Ogólny widok na Wisteria Lane...

rudość

Mya z gazetą oraz kubkiem kawy w rękach przechadzała się po Wisteria Lane

/ po czym wróciła do domu

Future Lover

[Jedzie se:Ciężarówka xD]
-John prowadź.-Rozkazała oschle. Usiadła na miejscu dla pasażera i zaczęła się przebierać. Trochę to trudne było ale w końcu się udało. Wyglądała teraz jak prawdziwa gospodyni domowa. Założyła jeszcze "gospodyniową" opaskę na oko i znów rozkaz:
-Zatrzymaj się.-Wóz zatrzymał się, a Elle wyszła i rozpłynęła się w powietrzu.

Future Lover

[Wchodzą:Elle&Bijou]
Wyszły na ulicę. Wszystko wyglądało miło. Sąsiedzi, ich ogrody, dzieci bawiące się nieopodal...
W końcu ruszyły wzdłuż Wisterii.

Tarantino

-O Boze, nie wyobrazam sobie, ze mozna miec w dzisiejszych czasach tyle dzieci.
*Bijou spojrzala na Lynette wymownie, lecz grzecznie pomachala jej przechodzac obok jej domu*

Future Lover

-Ja w ogóle nie wyobrażam sobie żeby mieć dzieci.-Też spojrzała na Lynette ale tylko kątem oka.

Tarantino

- Wspolczuje tej kobiecie.
*Przeszly juz dom Lynette charakterystycznie stukajac obcasami o nawierzchnie*

Future Lover

-Ładna ta okolica..-Rzeczywiście była ładna. Co tu dużo mówić..

Tarantino

- To do kogo idziemy?

Future Lover

-Może ten dom?-Wskazała dyskretnie palcem na wielki, piękny dom z idealnym ogrodem. Jak myślicie kto tam mieszka?

Tarantino

- Ok, idziemy.

Future Lover

[Wchodzą:Siostry]
Znów znalazły się na ulicy.
-Mówiłam? Nieszkodliwi i szczęśliwi.

Future Lover

[Wchodzi:Edie]
No i biegnie sobie.

Future Lover

[Wchodzi : Sophie]
Szła sobie tak wisteria lane w poszukiwaniu domu swojej siostry.

Sahem

[wchodzi: Orson]

Po śniadaniu wyszedł przed dom odciąć od samochodu puszki przywiązane sznurkiem. Ktoś chyba robił głupie kawały...
Nie był z tego powodu zadowolony i zaczął dość mocno ten sznurek szarpać.

[Orsonem z domu wyjde pozniej xP trzeba sie cieszyc, ze moglem taki post napisac xP]

Nina

Susan stała na ganku i popijała kawę. Kiedy zobaczyła Orsona, pomachała mu i uśmiechnęła się, ale zaraz zrzedła jej mina, gdy zobaczyła jak agresywnie rozprawia się z puszkami.

Sahem

W końcu po chwilowym szarpaniu sznurek puścił. Orson wyglądał, jak jakiś psychopata.
Wtedy zobaczył Susan. Uśmiechnął się sztucznie i odmachał jej.

Nina

Susan wymusiła uśmiech, ale już w jej główce zapaliła się lampka kontrolna... Na werandę wyszła Julie, więc przestała zwracać uwagę na Orsona, ale ciągle o tym myślała...

Sahem

Nie powinna widzieć go w takiej sytuacji. Odwrócił się i podążył do garażu.

[wychodzi: Orson]

Future Lover

[Wchodzą:Julie i Matthew]
Zniesmaczony był xD
-Geez... On zawsze taki natrętny?

Granmor

-Powiedzmy. - odparła z usmiecem.-Tym razem to ja popełniłam błąd dając mu jakiś znak...

Future Lover

-Łohoł.. Czyli to dłuższa historia?-Zapytał ot tak.. Z ciekawości.

Granmor

-Nie, po tym jak mnie oblałeś pocałowalam go..ale wcześniej ,rzeczywiście to on mi nie dawał spokoju. Nie wiem po co to robiłam....byłam cyba zdesperowana. - odparła patrząc w niebo.

Future Lover

-Desperate Housewife huh?-Spojrzał gdzieś tam przed siebie.

Granmor

-Coś w tym stylu. - rzuciła z usmiechem, potrafil ja rozbawic...strange guy.

Future Lover

/Przeczytałem gej xD
Też się uśmiechnął. I tak se szli.