Łąka

Future Lover

Przyjechali! Tutaj już czekał na nich rozłożony piknik i jakiś pieso. Przyglądał się im jakoś niepewnie, podejrzliwie.
-Och, cholera. Zapomniałem ci powiedzieć żebyś zamknęła oczy.-Ach te niespodzianki Petera.

candace

Odwróciła głowę w druga stronę i zeszła powoli z roweru. - Cięcie! Wszystko od nowa. - odwróciła sie jakos w jego stronę, mniej więcej, bo nie wiedziała dokładnie, wkońcu miała zamnkięte oczy.

Future Lover

-Och... Okej!-Zszedł z roweru również przez co, biedny rower gdzieś tam... upadł. Pete położył dłonie na oczach Isabelle.
-Na wypadek gdybyś podglądała.-No i jakoś ją tak prowadził do przodu, do przodu aż w końcu są. I ten pieso tak na nich patrzy ciągle.
-Możesz otworzyć oczy!-Krzyknął podekscytowany i 'usunął' swoje dłonie z twarzy Isabelle.

candace

Otworzyła oczy i uauau zaskoczenie i t d. Wszystko perfekcyjnie odegrane. A może i niekoniecznie 'odegrane'.
Kucnęła przy tym psie i tak tez sie na niego patrzyła. Chociaż nie powinno sie utrzymywac kontaktu wzrokowego chyba.
Ale ja tam też się zawsze patrze prosto w oczy XD
- Ale wszystko ... pięknie przyszykowałeś. - powiedziała powoli.

Future Lover

-Czy ja wiem? Troche... Tandetnie.-Przykucnął przy Isabelle i tym psie. W sumie, mogłoby to być połączenie jamnika i pekińczyka ale...nie. Jeszcze nie wiem jaka rasa.
-I pomyślałem, że... No wiesz...-Spojrzał na tego piesa, haha.

candace

no co ty, połączenie jamnika i pekińczyka, odlot, hahaha XD
Tak przybliżyła dłoń do pyszczka tego psa, żeby się nie bał, obwąchał.
- No przestań... nie jest .. tandetnie. Nawet tak nie próbuj .. - mówiła to jak w jakimę transie i czekała na reakcje psa. Strasznie się na nim skupiła. - .. myśleć.

Future Lover

To był oczywiście pieso przyjazny, więc tam. Zaczął lizać dłoń Isabelle. A Peter sobie usiadł.
-Och, w takim razie.... Dobrze. Mam nadzieje, że jedzenia nam wystarczy...-Rozejrzał się. Hmmmm. No cóż, może nie zabraknie... A na ten jeden raz można sobie odpuścić pare bułek.
-Powinno wystarczyć.

candace

- Spokojnieee.. - i tam zaczęła sie bawić z tym piesem. Głaskała, przewróciła na grzbiet i drapała po brzuchu. I pewnie sie tak cieszył i merdał ogonem, jeśli jej nie zagryzł XD
- Nie jestem jakoś głodna, ale.. - uśmiechnęła się i spojrzała na Petera. - ..bardzo ciekawy pomysł, Pete. Ten piknik.

Future Lover

Uśmiechnął się uroczo, po raz enty. Tak spuścił głowe i się uśmiechnął. Było mu miło.
-Ale i tak, i tak nie przebiłem twojego motocyklu Isabelle!-Ożywił się, jak to on ma w zwyczaju.
-To było na prawde... Wspaniałe. Dawno tak świetnie się nie...-Tutaj szukał słowa. Nie wiedział jak to wszystko określić, no ale... Niech będzie.
-...bawiłem.

candace

Zostawiła psa w spokoju. Położyła głowę jakos na tym kocu.
- Och, Pete... dawno się tak nie.. przeraziłeś. - podniosła jednego palca w górę. - ..zdenerowałeś - drugi palec - ..podekscytowałeś - trzy.
- A teraz zgadywanka, które z tych określeń jest prawdziwe? - zamknęła oczy i uśmiechnęła się.

Future Lover

Uwielbiał zagadki i zgadywanki! Hm, zastanawiał sie przez chwilę, kiwając się tak jakoś w przód i w tył.
-Waham się między b a c.-Uroczy uśmiech.
-Isabelle... Może chociaż malutka podpowiedź?

candace

Podniosła sie i szybko usiadła. Spojrzała na niego.
I zaśmiała się.
- Uwielbiam Twoje poczucie humoru Pete ! - i pocałowała go szybko w polika.
I jeśli mieli taki koszyczek piknikowy to właśnie teraz w nim czegoś szukała.

