Dom Stoffordów

Sahem

Wypuścił go z domu bez słowa pożegnania.
"A niech cię samochód rozjedzie po drodze" - pomyślał tylko, po czym poszedł na górę do Karen.
- Kochanie? - stanął pod drzwiami.

Viktor

- To moja wina, to wszystko moja wina! Przecież to ja wynajęłam Izaurę! -płakała
tak... ona miała na imię Izaura xDDDDD

Sahem

Moja mama piecze ciasto Izaurę xP
- Kochanie! To nieprawda! - westchnął - Nie mogliśmy tego wszystkiego przewidzieć - no bo nie mogli. A gdzieś tam w zakamarkach mózgownicy Gordona zaczynał malować się plan pozbycia się Pete'a.

Viktor

Płakała i szlochała aż zasnęła.
/To co robimy nowy dzień nie? xD

Sahem

/niop...

Nie szedł dzisiaj do szpitala. Wziął wolne, bo i tak nie mógłby pracować.
Siedział w kuchni i... myślał.

Viktor

Cała noc płakała, była opuchnięta więc nałożyła sobie maseczkę na twarz i zeszła na dół.
- Co zjesz na śniadanie? zapytała jakoś tak smutno i posępnie

Sahem

- Nie... - westchnął - Kawa mi wystarczy - nie spał tej nocy. Myślał, myślał i jeszcze raz usilnie myślał.
No i jedyne co mu przychodziło na myśl to jacuzzi. Bał się tych myśli.

Viktor

- Co teraz zrobimy? Będziemy mu płacić za milczenie?

Sahem

- A mamy jakiś inny wybór? - nie powie jej przecież, że w szpitalu ma dostęp do specyfików, których podanie wywołuje... pewne skutki uboczne.

Viktor

- Nie wiem... boję się co będzie dalej.

Sahem

- On jest nieprzewidywalny... Zupełnie jak... - zatrzymał się - Izaura... - czy on jej dawał jakieś aluzje co do tego, jak mogą to rozwiązać?

Viktor

- Otrujemy go. - trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - Ale co zrobimy z ciałem? Nie mamy pieniędzy na kolejna przeprowadzkę.

Sahem

- Zakopiemy pod jacuzzi - odparł spokojnie, choć naprawdę, uwierzcie. Karen i Gordon byli dobrymi ludźmi. Mieli po prostu złych znajomych...

Viktor

- Nie tym razem upozorujemy samobójstwo. On ma długi, odebrali mu uprawnienia, możemy to wykorzystać.

Sahem

- Możemy też upozorować zawał - jak już wcześniej o tym rozmyślał, miał w pracy dostęp do specyfików, które "pomagały" odejść.

Viktor

- Musimy być ostrożni i zrobić to jak najszybciej póki nie zadomowił się w Fairview.

Sahem

- Nie jest typem, który szybko nawiązuje znajomości - znał go dobrze i od czasu zwolnienia przestał kontaktować się z większą częścią i tak niewielkiej grupki znajomych.

Granmor

[wchodzi : Ally]

Ally śpiewając sobie "Tell him" podchodzi do drzwi i dzwoni.

Viktor

- Myślisz, że to on? -przestraszyła się i po chwili poszła otworzyć
- To ty.- odetchnęła - Coś się stało? -była poddenerwowana

Granmor

Ally nieco się zdziwiła. -Wszystko w porządku? - zapytała i po chwili jakby się przebudziłą.-Nie, nie. Tak chciałam, no wiesz. Podziękować za gościnę. - uśmiechnęła się pod nosem patrząc na swoje stopy.

Sahem

Aż podskoczył słysząc dzwonek.
Czekał, aż Karen otworzy i... odetchnął.

Viktor

- Jesteś bardzo miła. -chciała ją spławić ale jakoś tak jej się żal jej zrobiło xD - Wejdź.

Granmor

-Ou, really? Wydawałaś mi...um.. się zajęta. - chodzi jej oto jak się przywitała. xD

Viktor

- Poznasz moje męża. - chciała się oderwać od tych wszystkich ciemnych myśli

Granmor

-Um, okej. Jak miło. - uśmiechnęła się nerwowo i przekroczyła próg.