak nie przeżyli...
Zrobiło jej się naprawdę przykro. Nie wiedziała, że powinny być trzy worki.

Future Lover

Rachel aż zapaliła, a gdy wypaliła to znów zapaliła. Była na prawde wstrząśnięta tymi wydarzeniami.

Granmor

Julie westchnęła, wzięła z ust Rachel papierosa i się zaciągnęła. Potem oddała, ona pali jak ja - tylko okazjonalnie. Tzn ja to po kilku xDDD, a ona okazjonalnie. -Brak mi słów. - im również, biorąc pod uwagę ciszę.

Sahem

Nie mieli jeszcze wybuchu domu na ulicy.
Brakuje jeszcze katastrofy samolotu, albo zamieszek...
Stała wpatrując się w milczeniu.

Future Lover

/Zamieszki! xD
Rachel paliła już czwartego papierosa. Nadal martwiła się zdjęciem, które dostało.
Z domu Bree wybiegł Orson. Wybuch był dość zauważalny, więc nic dziwnego, że chciał sprawdzić co sie dzieje. Zauważył, że wśród tłumu ludzi stoi jego żona.
-Bree!-Krzyknął, a po chwili był już przy niej.
-Wszystko w porządku?

Sahem

- Orson! - poczuła ulgę widząc męża. Mimo tego, że wiedziała już wcześniej, że to nie ich dom został wysadzony.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie... - powiedziała dość cicho patrząc na niego przerażona.

Arno

/Sahem, mieli i to dwa razy bodajże. Na pewno dom Susan raz. Very Happy

On także palił w milczeniu, a przez jego głowę przewijały się różne myśli.

Sahem

/Arno, ale dom Susan i dom Edie zostały podpalone, a dom Wyatt'ów dosłownie wybuchł. Z wielkim hukiem słyszalnym przez pół miasta xD

Trzymała Orsona za dłoń.

/coby post na temat był xP

Granmor

Julie się przytuliła do Rachel, bo Matta nie było a ona potrzebowała się przytulić. A do Masona się przecież nie przytuli, bo stary zboczuch erekcji dostanie.

Future Lover

-Musze zadzwonić do swojej znajomej detektyw.-Mruknęła do Julie.
-W niebezpieczeństwie?-Spojrzał na szczątki domu.
-Nic z tego nie rozumiem Bree...-O co by w tym nie chodziło, wiedział, że zapewni bezpieczeństwo swojej rodzinie. Za wszelką cene.

Granmor

-Mam więc się odlepić, żebyś nie była podsłuchiwana? - zapytała nieco zadziornie.

Future Lover

Uśmiechnęła się delikatnie.
-Skądże.-No i wykręciła numer pani detektyw o jakże wiele mówiącym imieniu i nazwisku, Marlene Parlo.

Granmor

No to ona słuchała, ale ten dialog jej przypominał LOST. Nie wiadomo było o co w nim chodzi, oprócz tego że wybuchnął dom.

Sahem

- Ktoś nas śledzi - tu spojrzała na Julie, Rachel i Masona - Ten wybuch to prawdopodobnie jego dzieło... - kochała Orsona właśnie za tę jego pewność siebie. I tę MĘSKOŚĆ.

/coby nawiązać do tematu o męskości Orsona na wisterialu xP

Arno

/Dom Susan wybuchł w 2 sezonie, przed spaleniem, przez kuchenkę gazową, z tego co kojarzę, Sahem. Very Happy

- Ci marni policjanci nie zdziałają nic prędko...to jest pewne... - wtrącił się do rozmowy Bree z Orsonem, między jednym a drugim dymkiem. XD

Granmor

Spojrzała na Masona.-Cóż, nigdy nie dają sobie rady. - gdyby tylko Ann nie zaginęła.... niestety, ta sprawa musi sobie poradzić bez niej.

Arno

- Może Sara Ford by coś zdziałała? - zapytał wpatrując się w Julie, po czym uniósł brwi i zaczął puszczać sobie kółka z dymu, w oczekiwaniu na jej odpowiedź, o.

Future Lover

/W trzecim sezonie Orson jest bardzo męski. xD zawsze byyył.
Objął Bree ramieniem i pocałował w policzek.
-Uporamy się z tym.-Oczywiście, że się uporają. W końcu Orson ma na swoim koncie, na przykład, przejechanie Mike'a Delfino and lemme tell you, był zdolny do wszystkiego. Zwłaszcza gdy istniało takie zagrożenie.
-Kto zajmuje się tą sprawą?-Pytał oczywiście o policjanta i zwracał się bardziej do Masona.
Skończyła rozmawiać.
[i]-Rano zjawi się tutaj najlepsza detektyw jaką znam. Na pewno nam pomoże.