Dom państwa Solis

Kamila

[wchodzi Bella]
Ten dom wydawał się być przyjaznym. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi i tak stała zamyślona.

Sahem

Carlos dopiero uczył się być niewidomym, więc trochę czasu zajęło mu dojście do drzwi.
- Słucham? - nie bardzo wiedział, czy ktoś tu jeszcze stoi, więc zaczął nasłuchiwać jakichkolwiek dźwięków.

Kamila

/niestety nowy dzień, więc jej tu nie ma

Sahem

Carlos męczył się strasznie od czasu, gdy usłyszał od lekarza, że stracił wzrok. Martwił się, że będzie wzbudzał w swoich sąsiadach współczucie...
Nie wzbudzał go jednak we własnej żonie...
Siedział sobie na kanapie popijając sok, bo piwa Gabby mu podać nie chciała...

miss. · Wysłany: Nie 14:39, 29 Mar 2009 Temat postu:

Gabby od samego rana na wszystko narzekała. normalka xD
W końcu pojechała na zakupy.

Sahem · Wysłany: Nie 17:49, 29 Mar 2009 Temat postu:

A Carlos jako, że był niewidomy siedział na kanapie i słuchała radia...

miss.

Wróciła do domu z zakupami.
- Carlos! Stwierdziłam, że nie możesz tak ciągle siedzieć w domu, od dzisiaj jeździsz ze mną na zakupy. - buhuhu. jej będzie wygodnie, on nie będzie marudził, że sie nudzi w domu. idealne wyjście.

Sahem

- Na zakupy?! - zapytał gdzieś w powietrze. Co też ona wymyśliła.
- Jak mam jeździć na zakupy skoro nic NIE WIDZĘ - ostatnie dwa wyrazy wypowiedział nieco głośniej.

miss.

- Oh Carlos, poradzisz sobie. Właściwie to muszę jeszcze coś załatwić. Trzeba jechać do banku [jakby coś w nim jeszcze mieli xd ale nie wiedziałam co wymyślić XD]. Chodź zbieraj się. - zostawiła torby i czekała tam, aż się zbierze.

Sahem

Wyłączył radio i wstał z kanapy.
Poznał już dość dobrze dom, więc poruszał się po nim naprawdę swobodnie.
Wyszedł przed dom, gdzie zapewne czekała już na niego żona.
- Nadal twierdzę, że to bezsensowny pomysł...

miss.

- Musisz się przewietrzyć. To wszystko dla twojego dobra Carlos. - wsiedli do samochodu i pojechali.

Sahem

[wchodzą]

No i przyjechali...
Carlos został przez Gabby zaprowadzony do salonu, gdzie usiadł na kanapie.

miss.

A później zrobili nowy dzień XD bo granmor czas zmienił XD

Wiec Gabby robiła coś XD pewnie podała jakieś śniadanie i przygotowywała się na imprezę.

Sahem

Carlos siedział na łóżku próbował zapiąć spinki przy koszuli.
- Gabby! Mogłabyś mi pomóc? - krzyknął gdzieś w ciemną przestrzeń.

miss.

Ona właśnie zakładała kolczyki i usłyszała to zawołanie to podeszła do niego.
- Co się stało?

Sahem

- Twój niepełnosprawny mąż nie może sobie zapiąć spinek przy mankietach - odparł wyraźnie zrezygnowany.

miss.

Usiadła więc obok niego i zapięła mu spokojnie te spinki.

Sahem

- Dziękuję - powiedział cicho uśmiechając się do niej lekko.

miss.

- Nie ma za co. - poprawiła mu tak jeszcze marynarkę i kołnierzyk przy koszuli. I cmoknęła go w policzek, tak jakoś ją naszło... bo on taki bezbronny był XD

- Idziemy?

Sahem

- Chodźmy - uśmiechnął się wstając z łóżka. Ruszył za Gabrielle no i pojechali. Oczywiście ona prowadziła.

[wychodzą]

Nina

Zmaterializowała się pod domem Gaby i zadzwoniła do drzwi.

miss.

Przyszła od strony zamieszania.
- Hi Susan. Widziałaś? - wskazała głową w stronę pewnie już nie palącego się domu Sary.
- Taka szkoda... i jeszcze córka Hadley'a.

Nina

Janiewtemacie.
- Widziałam - odparła przygnębionym głosem, bo wiedziała co to znaczy pożar domu... Skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła się w stronę tamtego domu.
- Wiadomo już, co się stało? - bo nie ma to jak ploteczki z rańca xD

miss.

- Nie, niestety nie. Ale ta lena... to było straszne. Po prostu tam wbiegła i spłonęła.
- Kawy? - nie ma to jak zmiana tematu XD

Nina

Pokiwała głową, bo kawa była najlepsza do plotkowania.
- Biedny Patrick... - westchnęła.