Dom Thomasa Trzmiel Na SPRZEDAŻ

Granmor

-Da się załatwić. Gdzieś tutaj mieszka cały skład, no,oczywiście oprócz Pani Burton. - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.

Nina

- Pierniczysz? - spojrzała na niego, zdębiała. - Krwawy też? - zapytała o Krwawego akurat, bo jego lubiła najbardziej.

Granmor

-Też. - pokiwał głową z uśmiechem. -Ale on raczej nie przyjdzie tutaj z babeczkami or something.

Nina

- My możemy pójść do niego. Z butelką wódki - uśmeichnęła się szeroko. Oczywiście nie brała tego pod uwagę, bo zadawanie się ze sławnymi ludźmi w ich sytuacji byłoby głupotą. Chociaż z drugiej strony... Podobno najciemniej pod latarnią, no nie?

Granmor

Gerard uśmiechnął się.-Można spróbować. - zgodził sie.

Nina

- Jutro pomyślimy - zadecydowała. - Weźmy resztę rzeczy z samochodu, póki jeszcze mi się chce - przeciągnęła się.

Granmor

-Jasne. - odpowiedział z uśmiechem i pozbierali te rzeczy xD

Nina

Pozbierali, a potem ona zgłodniała.
- Mamy może coś do jedzenia, poza miętówkami? - zapytała, chociaż w to wątpiła.

Granmor

-Mm...nie, nie było czasu. Mieliśmy przecież coś kupić na stacji. - mruknął, nieco wkurzała go ich sytuacja.

Nina

Pomyślała przez sekundę, że generalnie to jej wina. Tak jakby... Gerard dołączył do niej na własną odpowiedzialność, ale to ona ukrywała się pod przybranym nazwiskiem...
W przypływie impulsu (co zdarzało jej się tak średnio raz na ruski rok), podeszła do niego i go przytuliła. A potem pocałowała, tak o.
- Przepraszam cię, że to tak wygląda... - Ło. A Przeprosiła to go za coś po raz pierwszy, odkąd się poznali.

Granmor

-Mniejsza już oto. - odpowiedział z uśmieszkiem.-Nie mieliśmy wyboru.

Nina

Na ten brak jakiejkolwiek odezwy odsunęła się xD bo co będzie miękła, jak nic z tego nawet nie ma xDDD
- Chyba wyjdę po coś do jedzenia - wyjrzała przez okno.

Granmor

Gerarda boli glowa XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
-Tam chyba nic nie rośnie. - odparł żartobliwie. -Chcesz iść do sklepu?

Nina

/AŻ MI WYPADŁY SŁUCHAWKI Z USZU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD/
- Naaah. Zamierzam coś posadzić i poczekać aż urośnie - zakpiła. - Do sklepu, do sklepu. Chyba jest tu jakiś nocny, czy coś.

Granmor

-Mm, myślisz? - mruknął patrząc na zegarek.Pójść z Tobą?

Nina

- Szybciej obrócę sama - odparła, zakładając z powrotem bejsbolówkę na łebek. - Ty w tym czasie możesz zorganizować coś, na czym będziemy spać - uśmiechnęła się lekko i raz jeszcze wyjrzała przez okno.

Granmor

-Z tego co mamy czy pójść do jakiegoś domu? -spytał bo nie dokońca wiedział czy ona ma go za magika czy jak xD.

Nina

- Pewnie, okradnijmy pierwszego dnia jakąś chałupę. Na pewno nie zwrócimy na siebie uwagi - zakpiła. - Nie wiem... Coś się chyba powinno znaleźć, nie? - uniosła brew, bo nawet nie pamiętała co tam zdążyli spakować.

Granmor

-Coś wymyślę. - i posłał jej uśmiech.

Nina

- I hope so - puściła mu oczko i stwierdziwszy, że ulica jest pusta, wyszła przez frontowe drzwi.
[wychodzi: Maggie]

Granmor

Gerard przeszedł się po domu i znalazł taki pokój w którym na ziemi nie było drewna tylko wykładzina udająca dywan. Tutaj się prześpią, w magazynie znalazł jakiś stary koc. Znalazł jakieś dwie stare torby i napchał je ubraniami. Musiało im to wystarczyć, przynajmniej na tę jedną noc. Jutro się "skombinuje kasę" na prawdziwą pościel.

Nina

Wróciła z żarciem. Weszła do domu i położyła torbę z jedzeniem na jednym z kartonów.

Nina

Z samego rana wstała, ubrała się, ząłożyła nieodzowną czapkę na głowę i pojechała odwieźć samochód przeprowadzkowy. A wracając, kupiła kawę i bajgle na śniadanie.
- Hej, wstawaj! - wydarła się mało delikatnie.

Granmor

-Co jest?! - wrzasnął i dodał ciszej.-Znaleźli nas? - no i słonko go oślepiło.

Nina

- Bzdury - przewróciła oczami. - Twoja Maggie była na polowaniu i złapała jelenia na śniadanie. Niestety, nie mamy go na czym upiec, więc zjemy na surowo - powiedziała całkiem poważnie.