Future Lover

Pete rozglądał się, jakby czegoś lub kogoś szukał. Hm, chyba miał ochote zaśpiewać the songs that we sing i szukał jakichś fajnych sytuacji lub ludzi.
-Och, jest jeszcze drugi..-Wskazał palcem na kolejny kosz, który leżał gdzieś za nim.

candace

- Hmmm.. - odwróciła ten kosz, w którym grzebała, w stronę Petera. - ..przedstaw mi jego mieszkańców. - uśmiechnęła się.
I mniejsza o to, że już jest ciemno.

Future Lover

Tutaj albo za szybko się zmienia czas albo za wolno. [link widoczny dla zalogowanych] W kazdym razie, Peter zaczął wyjmować smakołyki z tego kosza i przedstawiać je Isabelle. Robił to z wielką przyjemnością. Właściwie to pożerał je wzrokiem, jedynie obecność Isabelle powstrzymywała go przed natychmiastowym wchłonięciem wszystkiego.

candace

*.*

Och i po co się tak krępuje. Okropne.
Przyglądała sie jemu i uśmiechała.
- Właściwie to.. - ustawiła takie trzy trójkątne kanapki obok siebie. - ..jeśli to jest rodzina... - i pokazała na każdą palcem po kolei mówiąc 'mama, tata, dziecko' - .. kogo byś zabił... hm, zjadł, pierwszego? - oparła się tak do tyłu na rękach i przekrzywiła głowę.

Future Lover

-Kogo najpierw?-No cóż, a to ciekawe pytanie.
-Najpierw torturowałbym ser...-Spojrzał na kawałek sera.
-Kazałbym mu obściskiwać się z chlebem. To by było całkiem zabawne...-Zaśmiał się tak leciutko, hohoohoh, hihiihihi.

candace

Wyciągnęła ramę z małej kieszonki swojej luźnej, długiej sukienki. Wzięła sobie jednego papierosa i skierowała całą paczkę w stronę Petera.
- Mhm, interesujące... - uśmiechnęła się szeroko.

Future Lover

Wziął jakiś nóż i wbił tak gwałtownie w kromkę chleba z serem, które wcześniej przygotował.
-No i na końcu...-Podniósł wzrok na Isabelle. Ach, cóż za okropny Peter.

candace

Rzuciła paczkę na koc i szybko złapała za ketchup, który, powiedzmy, gdzies tutaj był.
Polała nim gwałtownie kanapkę.
- Dzieło skończone. - wymamrotała z papierosem w ustach.
- Masz ogieeeń? - szeroki uśmiech.
Może by tak jakiś mandat za palenie w miejsach publicznych *.*

Future Lover

Haha! Taaak! xD
Wyjął tą swoją zapalniczkę i zapalił papierosa Isabelle. Wyjął sobie jeszcze dla siebie papierosa i też zapalił. Zaciągnął się.
-Wybacz, byłem strasznie skupiony na swojej zbrodni doskonałej.-Spojrzał na tą kanapke ubrudzoną w keczupie. Cóż za uroczy widok.

candace

Też tak właśnie spojrzała na tą kanapkę. - Przecież nie musisz mi służyć... - zapropo tego ognia.
Złapała za sandwicza, wyciągnęła nóż i ugryzła go. Efekt: Isabelle w keczupie.
- .. chociaż.
Zebrała palcem sos pomidorowy z ust.
- Rozpoczęłam ucztę, Pete. - spojrzenie. No bo co tu się krępować.

Future Lover

Ach, jak uroczo wyglądała Isabelle. Ubabrana w keczupie, coś pięknego. Peter w takim razie rzucił się na jakieś ciasto. Pewnie przy okazji coś wylał, a dzięki temu pieso, który tam z nimi był, zaczął ujadać. No pięęękniee. Peter postanowił nazwać tego psa jakoś... pieso. Teraz będzie musiał z nim wychooodziiić iii tttt dddd.

candace

Obserwowała psa.
- Hej. Nawet nie przedstawiłeś mnie swojemu nowemu przyjacielowi. - uśmiechnęła się lekko.