Ogólny widok na Wisteria Lane...

Nina

- Zastrzeliłbyś swoją słodką i bezbronną żonę? - zapytała weselej, kiedy okazało się, że mogą wrócić do domu.

Sahem

Przez chwilę udawał silne zastanowienie.
- Gdyby ona próbowała zabić mnie pierwsza... Czemu nie - roześmiał się, przez myśl nawet nie przeszło mu, by naprawdę strzelać do żony, ale z pewnością kilku sąsiadkom przydałby się szybki strzał w plecy...

Nina

- W życiu nigdy - zapewniła go, pokazując mu jednocześnie język. - Popatrz, nie jest tak źle, mozna wracać do domu. Tylko pytanie, czy nie wolimy jednak spać w hotelu?

Sahem

- A następnego ranka, po przyjeździe do domu stwierdzić, że gdzieś zniknęły wszystkie cenne rzeczy? - zapytał, znał już te przedmieścia...

Nina

- A tak. Racja - przyznała mu rację. - To co, wracamy?

Sahem

- Z dwojga złego lepiej zginąć przygniecionym własnym domem - uśmiechnął się, a następnie ruszyli razem w kierunku swojego doskonałego i spokojnego domku, na równie doskonałej i spokojnej ulicy, jaką była Wisteria Lane...

[wychodzą: Sawyer i Sara]

Kamila

[wchodzi Kamila]
Dziewczyna trzęsła się z zimna i patrzyła na zawalone domy. Odczuwała chłód i smutek. Chciała pójść sprawdzić, czy wszyscy są cali i zdrowi, ale chyba o 22.00 nie chodzi się w gości... . Tak więc przysiadła ona sobie na pniu wyciętego drzewa i patrzyła, lecz nie poznawała tej Wisteria Lane...

Nina

[przychodzi: Susan]
Wyszła z domu i powolnym krokiem przechodziła przez Wisterię, mając nadzieję że kogoś spotka.

[niech ktoś da tu postać idącą na pogrzeb Wink

]

Dean

[no to Mike idzie..... bo i tak idzie Razz

]

Mike patrzył pod nogi i nagle prawie wpadł na Susan. Uśmiechnął się radośnie.

Nina

Uśmiechnęła się do Mike'a i o mało nie spadła z krawężnika.
- Cześć, na pogrzeb, jak mniemam? - upewniła się. Dziwnie się czuła idąc sama, bo zazwyczaj na takie 'okazje' miała przy sobie Julie, więc cieszyła się że spotkała Mike'a.

Dean

- Brawo, Sherlocku! - puścił do niej oko. Spojrzał na nią w całokształcie - Ślicznie wyglądasz, mówił Ci to ktoś dzisiaj?

Nina

Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Julie tylko mnie wyśmiała i powiedziała, że nie idę na wesele, tylko na pogrzeb - odparła. - Ty za to wyglądasz nadzwyczaj przystojnie - zrobiła minę arystokratki i zaśmiała się cicho.

Dean

[O rety!!! Susan i jej mina arystokratki! Wtedy są zawsze najlepsze akcje Razz

]

Ukłonił się jak dworak, niezważając na schodzących się na pogrzeb mieszkańców Wisteria Lane i okolic, którzy patrzyli na niego trochę dziwnie. Po chwili pomyślał, żę to przecież całkiem nie w jego stylu... i ciut się zarumienił.
- Własnie, czemu Julie z Tobą nie ma? - zapytał, żeby odwrócić uwagę Sus od tego durnego wyczynu [ Razz

]

Nina

Wciąż się uśmiechając, DO Mike'a a nie śmiejąc się z niego, oczywiście, odparła:
- Pamietasz, kiedy byłeś u mnie... hmm na kawie? I Julie tak bardzo nie chciała nam przeszkadzać, że spadła z kilku schodków? Ta jej noga to chyba coś poważnego, dzisiaj pojedziemy ją prześwietlić.

Dean

- To kiepsko... Bo będzie chyba musiała dużo czasu spędzać w domu, a ona przecież lubi szkołę, prawda? - zapytał szczerze zmartwiony.

Nina

- Nie wiem, najwyżej będę ją podwoziła do szkoły - wzruszyła ramionami, bo szczerze mówiąc o tym nie pomyślała. - A znając życie, jak Karl się dowie, znów wpadnie do nas i nie będzie chciał wyjść - skrzywiła się.

Kamila

[wchodzą Dominika i Adam]
- Będę musiał wziąć bagaże z hotelu...
- Dobrze. To chodźmy tam i spakujesz się, po czym zamieszkasz u nas. - powiedziała Dominika i pociągnęła mężczyznę za rękę w najbliższą ulicę do hotelu.
[wychodzą Dominika i Adam]

candace

Chris wychodząc z domu Patricka, przeszła sie parę kroków. Potem oparła o jakieś drzewo i wyciągnęła komórkę.

candace

Chris odebrała smsa Rudej i ruszyła w stronę jej domu.

candace

Dan zwolniła tempo i wyciągnęła komórkę, napisała smsa do Julie. Nie wiedziala co sie z nią dzieje, a chciała się spotkać.

candace

Usmiechnęła sie do duchu i nawet na myśl jej nie przyszło, że jest strasznie natrętna. Ruszyła w strone szpitalu.

Nina

[przebiega niezauważony: Caleb]
Przebiegł szybko i ukrył się w którymś z ogrodów, czatując na dom, w którym mogłyby być lody.

Kamila

[wchodzi Kamila]
Dziewczyna pojawia się na chodniku. Jakoś dziwnie nie czuła złości i smutku z reakcji byłego męża. Jakby ją to w ogóle nie obchodziło, ani nie dotyczyło. A jak na przyjęciu tak dobrze dogadywała się na schodach z Jamesem, więc postanowiła pójść do Holdów.
[wychodzi Kamila]

Sahem

[Przelotem: Shannon]

Dobiegła aż tutaj. Musiał być gdzieś tu ten dom. Jest! Zostawi go sobie na koniec...
W pewnej chwili skręciła w stronę jakiegoś domu. Podeszła do drzwi, zadzwoniła. Nikt jej jednak nie otwierał. Doskonale. Rozejrzała się, czy nikt nie patrzy i pobiegła w stronę tyłów posesji. Furtka była otwarta, ach ci ludzie z przedmieść... Po chwili była już w ogrodzie. Niezbyt gustownie urządzony. Shannon wyjęła nagle z bluzy coś, co wyglądało na szczotkę drucianą. Przejechała nią po nogawce spodni, a następnie po bluzie. Nie zamierzała się okaleczać, tak zdesperowana i okrutna nie jest... Odrzuciła gdzieś w krzaki szczotę i potargała sobie włosy. Oberwała kilka gałązek i liści, które zwinnie umieściła we włosach i porozrywanym dresie. Była gotowa. Równie po cichu, jak tu weszła, wymknęła się. Nikogo nie było. Ruszyła ku pierwszemu lepszemu domowi.

Future Lover

[Wchodzą: Elizabeth i Nicolas]

Elizabeth wyczuła, że Nicolas nieco się krępuje dlatego ona zaczeła rozmowę-Więc skoro idziemy na randke może powiedz mi coś więcej o sobie. Czym się interesujesz i no wiesz takie tam-uśmiechnęła się lekko.