Dom Stoffordów

Viktor

- Myślisz, że pójdziemy do piekła? - od śmierci Petea nie radziła sobie z tym wszystkim tak dobrze jak przed jego przyjazdem

Sahem

- Kochanie... - znów ją ramieniem objął - Daliśmy Jerry'emu dom, którego nigdy by nie miał - uśmiechnął się - Jesteś aniołem, każda kobieta na twoim miejscu zachowałaby się tak samo

Viktor

Nic nie odpowiedziała, przytuliła się do niego i wróciła wspomnieniami do tamtych dni...

Sahem

Gdy go przytuliła momentalnie uśmiech na jego twarzy zamienił się w ponurą minę.
Wiedział, że to co zrobili było złe. Bardzo.

Viktor

Nowy dzień

Od rana krzątała się w kuchni, śpieszyła się bo chciała jak najszybciej iść do pastora.

Sahem

A on zbierał się do pracy. W końcu ktoś musiał pracować w szpitalu.
Zszedł do kuchni.

Viktor

- Śniadanie masz na stole, ja idę do pastora. - oznajmiła, cmoknęła męża w pliczek i szybko wyszła

Sahem

Zasiadł do śniadania i zaczął jeść.
Głodny był.

Viktor

- Kochanie! - krzyknęła wchodząc z Eleną do domu - Kochanie jesteś?!

Sahem

Kończył właśnie posiłek. Miała szczęście.
- Jestem w kuchni!

Viktor

- Przedstawiam Ci Elena Dominguez, która z nami zamieszka. - oznajmiła wchodząc do kuchni

- Elena Dominguez . - ukłoniła się ładnie

Sahem

- Gordon Stofford - przedstawił się. Gdyby wiedział, że ten emigrant ma być tak piękną kobietą sam poszedłby prosić o nią pastora...

Viktor

- Na pewno jesteś zaskoczony, że tak szybko to nastąpiło, ale Elena właśnie potrzebowała schronienia. dopiero teraz zaczynało do niej dociera że wpuściła do domu pękną, młodą latynoskę z jędrnym biustem...

Stała i się uśmiechała, bo nieśmiała była no i nie czuła się jeszcze mocna w języku.

Sahem

- Myślałem, że zajmie to przynajmniej tydzień, a ty wyszłaś, wróciłaś po godzinie i przyprowadzasz tę miłą panią - uśmiechnął się do niej.

Viktor

- No właśnie, ale jestem szczęśliwa, że możemy pomóc bliźniemu. - uśmiechnęła się - Ty sobie nie przeszkadzaj, a ja pokażę Elenie jej pokój. - wzięła ją za rękę żeby nie zostawiać ich razem i poszła przyszykować pokój

Sahem

Gdy się odwróciły pogapił się chwilę na tyłek tej emigrantki.
Gdy zniknęły za drzwiami złapał za swoją teczkę i wyszedł do pracy.

[wychodzi]

Viktor

Karen przygotowała szybko pokój i oprowadziła Elenę po domu po czym obie zabrały się za robienie obiadu.

Viktor

Gotowały sobie ten obiadek i nagle Karen upadł na stopę garnek pełen gorącej wody
- Aaaaa!!! - wrzasnęła
- Dios mío!
- Moja noga... podaj mi lód z lodówki.
- Trzeba wezwać lekarza. - stwierdziła podając Karen lód
- Chyba masz rację, mało że się poparzyłam to jeszcze coś jest nie tak ze stopą.
- Wezwać pogotowie?
- Tak. - Karen podała jej numer i za 15 minut obie pojechała do szpitala gdyz Karen nie chciała zostawiać Eleny samej w domu, prawie wcale jej nie znała...

Viktor

nowy dzień

Elena wstała bardzo wcześnie, chciała zrobić dobre wrażenie na swoich gospodarzach więc postanowiła przygotować pyszne śniadanie.

Tym czasem w sypialni Karen ze swoją zagipsowaną nogą leżała u boku męża?

/nie wiem czy on czasem w szpitalu nie siedzi xD

Sahem

Gordon urwał się ze szpitala.
Leżał z żoną w łóżku, gdy poczuł pragnienie.
- Pójdę się czegoś napić, przynieść ci coś? - zapytał wstając.

Viktor

- Zaczekaj!- usiadła gwałtownie na łóżku - Słyszysz? Krząta się po domu pewnie kradnie!

Sahem

- Pójdę i przy okazji to sprawdzę - uśmiechnął się do żony, po czym pocałował ją w policzek.
Zszedł do kuchni w szlafroku.

Viktor

Elena zaczynała właśnie smażyć jajka, była ładnie i schludnie ubrana co nie oznacza że jej strój nie był za skąpy w niektórych partiach...
a i niech nikt nie myśli, że ona będzie puszczalską podrywającą starszych panów, ona tylko rusza melodyjnie biodrami i biustem gdy idzie...

Sahem

Gordonowi wystarczyło takie ruszanie bioderkami.
Wszedł do kuchni i chwilę tak obserwował Elenę przy... pracy.

Viktor

Nie widziała go do tego nuciła sobie latynoskie przeboje i tańcowała.