Dom Davida Jones

Seniorita-Qabi

-Witam jestem Gabrielle, ja też mam wino uśmiechnęła się i weszła

Tarantino

milo mi, nazywam sie charles costiff, niedawno wprowadzilem sie na wisteria lane.
- tak wiec czas na oprowadzanie po domu. tak wiec to jest moj salon, tutaj kuchnia, lazienka, teraz zapraszam na gore *wchodzi po schodach*, tutaj jest moja sypialnia, przepraszam za ten caly balagan *zbiera szybko bielizne*, tutaj moj maly gabinet, a tutaj balkon *pokazuje*

Seniorita-Qabi

Pięknie urządzony dom, tak samo jak mój zaśmiała się

Granmor

-Fajna chatka, mnie jeszcze czeka urządzanie. Na razie, jest remont - jutro powinien się skończyć. - stwierdził, oglądając dom.

Seniorita-Qabi

Jak wam się podoba na Wisteria Lane? siadając na kanapie

Tarantino

-A, musze przyznac ze u Was jest bardzo cicho... zamierzam otworzyc wlasne biuro, tylko musze jeszcze troche zdobyc doswiadczenia. mysle ze otwarcie biura architektonicznego otworzy przede mna wielkie wrota do spelnienia moich najskrytszych marzen

- np. kupienia sobie czarnego Lamborghini Diablo VT 2 *dodal usmiechajac sie*.

mm. poczekajcie, zaraz przyrzadze cos do jedzenia *biegnie po schodach, trafia do kuchni, wyciaga indyka w sosie, podgrzewa go, po czym wraca do juz prawie bliskich mu znajomych*

Seniorita-Qabi

Cicho, u nas to poczekaj parę dni zaśmiała się

Tarantino

*biegnie po indynka, rozstawia sztucce, serwetki i na srodku kladzie maly wazonik z zoltym tulipanem, kroi indynka, po czym zaprasza Gabi i Patricka do stolu*

*gdy Gabi juz siada, Charles mowi szeptem do Patricka wskazujac na szesciopak piwa*
- to moze na potem *usmiecha sie*

Seniorita-Qabi

Gabi zauważyła piwaNie krępujcie się, sama bym się napiła

Tarantino

*charles jest troche zmieszany, po czym usmiecha sie do Gabi, widzi jak Patric rozdaje piwa*
- ale do indyka do chyba tak niezabardzo?

Seniorita-Qabi

No i co, a ja nie powinnam pić piwa zaśmiała sie głośno

Tarantino

*smieje sie*
- czestujcie sie indykiem. mam nadzieje, ze bedzie wam smakowac.

Granmor

Patrick usiadł w pokoju, do którego zaprowadził ich Charles. Uśmiechnął się pod nosem-Moja koleżanka, Julie, piekła zawsze świetnego indyka.

Tarantino

- ja niestety w kuchni dobry nie jestem. ; p

- a co sadzicie o moim ogrodzie?

Granmor

Patrick wyjrzał przez okno-Fajny, a będzie jeszcze fajniejszy jak te posadzone rośliny się rozrosną. - powiedział, po czym przekręcił głowę w stronę reszty.

Tarantino

- dzieki *powiedzial poczym wstal i zaproponowal toast*
- ciesze sie niezmiernie, ze do mnie przyszliscie, i mam nadzieje, ze bedziemy swietnymi sasiadami *maly smiech*

Seniorita-Qabi

Napewno będziemy dobrymi sąsiadami powiedziała siadając i ściskając zęby w bólu tabletki przestwały działać

Tarantino

*zobaczyl dosc bolejaca mine Gabi*
- cos sie stalo? moze moglbym Ci jakos pomoc? *przejal sie*

Seniorita-Qabi

Nie nie musisz pomagać, jak wypiję jeszcze troche to przejdzie zaśmiała się

Tarantino

Na pewno? *zaniepokoil sie*

Seniorita-Qabi

Napewno zaśmiała się

Tarantino

*przepraszam, musze wyjsc. jako uzytkownik

*

Tarantino

mh, tak od razu to chcialbym dac wam moj nr komorkowy *daje wizytowki* mam ogromna nadzieje, ze bedziemy w kontakcie. moze napijecie sie jeszcze czegos?

(btw. sry, ale czy wiecie "gdzie" mozna zalozyc wlasne biuro?)

Seniorita-Qabi

Ja już bede musiała iść, wiecie obiad, kolacja, ploteczki i takie tam sprawy wyszła kulejąc
[WYCHODZI:Gabi]

[o biuro zapytaj Edie to zrobię temat ]

Tarantino

milo bylo Cie poznac. pa! *otworzyl drzwi i odprowadzil do schodkow Gabi, po czym wrocil do domu do Patricka*

*w miedzy czasie wyjal komorke i probowal zadzwonic do Edie Britt, z pytaniem*