Dom Stoffordów

Sahem

- Przecież całe dnie stoję na nogach przy stole operacyjnym - odparł, bo taka prawda. Gdy wracał z pracy nie miał już na nic innego siły.

Viktor

- Czyli nie dasz się skusić na wizyty w fitness klubie? -odwróciła się i wyjęła z szuflady karnety

Sahem

CO?
- Wiesz przecież, że po powrocie z pracy marzę tylko o tym, by się położyć... - spojrzał na nią i nie wiedział, czy się śmiać, czy płakać.

Viktor

- Przecież nie będziemy tam chodzić codziennie. -podsunęła mu te karnety

Sahem

- Nie jestem pewien... - jakoś trudno mu było jej odmówić. Nawet, gdy był to najdziwniejszy pomysł, jaki słyszał.

Viktor

- Nie daj się prosić, możesz znów wyglądać jak młodzieniaszek, oczywiście metamorfoza zakończy drobna korekta plastyczna, ale najpierw skoncentrujmy się na fitnessie. -usiadła obok niego z uśmiechem pełnym zapału

Sahem

- Korekta plastyczna?! - tego było już za wiele. Nawet dla niego.
- Karen! Może po prostu mnie zabij i znajdź sobie młodszego męża. Tak będzie prościej - odparł złośliwie.

Viktor

- Zwariowałeś! Przecież nie o to chodzi, sam pomyśl, nie chciałbyś znów tak wyglądać, to na pewno poprawiłby nasze życie erotyczne.

Sahem

- Karen! Przecież nasze życie erotyczne stoi na wyjątkowo dobrym poziomie! - a przynajmniej mu się tak wydawało.

Viktor

- Bądźmy szczerzy... my nie mamy życia erotycznego, ale nie martw się jeszcze nie wszystko stracone. -klepnęła go po ramieniu

Sahem

I w tym momencie wyobraził sobie Karen w lateksowym wdzianku i z biczem w dłoni. O nie...
- Ale przecież do tej pory wszystko było dobrze! - no i miał dość.

Viktor

- Nie denerwuj się kochanie, widziałam niedawno świetny program w telewizji na ten temat i wiem jak można nam pomóc musisz tylko całkowicie mi zachować.

Sahem

- Niech zgadnę... - spojrzał na nią z ironicznym uśmieszkiem - Znów oglądałaś Ophrę? - znał tego babsztyla, wiele się o nim nasłuchał w pracy. Potrafiła odwrócić cudze małżeństwo do góry nogami.

Viktor

- Tak, zaprosiła eksperta w tej dziedzinie i wiesz co znalazłam do niego numer telefonu, możemy go zaprosić.

Sahem

- Nie mam teraz czasu kłócić się z tobą o takie rzeczy - odparł wstając od stołu - Wychodzę do pracy - skierował się na piętro, gdzie miał się przebrać.

Viktor

- Czyli nie chcesz nam pomóc tak? -spojrzała w jego stronę

Sahem

- To nie ja chyba potrzebuję pomocy - odparł schodząc na dół - Wrócę wieczorem - no i wyszedł.

[wychodzi]

Viktor

Wstała wcześnie, umyła się i ubrała, wzięła poranną gazetę i przeczytała oo masakrze w restauracji. Z niewiadomych przyczyn bardzo ja to wzruszyło, usiadł i przy stole w kuchni i zaczęła szlochać.

Viktor · Wysłany: Nie 19:24, 14 Mar 2010 Temat postu:

Karen myła schody, polerując poręcz nie zauważyła stojącego obok wiadra, poślizgnęła się i spadła z hukiem upadając na podłogę, krew się lała ale flaków nie było xD

Sahem · Wysłany: Wto 20:14, 16 Mar 2010 Temat postu:

Jakoś ostatnio się nie mogli dogadać z Karen, więc Gordon wracał do domu dość późno i o różnych porach.
Na szczęście wrócił dzisiaj nieco wcześniej, bo miał coś do załatwienia na mieście i wpadł po pieniądze.
Skierował się od razu do kuchni i prawie nie zauważyłby leżącej żony.
- Karen?! - krzyknął opadając obok niej. Rozejrzał się wkoło i ujrzał kałużę krwi wypływającą z głowy żony.
Wyciągnął komórkę, wykręcił numer i wezwał karetkę.
No i zabrał się za sprawdzenie pulsu.

Viktor · Wysłany: Wto 22:41, 16 Mar 2010 Temat postu:

Karetka przyjechała i zabrali ją do szpitala.

Viktor · Wysłany: Sob 21:04, 27 Mar 2010 Temat postu:

Wrócili ze szpitala. Gordon dbał pięknie o Karen ale ona i tak zabrała się za gotowanie obiadu.

Granmor · Wysłany: Sob 21:12, 27 Mar 2010 Temat postu:

Ally powędrowała sobie dalej i zawędrowała tutaj. Zobaczyła...... jak Aniołek pokazuje jej palec "fuck you" i w ogóle nabija się z niej. Szybko wiec pobiegła w jego stronę i po drodze przewróciła się. Ślisko było.

Viktor · Wysłany: Sob 21:21, 27 Mar 2010 Temat postu:

Zauważyła, że jakaś kobieta wywaliła się przed jej domem więc poszła jej pomóc.
- Co się stało? -zapytała podchodząc do niej

Granmor · Wysłany: Sob 21:23, 27 Mar 2010 Temat postu:

Ally spojrzała na nią dziwnie.-Co, prosze? Nie, nie, nic. Ja tylko zgubiłam.... zgubiłam...... szkło kontaktowe. No ale ze śniegu przecież zbierać nie będę... Zanieczyszczenia, cyrkulacja.. no, wie Pani. - wzruszyła ramionami i wyprostowała się.-McBeal, Ally. - podała jej dłoń. XD