Dom Sereny Rhodes

Future Lover

To jakaś porażka. To jakiś straszny koszmar. Westchnął. Zrobił taką minę pod tytułem 'no to przechlapane.'
-Lubisz niespodzianki?

Granmor

-Nienawidzę. - odpowiedział od razu, po czym dodał. -A czeka mnie jakaś?

Future Lover

-Guess what. Jestem odpadem twoich lędźwi.-No i po chwili dopowiedział, bo pomyślał, że hm, drew nie wygląda na inteligentnego człowieka.
-Twoim synem.

Granmor

Przez chwilę, Drew nic nie mówił. Dopiero po chwili. -Nalej mi jednego. - oparł się o framugę drzwi. Osłabł. XDDD

Future Lover

W nalewaniu to on był mistrzem świata, ale może lepiej nie chwalić się tym przy świeżo upieczonym tatusiu. No i co on ma teraz zrobić?
-Uspokój sie.-Przewrócił oczami, mimo, że niby mężczyźni tego nie robią. On był buntownikiem i robił.

Granmor

-Kim do jasnej cholery jest Twoja matka? Susan? Olivia? Tracy? Claire? Margaret? Bridget? - wymieniał kogo sobie tylko przypomniał.

Future Lover

-Megan.-Chryste. Ten koleś był straszny. Na pewno stawiał sobie włosy na żel.
-Kłamliwa suka...-Mruknął pod nosem ale miał nadzieje, że Drew to usłyszał. No straszliwie tęsknił za matką, wiadomo, ale tak to wiesz. Niby był twardy.

Granmor

-Megan? - zapytał retorycznie po czym dodał. -Ej, czy to ta stuknięta suka, co sprzedawała trawkę przed Beach clubem?!

Future Lover

-Yeah, dawg.-Nawet nie wiedział, ale pewnie to ona. Poza tym zrobił taką minę, że niby się dziwi i w ogóle łoał, odkryłeś ameryke man.
-Wpuśc mnie do środka, bo mi zimno.-Bo on w ogóle ma jakieś szorty i ciężkie buciory. Fajowe jakieś.

Granmor

-Fak sejks, nigdy więcej towaru od hipisek. - pokazał mu kciukiem wnętrze. -Wchodź.

Future Lover

Wszedł ze swoją walizką. Było mu strasznie przykro, że jego ojciec jest jakimś... nie wiem. Jakimiś rzygami. Co za koszmar.
-Trzeba było nie ładować się między uda każdej napotkanej laski.-Kulturalnie odpowiedział.

Granmor

-Tak, tak, bystrzaku. Trzeba było pozostać z matką.- poszedł sobie nalać. No bo mu syn nie nalał, uznał więc że nie będzie czekał. xD

Future Lover

-She's fuckin dead.-Z takim wyrzutem na twarzy mu powiedział. Z resztą pff, nie będzie nikomu nalewał na rozkaz. On robi co mu się podoba.

Granmor

Pauza. -Przykro mi. - nalał sobie, chociaż był dopiero ranek. -Jak Ty w ogóle masz na imię?

Future Lover

Zignorowal to 'przykro mi'.
-Brian. Brian Morrison.-Ta hipiska Megan zmieniła nazwisko, bo była taka szalona. Chciała mieć nazwisko Morrisona z The Doors. Oczywiście nawet w najmniejszym stopniu nie spodziewał się, że Drew będzie w ogóle wiedział kim był Morrison, więc no. Darował sobie te uwagi.

Granmor

-Więc Brian? Pijesz? - zapytał podsuwając mu szklaneczkę. To był oczywiście taki mały test. XD -Z kim mieszkasz, skoro Marga.... to znaczy Megan nie żyje?

Future Lover

Dał się nabrać. No bo on myslał że Drew w ogóle nie zależy, więc kiwnął głową i wyjął nawet papierosa i zapalił, taki jest BAD niczym BAD girls dody.
-Z ciotką.-Odpowiedział krótko, bez fajerwerków. Zaciągnął się.

Granmor

-No dobra, ale mimo to jestem tutaj. Od dzisiaj rzucamy palenie. - pauza. -Jestem lekarzem.

Future Lover

Spojrzał na niego wzrokiem typu 'wtf?'. No chyba on mu nie będzie mówił co ma robić. Dmuchnął mu dymem papierosowym w twarz. Troche wpadł, ale chciał wyjść z tego z.... twarzą.
-U wish.

Granmor

Wyrwał mu tego papierosa i wrzucił do zlewu. -I będzie mi dane. Pić też nie możesz. Ale jako że podejrzewam że od zawsze pijesz i będzie Ci bardzo trudno, zezwalam na piwa. - chciał wyjść na takiego co robi kompromisyyy xD

Future Lover

-Yeah right, z niczego nie rezygnuje. Lepiej pokaż mi mój pokój.-Znów przewrócił oczami. No i stracił cennego fajka, cholera!

Granmor

-Piwo, albo nic. - powtórzył.

Future Lover

Przybliżył się do niego troche i niby miał powiedziec 'okej' ale powiedział:
-U can suck my dick. OR COCK.

Granmor

-Więc, wyjdź stąd ładnie i uznajmy że nigdy nie zapukałeś. Nie jestem Twoim prawnym opiekunem, więc - wypad. - pokazał mu drzwi.

Future Lover

-Nie wyrzucisz mnie, nie mam gdzie iść.-Okłamał. No bo ta ciotka to też jest szalona kobieta. Kiedyś robiła to w kuchni w jego obecnosci, z dwoma facetami naraz i do tego darła się, żeby nie przypalił jej tostów. Już wolał to miejsce.