Dom Fordów

Sahem

W czasie, gdy Sara rozmawiał przez telefon on zdążył sobie zrobić coś na kształt kanapki z serem.
- Nie wyrzucaj broni do rzeki, tam szukają najpierw - uśmiechnął się do żony na pożegnanie.

Nina

Przesłała mu w powietrzu całusa, złapała torebkę i żakiet i już jej nie było.
[wychodzi: Sara]

Sahem

Znów został sam... Dokończywszy kanapkę ruszył do gabinetu z nadzieją napisania tego epilogu.

Nina

[przychodzi: Sara]
- Jestem! - wydarła się od progu, wtaszczając zakupy do domu. - Nie zabiłam szefa, musimy to chyba opić! - dodała, również głosno, bo męża nie było w kuchni. Postanowiła ugotować coś dobrego, więc się za to zabrała.

Sahem

Nie usłyszał krzyków Sary, zbyt zajęty był tworzeniem opisu śmierci Gretty. Miał już pół epilogu, teraz powinno pójść już tylko z górki...

Nina

Doszła do wniosku, że Sawyer na pewno nie usłyszał, bo jest tak zajęty pracą. Załączyła sobie stojace w kuchni radio i podśpiewując przygotowywała lunch.

Sahem

Gretta leżała już martwa w swoim mieszkaniu. Tak, był z siebie dumny, wydawca też powinien. Zapisał ostatnią stronę i dopił kawę. Wreszcie mógł zadzwonić do tego wyzyskiwacza i oddać mu tekst do korekty i wydania. Zapisawszy wszystko na krążku CD i wysłaniu kopii do wydawnictwa zszedł na dół.
- Skończyłem - uśmiechnął się do żony - Moja pierwsza napisana książka na tej ulicy. Coś w niej jest. Tak dobrze jeszcze mi się nie pisało... - nastawił ekspres

Nina

- Gratulacje, kochanie. - uśmiechnęła się nieuważnie, wyciągając z piekarnika blachę i parząc dłoń. Prawie odrzuciła ją na blat i wsadziła rękę pod strumień lodowatej wody. - Kiedy dasz mi przeczytać?

Granmor

[wchodzi Patrick]

Rozpoczął swój marsz, od domu do domu. Wtedy zauważył,ze do tego odmu jeszcze nigdy nie pukał. Postanowił więc to nadrobić.
Stuk stuk

Sahem

- Niedługo - uśmiechnął się, a chwilę później podbiegł do żony - Nic ci się nie stało? - oparzenie nie wyglądało groźnie. W następnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi - Otworzę - ruszył do drzwi frontowych - Witam - powitał sąsiada z uśmiechem. Miał wyjątkowo dobry humor.

Granmor

-Cześć, jestem Patrick, mieszkam na początku ulicy. Chciałem Cię zaprosić na imprezę, po jutrze, dwudziesta. Robię małą libację, bo wreszcie skończyłem remont. - powiedział, uśmiechając się lekko.

Sahem

- Sawyer Ford - przedstawił się wyciągając dłoń - Rozumiem, że zaproszenie dotyczy również mojej małżonki - uśmiechnął się pytając

Granmor

-Małżonki? - zdziwił się, bo nikogo za Sawyerem nie widział.

Sahem

- Sara jest w kuchni, proszę niech pan wejdzie - zaprosił mężczyznę do środka. Ciekawe ilu jeszcze sąsiadów nie poznał...

Granmor

-Czekaj.. Sara? Taka, ruda dziewczyna? - spytał, wchodząc do środka.

Sahem

- Zna ją pan? - zaskoczył go, ciekawe kiedy Sara zdążyła go poznać. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że mieszkają tu już trochę.

Granmor

Patrick skinął głową.-Znam Sarę, poznaliśmy się, jakiś czas temu. - stwierdził Patrick, rozglądając się po mieszkaniu.

Sahem

Podążyli do kuchni.
- Saro, mamy gościa - podszedł do żony - Ale wy się chyba już znacie - oparł się rękoma o blat szafki.

Granmor

Patrick uśmiechnął się w dziwny sposób, uśmiechnał się jednostronnie.
-Dzisiaj wyglądasz..inaczej. - stwierdził, przypominając sobie szlafrok Sary.

Sahem

Milczał zastanawiając się co Patrick mógł mieć na myśli mówiąc , że Sara "wygląda dziś inaczej"...

[czekamy na Ninę?]

Granmor

[pewnie, będzie ciekawiej Wink

]
Patrick rozejrzał się po kuchni.-Właśnie mówiłem Twojemu męzowi o imprezie. - stwierdził.

Nina

Odwróciła się i na widok Patricka uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem.
- Eee, cześć. - przywitała się, wyciągając rękę spod strumienia lodowatej wody, którą usiłowała schłodzić oparzenie. - Jaka impreza?

Granmor

-Wreszcie mój dom jakoś wygląda, jest pusty, ale lodówka na alkoholi jedzenie jest, a to chyba najwazniejsze. - stwierdził, po czym dodał.- Będzie pojutrze, dwudziesta.

Nina

- Jeśli mój psychicznie niezrównoważony szef nie wymyśli czegoś i nie zadzwoni po mnie na pięc minut przed imprezą, jestem jak najbardziej za. - uśmiechnęła się. - Zwłaszcza jesli gwarantujesz dobry alkohol. - uśmiechnęła się proozumiewawczo do Patricka.

Granmor

-Gwarantuję.. [Nin, Ci telefon dzwoni xD] - stwierdził, uśmiechając się przy okazji.