Dom Katherine Mayfair

Sahem

- Nawet nie wiesz jak... uśmiechnęła się przytakując, po czym upiła łyk herbaty - Mm... Ale to jeszcze nic - kontynuowała - Na samym początku brat tej całej Ruth wydawał mi się jakimś wariatem. Chciał stawiać jakiś krzyż dla siostry, albo jakąś kapliczkę

Future Lover

Położyła sobie ręke tak.. Po środku piersi xDDDD Nie wiem czy wiesz jak xD
-Kapliczkę? Dla Ruth?!-To było co najmniej groteskowe.

Sahem

Wiem jak xD
Pokiwała głową tłumiąc śmiech.
- Dlatego możesz sobie wyobrazić co o nim pomyślałam... - tak, pozory mylą - Jego żona, w tej chwili już nie pamiętam, jak się nazywała, wydawała się naprawdę miła - westchnęła - Zupełne przeciwieństwo tamtego wariata

Future Lover

Kiwnęła głową i już się uspokoiła troche xD. No i słuchała z uwagą oczywiście, żeby później ładnie wszystko przekręcić i 'sprzedać' dla Karen McCluskey.

Sahem

- Rozmawialiśmy jakiś czas, Orson się mieszał - tu się uśmiechnęła - Wiesz jaki on jest... - upiła kolejny łyk - W pewnym momencie nie wytrzymałam i powiedziałam, że Ruth umarła na moim trawniku - westchnęła - I wtedy on oznajmił żonie, że chce rozwodu

Future Lover

Parsknęła śmiechem. Jakoś rozśmieszyło ją zdanie 'Ruth umarła na moim trawniku'.

Sahem

Jakoś nie zrozumiała, dlaczego Edie się śmieje, więc postanowiła kontynuować.
- Stwierdził, że przyrzekł Ruth, że gdy tylko ona umrze rozejdzie się z żoną - spojrzała na przyjaciółkę, która dochodziła do siebie po ostatnim wybuchu śmiechu - Wtedy ona wpadła w furię. Wyciągnęła pistolet i wzięła nas wszystkich na zakładników - odpowiadając to była nad wyraz spokojna - Facet, tchórz z niego niezły, uciekł do łazienki

Sahem

/zakładam, że skończyły tę gadkę xD

Dziwnym mógł się wydać fakt, że pani Mayfair uwielbiała święta.
No bo czy kobieta, która była maltretowana przez męża, straciła dziecko, wzięła rozwód, została zdradzona przez drugiego męża, zabiła pierwszego małżonka i teraz jeszcze została sama?
Tak. Ten fakt mógł dziwić.
Ale Katherine nie zwracała na to uwagi. Cieszyła się, bo na święta miała przyjechać Dylan razem z mężem i synem. Och... Jak dawno ona nie widziała wnuka... Wyrósł na pewno.

Granmor

[wchodzi : Veronica]

Szybkim krokiem weszła na ganek po czym zapukała do drzwi. Czekając aż ktoś odpowie, co jakiś czas rozglądała się po ulicy.

Sahem

Krzątała się po kuchni, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Wytarła dłonie w ścierkę, po czym ruszyła w kierunku wejścia.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się do nieznajomej - W czym mogę pomóc?

Granmor

Veronica spojrzała na rudowłosą kobietę i uśmiechnęła się tak bardzo ładnie i w ogóle. -Cześć, jestem Veronica. Właśnie.. właśnie się wprowadziłam i pomyślałam że się przywitam nowym sąsiadom. - oznajmiła a w trakcie wyciągnęła oczywiście ku Kath dłoń.

Sahem

Uścisnęła jej dłoń.
- Katherine Mayfair, miło panią poznać - cały czas się uśmiechała - Proszę wejść, na zewnątrz jest przecież tak zimno - no i gdy już były w środku zamknęła drzwi.
- Napije się pani czegoś? - zaproponowała.

Granmor

-Um, pewnie. Jeżeli to nie sprawi żadnego problemu, to ciepłą herbatą nie pogardzę. - powiedziała rozglądając się z podziwem po mieszkaniu. Było takie...ładne i wszystko wydawało się być na swoim miejscu - takie..przemyślane. xD

Sahem

Oczywiście, że było przemyślane. Samą girlandę na schodach układała pół godziny.
W domu nie było jednak choinki, gdyż Kath czekała z jej ubraniem na córkę.
- Proszę się rozgościć - wskazała na stół stojący przy kominku, a sama poszła do kuchni, gdzie zabrała się za przygotowanie herbaty.

Granmor

A Veronica ogląda sobie rodzinne zdjęcia stojące na różnych komodach czy wiszące na ścianach. -To Twoja córka? - zapytytała spoglądając na Dylan.

Sahem

Wyjrzała z kuchni.
- Tak - uśmiechnęła się - Obok stoi zdjęcie mojego wnuka - jakoś nie wstydziła się tego, że jest już babcią. Dopiero zacznie się tym przejmować...
W końcu wróciła z kuchni niosąc tacę z herbatą i piernikami.
- Sama piekłam - zachęciła stawiając filiżankę przed Veronicą.

Granmor

Veronica uśmiechnęła się odwracając do gospodyni.-Twoja córka jest bardzo ładna... wnuk, oczywiście też. - to ostatnie dodała znów zerkając na zdjęcia. -Ja niestety jeszcze nie mam wnuków. - nie wiadomo czy w ogóle będzie mieć - ostatnio Veronica podejrzewa swoją córcię o bycie lesbijką. xD

Sahem

- Na pewno jeszcze zdążysz - uśmiechnęła się siadając za stołem - Dawno się wprowadziłaś? - bo wcześniej chyba nie dosłyszała.

Granmor

Veronica spojrzała na zegarek.-Przyjechałam...godzinę temu? - zapytała chwytając filiżankę. -Becky została z tymi tragarzami.. ja nie jestem tak odporna na stres by patrzeć jak oni się obchodzą z moimi kartonami. - dodała pijąc tę herbatę.

Sahem

Pokiwała głową ze zrozumieniem.
Po czym upiła łyk gorącej herbaty.
- Proszę, częstuj się - podsunęła jej talerz z pierniczkami w kształcie choinek, ludzików, serduszek, gwiazdek i innych.
- Przepraszam, że pytam... - starała się być uprzejma - Becky to...?

Granmor

-Jest moją córką, jedyną. - oznajmiła Veronica z uśmiechem. -Jestem po rozwodzie, dokładnie od roku jestem rozwódką. - wzruszyła delikatnie ramionami, pokazując że już się z tym jakoś uporała. Zresztą, była pewna że to i tak wyniknie w końcu z rozmowy.

Sahem

- Sama jestem rozwódką - uśmiechnęła się krzywo, chociaż jakoś się tym mocno nie przejmowała - Od czterech lat - nie zamierzała na razie jej mówić, że pierwszego męża zastrzeliła.

Granmor

-Um, rozumiem. - kiwnęła głową po czym uśmiechnęła się. -No ale jeśli nie stałoby się, tak jak się stało to dzisiaj byśmy tu nie siedziały. Jest więc czego żałować? Chyba nie.

Sahem

- Oczywiście, że nie ma - uśmiechnęła się już nieco bardziej życzliwie, po czym znów upiła łyk herbatki.
- Skąd pochodzisz? - zakładam, że przeszły na "ty".

Granmor

-Z Bostonu. - powiedziała krótko, biorąc łyk herbaty. -Tam wychowałam córkę, a wcześniej pracowałam jako aktorka. - rzekła z takim uśmiechem, widać było że to miłe wspomnienia.