Dom Edie Britt

Granmor

-Sporo przeżyłam. - wytlumaczyla gdzieś siadając.
Charlotte pokiwała głową.-Oj tak, Julie może się pochwalić niezłą biografią...a Ty, skąd jesteś? - spytała faceta.

Mortifere

-Ostatnio mieszkałem w LA w motelu. Wcześniej w Paryżu. Ogółem wychowałem się w Francji, do LA pojechałem w poszukiwaniu mojej siostry. Zrobił smutną minę bo przypomniał sobie wydarzenia związane z jego siostrą. - A teraz mieszkam tu.

Granmor

-No a ja jestem z LA, Julie tylko chwilke tam mieszkała. - i posłała jej słodki uśmiech.-A czym się zajmujesz?

Mortifere

-Gram na gitarze, śpiewam, pisze... to całe moje życie. Uśmiechnął się do niej. -Chociaż biedny nie byłem i nie jestem to i tak zarabiałem grając na różnych imprezach, weselach itp. A ty?

Granmor

-Ja jestem malarką a Julie znaną piosenkarką. - i znow posłała jej uśmiech i spojrzała z nim na niego.

Mortifere

-Znaną? nie słyszałem... Zaczął się śmiać -A może kiedyś tam coś słyszałem... nie pamiętam.

Granmor

-Z pięć płyt, nic takiego. - i się uśmiechneła pod nosem.
-Ale Twojego "fana" każdy pamięta.

Mortifere

-Jak tak... to może coś zaśpiewasz? Uśmiechnął się do niej. -Jakiego fana?

Granmor

-A kilka lat temu, jeden chciał ją zabić. - odpowiedziała z uśmiechem, wstała i podała Julie gitarę z gracją. Usiadła spowrotem patrząc dyskretnie na faceta.
Julie poprawiła włosy i zaczęła grac.
[link widoczny dla zalogowanych]

Mortifere

-Nieźle... Zaczął klaskać. - Wiesz co? Mnie też próbowali zabić, wygrałem pewien konkurs, wydałem płytę... ale znają mnie raczej tylko w Francji. Ktoś nie pogodził się z przegraną i próbował mnie zabić. -Podasz gitarę? Mogę pokazać co umiem?

Granmor

-Pewnie. - powiedziała, uśmiechnęła się i podała mu ją.

Mortifere

Wziął od niej gitarę i zaczął grać:

końcówka adresu filmiku z youtube: Pj2wm5UoHWQ (na razie nie mogę wstawiać linków)

Granmor

-Nieźle. - pokiwała głową z uznaniem.
-No co Ty, to było świetne. - uśmiechnęła się szeroko.

Mortifere

-Ciesze sie, że ci się podobało Charlotte. Uśmiechnął się do niej. - A ty Julie, co taka nie w sosie? Konkurencje teraz masz.

[Charlotte zostaje w grze czy będzie wracać do LA?]

Granmor

-Nie, tutaj jest chmara muzyków. Mój bliski przyjaciel ma wytwórnię, później Cię z nim poznam. Dzisiaj mam zły dzień, jeszcze przyjdzie jeden gnojek i będę miala...ciężką rozmowę.
Charlotte uśmiechnęła się pod nosem.-Nie ma za co, to po prostu było super.

[Zostaje

]

Mortifere

-No to fajnie. Im większa konkurencja tym lepiej. Uśmiechnął się. -Ogółem to zapomniałem już po co przyszedłem. Co z tą Edie? A zresztą nie śpieszy mi się skoro mam takie towarzystwo.

Granmor

Wzruszyła ramionami, jej konkurencja nie obchodziła. Miala dość tego przemyslu. Niszczył ją, trzy spieprzone związki, ten dzisiaj od niej uciekl.... jeszcze Mason..ta...ten do dopiero.
-Faktycznie masz zły dzień. - zauważyła radośnie Char.

Mortifere

-Dobra koniec rozmów o muzyce. Skoro tak tak źle na ciebie wpływa. Uśmiechnął się do Julie - O czym by tu można teraz... ooo... mam pytanie. Jacy tu są sąsiedzi?

Granmor

-Zwykle się gada o pogodzie, jak nie ma o czym.[/] - zauważyła elokwentnie.
-[i]Szczególnie w zimę bez śniego. - odpowiedziała z uśmiechem.

Mortifere

-No dobra... rozumiem... zero rozmów o sąsiadach. Znowu się uśmiechnął. -Tylko czemu oni się tak patrzyli kiedy wchodziłem do domu?

Granmor

-Fairview to wieś, pełno tutaj starych bab i wież obserwacyjnych. Ale przyzwyczaisz sie, mnie prawie do kościołów nie wpuszają ale jakoś tutaj żyję. Mój kolega to czołowy alkoholik, starsi ludzie go na ulicy omijają. Ma to miejsce swoje....wady. - i się uśmiechnęła szeroko.
-Łosz..i na co nam to było? - spytała rozbawiona Kyle'a.

Mortifere

-No to prawie jak w La Tronche. Uśmiechnąłem się. -Skoro Edie jeszcze nie ma, to może ja już pójdę?

Granmor

-Och, juuż? - przegiągnęła zawiedziona.
-Tak, przyjdź jutro. A my powiemy ze byłeś...Kyle? - spytała z uśmiechem.

Mortifere

-Ok. Uśmiechnął się do nich. - Charlotte... dasz mi swój numer?

Granmor

No to Charlotte go podyktowała.