Ogólny widok na Wisteria Lane...

Seniorita-Qabi

[Weszła: Gabi]
-Chryste Panie-rozejrzała się dookoła

Nina

- Nic ci nie jest, Gabi? - zapytała, wyrwana z zamyślenia.

Sahem

- Żyjecie? - zapytał widząc wychodzącą z domu Gaby, nadal obejmował żonę, dość śmiesznie wyglądali tacy umorusani.

Seniorita-Qabi

-Tak zyjemy-westchnęła i złapała sie za brzuch

Nina

Pokiwała głową, ciesząc się że Gabrielle nic nie jest - ostatecznie Sara nie miała pojęcia, jak na trzęsienia ziemi reagują kobiety w ciąży.
- Najbardziej oberwał dom Susan - stwierdziła, patrząc w tamtą stronę.

Sahem

Spojrzał na dom Susan, rzeczywiście, nie wyglądał najlepiej. Znów spojrzał na Gabby i widząc ją trzymającą się za brzuch przypomniał sobie o dziecku.
- A dziecko? - zapytał

Seniorita-Qabi

-Tak dziecko-spojrzała na dom Susan, a potem na wszystkie w okolicy-Ostrzegali gdzieś przed tym?

Nina

['A dziecko?' 'Tak, dziecko' UMARŁAM XDDDDDDDDDDDD]

- [i]Ja nie słyszałam, mój znajomy z pracy który bardziej śledzi te wiadomości też nie...[/u] - odpowiedziała na pytanie Gabi.

Seniorita-Qabi

-Jeszcze czegos takiego tu nie było

Sahem

- Chyba nikt się tego nie spodziewał... - mruknął ponownie rozglądając się po okolicy. W tej chwili nawet dom Bree Van De Kamp wyglądał strasznie...

Seniorita-Qabi

Oparła sie o ledwo stojące drzewo i spuściła głowę

Nina

Miała nadzieję, że reszta mieszkańców powychodzi ze swoich domów, bo chciała się upewnić, że nic nikomu nie jest.
Spojrzała na swój dom.
- James... Mamy jakieś ubezpieczenie od kataklizmów? - zapytała, pół żartem, pół serio.

candace

Dotarła przed dom. Stanęła przed nim i looknęła na niego, wyglądał strasznie... Westchnęła i podążyła w kierunku drzwi potykając się o roztłuczone doniczki i porozwalane kawałki tynku.

Sahem

- Tylko od wybuchów wulkanów - nie wiadomo, czy chciał zażartować, czy chodziło mu raczej o ironię - Raczej nie... - dodał już poważniej.

Nina

- Swietnie - podsumowała z przekąsem. - Dopiero co doprowadziliśmy dom do porządku po przeprowadzce - dodała kwaśno. - Niech to wszystko jasny szlag.

Seniorita-Qabi

-Świetny czas na kataklizm

Nina

Uśmiechnęła się kwaśno.
- A kiedy jest dobry?

Seniorita-Qabi

-No w w sumie nigdy nie jest czas, ale jak dla mnie to za dużo kataklizmów jak na jeden raz-usiadła na schodach przed swoim domem

Sahem

Fordowie podeszli za Gabby przed jej dom. Sawyer cały czas obejmował żonę, jednym ramieniem, w pasie.
- Kataklizmów? - zapytał zaskoczony, on słyszał o jednym. Zabójstw nie brał wprawdzie pod uwagę...

Seniorita-Qabi

-W moim życiu ich jest za dużo

Nina

Usilnie starała się nie przewrócić oczami z irytacją. Każdy miał swoje kataklizmy, a ona nie lubiła ludzi którzy próbują na siłę dzielić się nimi z innymi. Zacisnęła zęby.
- Ktoś powinien posprawdzać nasze domy, żebyśmy mogli zabrać się za sprzątanie...

Seniorita-Qabi

-Idę sprawdzić co dzieje sie u Susan-pozegnała się i poszła do Susan
[Wychodzi:Gabi]

Sahem

Spojrzał w stronę, z której dochodziły krzyki. To ta Susan krzyczała na jakiegoś faceta. Może męża?
- Naprawdę ciekawa ulica - zwrócił się już do Sary.

Nina

- Gdybyśmy mieli dzieciaki, a ty wrzeszczałbyś na mnie, że jestem złą matką, możesz sobie wyobrazić, jak wesoło by tu było. Zważywszy, że oboje umiemy strzelać - wspięła się na palce i cmoknęła Sawyera w brodę.

[nar]Ekipa budowlana, sprawdzająca domy przeszła po wszystkich posiadłościach i stwierdziła, że wszystkie nadają się do mieszkania i nie zagrażają zawaleniem.[/nar]

Sahem

- Ale ja bym wygrał - uśmiechnął się triumfalnie - No, może oberwałbym w ramię - uśmiech nie znikał z jego twarzy. Fordowie już nie raz udowodnili, że nie należą do tych zwykłych małżeństw z wielkich miast. Na Wisteria Lane pasowali doskonale...