Dom Katherine Mayfair

Sahem

- Niepotrzebnie - odpowiedziała spoglądając na dziewczynę - Twój pokój nie bardzo ucierpiał, więc możesz iść się rozpakować. Posprzątałam już tam - uśmiechnęła się lekko. Grała idealną, nie mogła dać poznać, że cierpi z powodu zdrady Adama.

Nina

- A gdzie Adam? - spytała, bo rzecz jasna nic nie wiedziała o tym, iż się wyprowadził. - Przywiozłam wam coś, jestem pewna że ci się spodoba.

Sahem

- Adam się wyprowadził - odparła szorstko - Nie pytaj dlaczego - dodała po chwili widząc, że Dylan chce właśnie to uczynić.

Nina

- Adam się wyprowadził? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - warknęła Dylan, w te pędy gotowa do ataku.

Sahem

Nie zamierzała jej mówić o zdradzie. Przynajmniej nie teraz...
- Tak - odparła krótko zaczynając znów grabienie - Obiad masz w lodówce

Sahem

Katherine nie wyglądała dziś najlepiej. Coś ją wyraźnie gnębiło...
Dziwił, więc fakt, że postanowiła wybrać się na tył domu, gdzie rozciągał się średniej wielkości las.
Szła jakiś czas, gdy w końcu stanęła na niewielkiej polance. W jej oczach pojawiły się łzy, gdy spojrzała na ziemię. Przysiadła na kamieniu i zaczęła płakać. Patrzyła na krzyż ułożony z okrągłych kamyczków. Krzyż, który skrywał jej tajemnicę...

Sahem

Katherine i Bree od jakiegoś czasu zajmowały się organizacją Balu Założyciela. Tej drugiej niezbyt się to podobało, tej pierwszej wręcz przeciwnie.

miss.

Bree siedziała u Katherine pijąc herbatę i przeglądając te katalogi.
- Nie wydaje mi się, żeby cośtam było dobrym pomysłem. To jest chyba zbyt... ekstrawaganckie jak na Fairview.

Sahem

- A co powiesz na to? - wskazała kolejny projekt w swoim niemałym notatniku - Bal Charytatywny w Szpitalu Miejskim - spojrzała na Bree ściszając głos - Ofiarodawcy byli wniebowzięci - uśmiechnęła się i gdy Bree znów coś zaczęła mówić przerwała jej - Wiem, wiem - machnęła w jej stronę ręką - Fairview jest zbyt prowincjonalnym miasteczkiem na takie urozmaicenia, nie to co Chicago... - znów spojrzała na Bree - Myślę jednak, że zdziwisz się ile tutejsi ludzie mają smaku i gustu

miss.

Bree nie była zadowolona...
- No nie wiem Katherine.... - spojrzała na te zdjęcia.

Sahem

- Zobaczysz, że będziesz zaskoczona reakcją mieszkańców - uśmiechnęła się poklepując Bree po ręku - Mile zaskoczona - dodała - W takim razie stawiamy na czerwień, kremowy i hawajski pomarańcz - tak, Katherine nie dawała za wygraną i lepiej się z nią nie kłócić...

miss.

Bree skapitulowała.
- W takim razie... zaryzykujmy. - dopiła swoją herbatę.
- Zrobiło się późno i na mnie już pora.

Sahem

Kath spojrzała na zegarek. Rzeczywiście, zrobiło się już późno. Zamknęła swoją "księgę" z uśmiechem.
- Powinnyśmy pojechać jutro i zobaczyć tę salę - stwierdziła odprowadzając Bree do drzwi.

miss.

Skinęła głową.
- W takim razie jesteśmy umówione. - i poszła do siebie.

[wychodzi Bree]

Sahem

Katherine lubiła dostawać to, czego chciała, szczególnie, jeżeli chodziło o Bree Hodge. Nie, żeby jej nie lubiła. Wręcz przeciwnie, była dla niej, jak starsza siostra, z którą się konkuruje.
Po jej wyjściu zabrała się za sprzątanie po spotkaniu.

Sahem · Wysłany: Wto 21:22, 10 Mar 2009 Temat postu:

Umówiona była na pokera. Wiedziała, że to zaproszenie to kolejny pretekst do wypytywania jej o prywatne życie. Szczególnie po odejściu Adama i przyłapaniu jej przez Susan w łóżku z Timmy'm...
Cóż... Musiała grać swoją rolę. Dla dobra Dylan...
Wyciągnęła z piekarnika sernik. Przełożyła go na jakiś lepszy talerz i wyszła z domu podążając w kierunku domu Edie.

Jazine · Wysłany: Nie 14:45, 29 Mar 2009 Temat postu:

Bree stała przed drzwiami trzymając w ręce wielki segregator.
Westchnęła ciężko i nacisnęła dzwonek.

Sahem · Wysłany: Nie 17:48, 29 Mar 2009 Temat postu:

Na przyjście Bree przygotowana była już od rana. Wczoraj zajęła się sprzątaniem, dzisiaj upiekła ciasteczka.
Podeszła do drzwi i otworzyła je witając Bree szerokim uśmiechem.
- Jesteś w końcu

Jazine · Wysłany: Nie 17:51, 29 Mar 2009 Temat postu:

Bree przekroczyła próg domu i położyła segregator na stole.
- Omówmy kwiaty. W zeszłym roku wybraliśmy kaskadę różowych i białych róż. Mówiła otwierając segregator na stronie pełnej zdjęć różnorakich kwiatów.

Sahem · Wysłany: Nie 19:04, 29 Mar 2009 Temat postu:

Nachyliła się nad segregatorem, by lepiej widzieć zdjęcia.
- Dostojnie... - odparła - Całkiem proste - podniosła wzrok na Bree - Zróbmy, więc to ponownie - uśmiechnęła się sztucznie - Następne - upiła łyk herbaty, której wcześniej do obu kubków nalała.

Jazine · Wysłany: Nie 19:13, 29 Mar 2009 Temat postu:

Zdziwiona spojrzała na Katherine - Jeśli masz inną propozycję z chęcią jej wysłucham.

Sahem · Wysłany: Nie 21:28, 29 Mar 2009 Temat postu:

Ożywiła się.
Wstała i zaczęła wymachiwać rękami, by ukazać Bree swój pomysł.
- Co powiedziałabyś na aranżację z fioletowych kwiatów i nutką ciemnych jagód? - tak, Katherine już to widziała...

Jazine · Wysłany: Nie 21:32, 29 Mar 2009 Temat postu:

- Cóż, interesujące. Jednak nie potrafię sobie tego wyobrazić... Ściskała w ręce kubek herbaty obserwując Katherine.

Sahem · Wysłany: Pon 13:49, 30 Mar 2009 Temat postu:

- Och! Pozwól, że pomogę - no i się nachyliła podnosząc z krzesła obok opasły segregator. Dużo większy od tego Bree... Rzuciła go na stół.
- Ja też prowadzę albumy - uśmiechnęła się do niej słodko i zaczęła szukać tych ciemnych jagód...

Jazine · Wysłany: Pon 13:54, 30 Mar 2009 Temat postu:

Wzięła duży łyk herbaty i spojrzała w album Katherine.
- Wspaniałe, jednak Fairview to prowincjonalne miasto. Bardzo łatwo przywiązujemy się do tradycji. Z powrotem klapnęła na krzesło.