Dom państwa Solis

Seniorita-Qabi

-Carlos-spojrzała jeszcze raz na niego

Tarantino

- Aaa, no tak *uśmiechnęła się, odłożyła filiżankę kawy*
- Dziękuję, zapraszam do mnie. Mam nadzieję, że będziemy dobrymi sąsiadami.
*podeszła do Gabrielle, uścisnęła jej dłoń. Jej uścisk mówił: " Mam nadzieję, że będziemy przyjaciółkami", uśmiechnęła się, podeszła do Carlosa, tym razem jej uścisk znaczył: "Piękny masz dom". Taisha odeszła, na koniec uśmiechnęła się*
- To pa!

[wychodzi Taisha]

Seniorita-Qabi

-Pa, i napewno wpadniemy-pożegnała sie i zamknęła drzwi, usiadła na fotelu i westchnęła

Granmor

[wbiega Lisa]

-Gabrielle! - krzyczy, biegnąc po ulicy. Po chwili wyrzuca szpilki w krzaki.-Gabrielle!

[narracja]Gdzieś woddali pojawia się Jack, który powoli się rozgląda[/nar]

Seniorita-Qabi

Wybiega Gabi-Co się stało?-rozglądała się i zauważyła Jacka

Granmor

-Mamy problem, spory, ma on 180cm wzrostu. - po chwili pojawiła sie już obok Gaby.
[narracja] Jack strzelił, trafił w okno.[/narracja]

Seniorita-Qabi

-Choler, wchodź-popchnęła ją do środka i zamknęła drzwi

Granmor

[wchodzi Jack]
-Tym razem już nie odpuszczę, Solis. Jak chcesz, aby wszystko było w porządku, pozwól że zabiorę ze sobą Kane.
[narracja] Gabrielle, przestraszona zapatrzyłaś się w drzwi, Nie widzisz jak Lisa znika w wnętrzu Twojego domu.[/nar]

Seniorita-Qabi

-Odejdź stąd-wrzasnęła przerażona

Granmor

Biedne małe drzwi, rozwalone po raz drugi. Jack uśmiecha się wrednie do Gaby.
[nar]Nagle pojawia się Lisa, trzymając w ręku nóż[/nar]
-Jack, liczę do trzech, nie chcę tego zrobić. Ale jeżeli nie odejdziesz, muszę Cię zaatakować. - mruknęła trzymając mocniej nóż.

Seniorita-Qabi

-Lisa!-spojrzała na nią przerażona-A ty stąd spieprzaj-warknęła na Jacka

Granmor

Nagle, w jedną sekundę. Jack chwycił Gaby i przyłożył jej nóż do gardła.-Zastanów się, Kane, będziesz miała kolejną osobę na sumieniu.
-Jeżeli mam wyierać, wolę Ciebie. - rzuciła nożem w pierś Jacka.
[narracja]Jack upadł na ziemię.[/narracja]
-Jack.. proszę.. powiedz mi, kto zlecił moje morderstwo.
[narracja]Jack tylko warknął, a z jego ust popłynęła krew.
Za dziewczynami, odezwał się głos kobiecy - który powiedział jedno krótkie słowo.[/narracja]
-Ja.

Seniorita-Qabi

Spojrzała na kobietę-Kim pani jest?

Granmor

Kobieta podeszła bliżej, uważnie obserwując Gabrielle i Lisę.
-Jackie Lucas. - powiedziała krótko, patrząc na Lisę.
-To jest niemożliwe. - szepnęła.

Seniorita-Qabi

-Lisa kim ona jest?-wyszeptała do niej

Granmor

-Pani... Tom miał żonę? - spytała cicho.
-Tak, złotko. A Ty zniszczyłaś moją rodzinę.

Seniorita-Qabi

Patrzyła na nie zdziwiona

Granmor

-Zamordowała Pani własnego męża? - wyszeptała.-Gaby, pewnie jesteś zagubiona.
-Pozwól Kane, że ja wszystko wyjaśnię. - rzekła Jackie, podchodząc do Gaby.-Jestem Jackie Lucas, żona zamordowanego mężczyzny. Pisano o tym w gazetach. Tom był złym człowiekiem. Nasze małżeństwo, było złe. Wiem, że mnie zdradzał, wykorzystywał fakt, że pracowałam w Europie. - powiedziała oficjalnym tonem Lucas. -Lisa była tym, czego mu brakowało. Musiałam go ukarać. To od początku, było wszystko yło mojej roboy, Jack. - spojrzała z obrzydzeniem na zwłoki.-Był tylko marionetką, mam nadzieję że czegoś Panie to nauczyło.
Kobieta, jest gotowa na wszystko, by uratować swoją rodzinę.
Zostawię już Panią w spokoju, do widzenia.
[wychodzi Jackie]
Lisa patrzyła chwilę na drzwi.-Boże, Gaby, masz szkocką? Jak zaraz się nie napiję..

Seniorita-Qabi

-Tak-poszła i przyniosła jej alkochol

Granmor

-Dziękuję... co z zwłokami? - spytała się, patrząc na Jacka który miał w piersi nóż.-Zabiłam go. - po czym dodała.-Teraz jestem prawdziwą morderczynią.

Seniorita-Qabi

-W obronie własnej go zabiłaś-nie patrzyła się na zwłoki-Zadzwonie po policje-powiedziała i zadzwoniła, przyjechali i go zabrali

Granmor

Lisa pokiwała głową, po czym usiadła w salonie. Patrzy tępo przed siebie. Z jednej strony cieszyła się że to koniec, z drugiej zaś - w jej przeszłości pojawił się nowy trup.

Seniorita-Qabi

-Już jest dobrze-przytuliła ją

Granmor

-Potrzebuję dobrego psychoterapeuty... - powiedziała dosyć radośnie.

Seniorita-Qabi

-Nie potrzebujesz-poklepała ją po ramieniu