Dom rodziny Scavo

Tom S.

A poznała pani już kogoś z sąsiedztwa? Zapytał Tom

Sahem

- Nie licząc pańskiego syna, to jakieś dwie, trzy osoby - uśmiechnęła się - Ale już czuję, że będzie mi się tu miło mieszkało - dodała po chwili.

Tom S.

Co do tego nie mam wątpliwości - odpowiedział Tom podając kawę...

Sahem

- Dziękuję - odebrała kubek z rąk mężczyzny. Postawiła naczynie na stole, po czym znów zapytała - Od dawna pan już tu mieszka? - rozmowę trzeba było jakoś poprowadzić, to co, że dzieciak jej już o tym powiedział.

Granmor

[narracja]Na dworze słychać -ODERWAŁEM TWOJĄ RĘKĘ!
A ten drugi powiedział .-Nie! Bo ja urwałem Ci głowę! - [/narracja]

Tom S.

[eee, nie pamiętam jak długo oni tu mieszkają... No dobra, niech będzie że z 10 lat xD]

Prawie 10 lat odpowiedział Tom modląc się w myślach żeby to co słyszy za oknem zaraz ucichło.

Sahem

Usłyszała krzyki dobiegające z zewnątrz.
- Dzieci... - uśmiechnęła się - Ładnie się bawią, prawda? - spojrzała na Tom'a.

Granmor

[narracja]-Giń, dupku!
-Ałaaaa![/narracja]

Tom S.

Może dla kogoś kto jest tu pierwszy raz wydaje się to... ładne - ale niech pani wierzy mi na słowo: czasami można zwariować - odpowiedział Tom uśmiechając się do Shanon.

Sahem

- Dzieci są takie słodkie - uśmiechnęła się. Tak, szczególnie wtedy, gdy zamknięte są w komórce. Ale najłatwiejszym sposobem przypodobania się rodzicowi jest właśnie chwalenie jego dzieci...

Granmor

[narracja] Słychać pisk opon:
-Cholera, dzieci! Kiedyś ktos już nie wstanie z tej cholernej ulicy![/narracja]

Tom S.

Tom spojrzał na Shanon i po krótkiej chwili milczenia powiedział: Mogłaby pani tu chwilę poczekać? Pójdę coś z nimi... zrobić

Granmor

Do drwi puka Karen trzymajac dwój bliźniaków za bluzki. -Czesc Tom.

Sahem

Po prostu doskonale. Od wyjdzie, a ona się dokładnie rozejrzy...
- Oczywiście, idź - uśmiechnęła się.

Tom S.

Tom wyszedł przed dom do chłopców.

Idźcie do ogrodu i bądźcie ciszej bo jak pewnie zauważyliście mam gościa. A jesli nie posłuchacie możecie zapomnieć o komputerze i telewizorze przez następne dwa tygodnie - powiedział Tom dosyć... "ostro". Ale to zwykle działało...

Granmor

Karen pokręciła tylko głową.-Naiwny oj naiwny.... - powiedziała z krzywym uśmiechem i się oddaliła.

Sahem

Rozglądając się tak po domu zauważyła rodzinną fotografię. Uuu... Dużo tych bachorów. Zwykły dom, bez żadnych udziwnień. Rodzinka pewnie podobna...

Tom S.

Tom wrócił do domu i zastał Shanon oglądającą zdjęcia - To moja rodzina powiedział

Sahem

Cholera! Dobrze, że nie grzebała w szufladach.
- Słodka gromadka - uśmiechnęła się spoglądając na Tom'a.

Tom S.

Zawsze chciałem mieć dzieci no i jakoś tak wyszło że jest ich aż tyle - odpowiedział Tom śmiejąc się...
Shanon i Tom wrócili do kuchni.
A czym się pani zajmuje? Znalazła już pani jakąś pracę w Farview?

Sahem

- Pracę? - spojrzała na Toma - W tej chwili aklimatyzuję się w mieście - uśmiechnęła się - Dawniej uczyłam baletu - a przynajmniej do tamtego momentu... Ale to była prawda. Jedna z niewielu, które mówi sąsiadom.

Tom S.

Moja pracą od jakiegoś czasu jest... dom. I możesz wierzyć albo nie, ale to najcięższa praca jaką kiedykolwiek miałem - powiedział Tom uśmiechając się do Shanon.

Sahem

- Opieka nad taką słodką gromadką? - udała zdziwienie - Nie wierzę - uśmiechnęła się i upiła kawy.

Granmor

[narracja]Gdzieś w domu Toma "poszlo" okno.[/narracja]

Tom S.

Kiedy okno "poszło" Tom przez chwilę patrzył na Shanon i odpowiedział: Czy ja tu przed chwilą słyszałem "słodka gromadka"? Zaraz wracam - dodał nie czekając na odp Shanon.