Dom Patricka Hadleya

Granmor

Lisa tylko się uśmiechnęłam.-Dzięki temu spokojnie znajdziemy tego kutasa Cohena i dowiem się czego chciał. Mogłam wykorzystać moment gdy jego żona tutaj była, ale ona usilnie twierdziła że sama pracowała i przez zazdrość.... co ja wtedy piłam by nie widzieć że kłamie? - spytała idąc.

Future Lover

-A gdy już go znajdziemy... Co wtedy?-Zapytała nagle zatrzymując się.

Granmor

-Wtedy ? - zastanowiła się chwilkę. -Sprawię by znikł.. - odpała z lekkim uśmiechem po chwili dodając. -Patrick..jak on reagował?

Future Lover

-Hm... Był nieco zszokowany...-No i znów szły.

Granmor

-Niczego nie podejrzewał? - spytała podnosząc delikatnie brwi. Chciała spytać "Myślał o mnie?" ale się powstrzymała.

Future Lover

-Nie. Nie ma pojęcia o tym co się dzieje.

Granmor

-To dobrze, nie chcę mu komplikować życia. - odparła z lekkim uśmiechem. -Nie mam do tego prawa, poza tym, jeśli brukowce mówią prawdę, ma narzeczoną.

Future Lover

-Zawsze jeszcze możesz jej dokopać.-No i zrobiła taki ruch ręką.. No jak sie kogoś bije. xD

Granmor

-Tia, przyjdę jako duch...wracamy do motelu?

Future Lover

-Jasne. Teraz ty stawiasz lunch.-Uśmiechnęła się.

Granmor

Lisa tylko się uśmiechnęła i spojrzała na dom Patricka. -Ehh.....chodźmy.
[wyjeżdzają]

Granmor

Patrick siedzi na fotelu patrząc na czek. Siedzi tak w milczeniu.
[wchodzi : Julie]
-Hej, już jestem. - odparła kładąc torebkę na komodzie.-Co tu tak cicho?
-Była...Pani Oliver...wypisała mi czek na tę kwotę od Lisy.
-Już? - zdziwiła się Julie podchodząc do niego, spojrzała na karteczkę. - O cholera, Patrick, to jest kupa pieniędzy.
-Wiem... - szepnął. -Chyba jednak Lisa i Bóg każą nam nadal grać muzykę.

No i Patrick zaczął szukać w sieci odpowiedniego miejsca.

Granmor

Patrick kupił stara hutę i zatrudnił przez internet kilka ekip.
A Julie zaczęła robić kolację czy coś, zrobiła tosty.
-Wszystko gotowe... mając taką kasę postanowiłem żeby zainwestować w ekipę... - mruczał.
-Ile im to zajmie?
-Przed Sylwestrem powinni skończyć.
Julie uśmiechnęła się słodko.-To super.

Granmor

Patrick spojrzał na swój zegarek.-Pójdę do Dity.
-Po co? - zdziwiła się Julie.
-No wiesz jak to jest...chcę zobaczyć czy wszystko ok. - odparł z uśmiechem i wyszedł. -Nie czekaj na mnie! - dodał idąc.
[wychodzi : Patrick]

Granmor

[wchodzi Patrick]

Patrick wszedł cicho do mieszkańca cichutko przeszedł do baru schował sie i pije wszystko co ma pod rękoma.

Granmor

Patrick już totalnie zalany pije dalej.
-Patrick, to Ty? - spytała Julie poprawiając guziczek w rękawie bluzki. Patrzy za bar. -Cholera! Patrick!
-Odsuń się! - warknął Patrick.
-Co się stało? Przecież już wszystko było okey.
-Dita mnie zostawiła, nie wiem dlaczego.....kocham ją...
-[i]Co? Zaraz wracam...[/i\] -odparła i wyszła z domu.

Granmor

Patrick za to wziął się za twórcze rozbijanie szklanych butelek o blaty, ściany etc.

Granmor

*Piątek*

Patrick Hadley obudził się w wesołym miasteczku, jego pokój wirował na każdy możliwy sposób. Wiedział jedno, film mu się wczoraj urwał.
Od świąt, od których minął prawie tydzień, Patrick mało kiedy był trzeźwy. Drugi raz dostał od życia w ryj, co mu się nie podobało. Wstał i wziął zimny prysznic który jednak niewiele mu pomógł.

Granmor

Po porannej toalecie, ubrał się w jakieś stare łachmany i zszedł do kuchni.
Gdzie jedząc płatki, spotkał Julie.
-Raczyłeś się obudzić? - spytała z udawanym podziwem.
-Daj mi umrzeć w spokoju, okey? - spytał z krzywym uśmiechem.
-Pieprz się, Hadley. Masz dzisiaj otwarcie swojego biznesu i masz wyglądać jak pieprzony prezes. - odparła zapinając sobie guzik w rękawie.
-To dzisiaj? - spytał jakby się nieco ożywiając. -Cholera...a ja nic nie mam.
-Masz Jacka i mnie, wszystkim się zajęliśmy. Ubierz się i ...zrób coś z sobą. Idę po pocztę. - no i wyszła przed dom.

Granmor

[wchodzi : Julie]

Przyszła do domu, rzuciła torebką o kuchnię trzaskając szkło w jednej szafce i wybiegła do swojego pokoju. Chwyciła za gitarę i postanowiła to wykrzyczeć....

Granmor

Julie gra i układa tekst:
-Kolejny raz spadłam,
czując ich wzrok,
próbując krzyczeć że mam dość,
jak ginący ptak,
ja nie chcę wiele
staram się żyć, żyć, żyć

Granmor

-Zdeptana, zdołowana, wyśmiana,
kolejny raz zgwałcona, ośmieszona przed samą sobą
próbuję udawać że wszystko jest okey
Zabijasz mnie, jak nasze wspomnienia
trujące jak pocałunek,
sen i sex

Granmor

-[i]Widząc czarne chmury, nie uciekam
Pędzę w samochodzie, który zaraz zniknie
w odmęcie moich samobójczych myśli
A Ty patrz, patrz, patrz....

-Zdeptana, zdołowana, wyśmiana,
kolejny raz zgwałcona, ośmieszona przed samą sobą
próbuję udawać że wszystko jest okey
Zabijasz mnie, jak nasze wspomnienia
trujące jak pocałunek,
sen i sex

Granmor

-[i]Spróbuj teraz,
kolejny raz odebrać mi szansę
tylko spróbuj, spróbuj, spróbuj
Nie jesteś w samochodzie,
papierosie, ani moim śnie

-Zdeptana, zdołowana, wyśmiana,
kolejny raz zgwałcona, ośmieszona przed samą sobą
próbuję udawać że wszystko jest okey
Zabijasz mnie, jak nasze wspomnienia
trujące jak pocałunek,
sen i sex

Granmor

W końcu Julie napisała pożegnalny list do Hadley'a, kupiła przez internet bilet do Los Angeles i wyjechała.