Dom Sereny Rhodes

Granmor

-Więc..... piwa. - powiedział z chytrym uśmiechem. -I okazjonalnie, coś mocniejszego. po czym westchnął.-Musisz skumać, że jeżeli ktoś zobaczy że pijesz, to i tak wrócisz do ciotki. A ja będę mieć sprawę. XDDDDDD

Future Lover

Przewrócił oczami. To miało być wstępną zgodą.
-Pokazesz mi ten pokój czy nie?-Znowu z takim wyrzutem powiedział.

Granmor

-Pewnie, jest pusty. Nie ma w nim praktycznie nic, oprócz kilku starych kartonów z przeprowadzki. - dziwne. Zupełnie jakby czekał.

Future Lover

-Świetnie. Kupisz mi nowe meble.-Ooo, a może sie zgodzi?!
-Jestes lekarzem, stać cie.-Uśmiechnął się złośliwie.

Granmor

-Myślałem że to oczywiste. - ha! Się zrobił taki zadziorny.Nie możesz przecież spać na ziemi.

Future Lover

Kiwnął głową. Nie zamierzał teraz pyskować, bo Drew sie jeszcze rozmyśli.
-Mam nadzieje, ze nie masz teraz zadnej kobiety. Właściwie to nie możesz miec zadnej kobiety.

Granmor

-Nie mam, ale będę mieć. - myślał o Elenie. xDD -A, jeżeli już uprawiasz seks - czego nie chcę wiedzieć. Zabezpieczaj się. Zostałem ojcem, na co nie byłem przygotowany. Umrę zostając dziadkiem. xD

Future Lover

..Wat?
-Po prostu pokaż mi ten pokój.-Zazwyczaj takie dzieciaki nie lubiły rozmawiać o SEXksie. Brian był jednym z nich, no i w ogóle, zmieszanie na twarzy, wiadomo.

Granmor

No i poszli na górę no i pewnie pokazał. A te stare kartony to książki z medycyny.

Future Lover

-It's absolutly horrible.-Już wiedział, że tak powie jak jeszcze byli na schodach. No ale da się w sumie odpicować... Tutaj sie jebnie plakat Station to Station. A tam The Doors... Gdzieś jeszcze miejsce dla placebo się znajdzie. Pink Floyd obowiązkowo też!

Granmor

-To już Twoja działka, kolego. A teraz, daj mi numer od swojej ciotki. Oczywiście muszę powiedzieć, że tutaj jesteś. - to było jasne jak............ nie wiem. Jasna dupa. O.

Future Lover

-To niepotrzebne. Pewnie nawet nie zauważyła, że mnie nie ma.-No. I wyjął ze swojej walizki plakat Station to Station. KOKAINOWY BOWIE LADIES UND GENTLEMEN. Przymierzył do jakiejś ściany.
-Pewnie już zapomniała, że u niej byłem.

Granmor

Drew pokręcił tylko głową.-Ale muszę Cię zapisać do szkoły. I nie ma dyskusji.

Future Lover

-Ah, c'mon!-Odwrócił się tak gwałtownie i łoo.
-Nie rób mi tego. Moge zmywac raz w tygodniu.-To takie dyskretne sprawdzenie czy na prawde Drew go chce tutaj.[/i]

Granmor

-Idziesz do szkoły i będziesz się tam zajebiście bawił! - powiedział z takimi wielkimi oczyma. -A zmywać nie musisz, mam zmywarkę. Naprawdę myślałeś że mi się chce? XDDD

Future Lover

-For fuck sakes!-Krzyknął tak. W sumie. No ten Drew nie był taki złyy. Tzn. był zły, ale nie aż tak. Fuck it, nadal był zły.

Granmor

-Hej, hej, badi. Ciesz się że nie ingeruję w Twój styl ubioru. - no bo on miał bokserki od D&G. XDDDDDD

Future Lover

-Co jest nie tak z moim stylem?-Tak. Mogę to powiedziec z czystym sumieniem. Styl Waste Management. Ale on tam... Nie wiedział, że to taki D&G z tego Drew.

Granmor

-Wymagałby poprawek, ale akurat styl indywidualny to dla mnie świętość. Możesz chodzić i w mięsie.

Future Lover

-Jeszcze jedno takie porównanie, a...-Ugryzł się w język, tak samo jak ja. To co miałem napisać jest bardzo niesmaczne.
-...a bardzo się wkurze.-Uśmiechnął się sztucznie i tak jakby sparodiował 'luz' Drew. Tak. LUZ.

Granmor

-Ktoś chyba chce dostać telefon od Prady na gwiazdkę. - mruknął złośliwie.

Future Lover

-That's gay.-Totally gay! No ale.. Telefon od prady?! Wystarczyłyby mu ołówki! Zaczął rozpakowywać swoje łachy i jego styl był soł waste management. No i miał więcej płyt/plakatów niż ubrań.

Granmor

-Nie przeszkadzam Ci już... - oznajmił i poszedł stamtąd. Teraz zmienia lóki przed lustrem. wiesz XDD

Future Lover

No. To siedział w tym pustym pokoju i zwiędłe kwiaty. Kupi sobie najdroższe meble jakie są, oł jes. Czy tęsknił za rzygami po kostki i marihuaną? Za rzygami nie, za meridżuaną trocheee. No. Miał tam coś w kieszeni płaszcza. Otworzył okno, wyjął i sobie pali.

Granmor

W końcu był już ubrany, zostawił gdzieś na kuchni 200 dolarów i kartkę "Zrób zakupy i zrób sobie obiad. D". i wyszedł.