Dom Patricka Hadleya

Granmor

A ona zadzwoniła gdzieś i wtedy kamera ukazała jej fotkę z wojska. Rozumiesz o co chodzi? XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDd

Granmor

[wchodzą: Bree, Julie, Mason]

Przeszli całą Wisterię i znaleźli się przed opuszczonym domem. Przez jakiś czas mieszkała tutaj Ann, teraz jednak jedyne co było to zamknięte drzwi i pudło na pocztę przed nim. Ann nie widziano od dawna.

Sahem

W duchu dziękowała, że było przed południe i większość mieszkańców była w pracy. Nie chciałby, żeby ktoś zastał ją w sytuacji, gdy włamuje się do cudzego domu.
Klucze miała w ręku. Szybkim ruchem otworzyła drzwi i chyba cała trójka znalazła się wewnątrz.

Granmor

[narracja] Mieszkanie było inne, niż je zapamiętali. Ann rzadko pozwalała komuś wejść, było więc inaczej urządzone. Unosił się zapach taki, jak w zamkniętym pomieszczeniu po kilku miesiącach niewietrzenia.[/narracja]

-Wygląda całkiem... normalnie. Smutno, ale normalnie. - rozejrzała się wokół. -Nie ma trupów, nie ma noży, nie ma krwi, nie ma skrzynek drewnianych z porąbanymi zwłokami.

Sahem

- Nie ma też odkurzacza, ani zmiotki... - stwierdziła podchodząc do jakiegoś stolika. Przejechała palcem po blacie, pozostawiając smugę po wytartym kurzu.
- Od dawna nikogo tu nie było - zauważyła błyskotliwie...

Granmor

Julie zerknęła w stronę kuchni. Dotknęła ramienia Bree i pokazała jej coś. Na blacie stała nowiutka brandy.

Sahem

Spojrzała w tamtym kierunku.
- Ktoś tu był... - ścisnęła w dłoni torebkę - Albo nadal jest... - w końcu nie wzięła się znikąd w opuszczonym domu nowa brandy.

Granmor

-Zamek nie wygląda na wyłamany. - mruknęła wracając w stronę drzwi.

Sahem

- Może ktoś włamał się przez tylne wejście? - i nie czekając na odpowiedź udała się do kuchni obejrzeć tylne drzwi.

Granmor

[nar]Ten zamek również był nienaruszony.[/nar]

-Nie rozumiem tego. - chodziła po domu, szukając jakichkolwiek śladów że ktoś tutaj przebywał.

A Bree dostała mms'a.

Sahem

Nieco się wystraszyła dźwiękiem, który wydała jej komórka, ale dość szybko zrozumiała, że to zwykły sygnał nadejścia wiadomości.
Wyciągnęła z torebki telefon i ujrzała...

Granmor

[nar]Była to fotka, zrobiona telefonem. Przedstawiała Bree i Veronicę siedzącą przy stoliku, w Słonecznej.[/nar]

Sahem

Gdyby nie jej porcelanowa cera Bree by pobladła, ale jako że jest to niemożliwe po prostu zrobiło jej się słabo.
- Powinnaś to zobaczyć! - krzyknęła z kuchni.

Granmor

Julie spojrzała na Masona, po czym szybko pobiegła do Bree. -Co się stało? - zapytała rozglądając się. Zauważyła, że Bree wpatruje się w telefon.

Sahem

- Byłam dzisiaj na lunchu z Veronicą... - tu pokazała jej wyświetlacz telefonu - Najwyraźniej był z nami ktoś jeszcze

Granmor

Julie spojrzała na telefon, po czym spojrzała znów na Bree. -Ktoś.... nie mogę w to uwierzyć.

Sahem

- Powinniśmy iść z tym na policję - jakby zrobił każdy porządny obywatel.

Granmor

Julie pokiwała głową. -Tak, oczywiście. Była przerażona, prawdziwie przerażona.

Sahem

Jej również nie było do śmiechu.
- Znaleźliście coś w tym domu? - zapytała, by odgonić myśli od tego zdjęcia.

Granmor

-Nic, ktokolwiek tutaj był nie zostawił żadnych śladów. - oznajmiła rozglądając się raz jeszcze.

Granmor

Udo Julie zaczęło wibrować. -Sorry, to zajmie tylko chwilkę. - spojrzała na wyświetlacz i odebrała połączenie.

Sahem

Nieco się wystraszyła słysząc znowu jakiś tajemniczy dźwięk, którym ponownie okazał się dzwonek telefonu.
W czasie, gdy Julie rozmawiała przez telefon ona podeszła do butelki whiskey, by jej się lepiej przyjrzeć.

Granmor

[nar] Butelka była zdecydowanie nowa. Na etykiecie pisze tak "de Blachford Chateau". [/nar]

Sahem

Nie spotkała się z nazwą takiej destylarni. No, ale w końcu znała się lepiej na winach, niż na brandy, więc nikogo to nie powinno dziwić.
Postanowiła, że sprawdzi, skąd ta butelka pochodzi.
Chwila zawahania i już wyciągnęła z torebki chusteczkę, w którą owinęła butelkę.
Cóż. Wzięcie czegoś z opuszczonego domu to nie kradzież, prawda?
No, może maleńka...
Ale może na policji uda się zdjąć odciski palców.

Granmor

Julie chodzi w kółko i rozmawia przez telefon. Jest blada, bardzo. Wykopane zwłoki? Dzizys.