Park...

Jazine

- Błagam tylko bez ironii - uniosła kącik ust do góry, chwyciła dziewczynę pod rękę coby im się cieplej zrobiło i ruszyły przed siebie.
- Schudłaś - rzuciła ot. z braku weny, choć trudno to było ocenić przez zimowe ubranie, jakie Janice zapewne miała na sobie.

Future Lover

Przewróciła oczami figlarnie.
-Och, nie wymigasz się od wyśpiewania mi wszystkiego. Jak on ma na imie?

Jazine

- Co? - wybiła ją z tymczasowego zawieszenia - Jaki on?

Future Lover

-Nikogo nie masz?-Podniosła obie brwi do góry.
-Ty też nie uprawiasz seksu?

Jazine

- Nie mam, ale seks to co innego. - powiedziała trochę pod nosem i niezbyt wyraźnie.

Future Lover

-No dobra, kapuje.-Kiwnęła głową i już jej uśmiech znikł. Bo ona rzadko się uśmiecha. xD Mimo wszystko cmoknęła ją w policzek.
-Dawno się nie widziałyśmy..-I tak przekrzywiła głowę w jej strone, łi xD

Jazine

Pokiwała twierdząco głową, by zaraz przyśpieszyć trochę kroku. Pogawędziły chwilę nieopodal miejsca, gdzie zazwyczaj stała budka z lodami. Po jakimś czasie każda poszła w swoją stronę.

candace · Wysłany: Sob 14:29, 06 Mar 2010 Temat postu:

[przychodzi Sophie]

Tutaj już się nie spieszyła, chodziła sobie powoli po puszystym śniegu, z jakimś uśmiechem na twarzy. A ona rzadko się uśmiecha.
Wyciągnęła swoją lustrzankę i zaczęła pstrykać fotki, a to zmarzniętym kaczkom, a to zaśnieżonemu i opuszczonemu gniazdku na drzewie, a czasami ludziom, którzy mimo wietrznej zawieruchy i nieprzyjmnego mrozu, na przekór wszystkiemu pędzili szybko przed siebie.

candace

[przychodzi Jennifer]

Spaceruje sobie, a Jelly, bo chyba tak sie wabi jej pies, gdzieś tam sobie hasa po śniegu.

Future Lover

[Wchodzi]
Biegnie sobie tak jakoś fajnie i z tym telefonem nawet, że niby rozmawia z kimś. Tzn. na prawde rozmawia, ale jakoś zdanie ładniej brzmi z 'niby'.

candace

Rozumiem. xd
A Jenny tak sobie idzie i idzie zamyślona. I złapała jakiejś takiej zawiechy, że sobie stanęła. I o czymś rozmyślała.
To wygląda mega głupio. Ale jakoś nad tym nie zapanowała.

Future Lover

On tak właśnie biegł i jakoś nie wiem. Nie patrzył jakoś czy coś, ale wpadl na nią. I sie chyba przewrócili i to tak słit *.*.*

candace

i, że sie tak poturlali XD? łihihih.
No dobra, ale pies się na niego rzucił. I co teraz.
Jenny sie jakoś tam ogarnęła i w ogóle, spojrzała na Jamesa i zaczęła przepraszać, że jest taka głupia, że stała i, że w ogóle.
- Sory, sory, sory. Nic Ci nie jest? - odsunęła gdzieś psa na bok, bo nic mu nie zrobił, wkońcu to mały jamniczek.

Future Lover

-Oboże. Nie, nie. To ja przepraszam, to było strasznie....-Ogólnie jakoś tak wpadł w małą panike, bo on jest taki wstydliwy troche jak Kasia xD No ale uspokoił się i ogarnął w sumie też.
-Nieodpowiedzialne.-O i telefon mu sie rozwalił. Stwierdził, że to kara za to, że sie poturlał na Jenn xD

candace

To on kochany jesst XD
- O moj boże, i twoja komórka, ojej. Przepraszam. Wiem, nie powinnam tak stać na środku i w ogóle. - zdenerwowała się, zaczęła tłumaczyć itd.
- I ten, i jestem Jennifer Finnigan. M-mogę Ci jakos pomóc z tym telefonem?

Future Lover

-Niee. To moja wina, a telefon..?-Podrapał się tak po karku i spojrzał na jego szczątki.
-Ym.. Cóż. Raczej nie pomożesz mi go pochować.-Chyba podniósł to co z niego zostało i wrzucił do kosza, bo on jest takim artystą i dla niego wyrzucenie szczątków do kosza to pochowanie, hahah xD
-Ach. James Brandy. Miło mi cię poznać choć okoliczności nie są zbyt przyjemne.-Uśmiehcnął się jakoś lekko żeby troche rozluźnić sytuacje.

candace

- No tak. - oduśmiechnęła się i uścisnęła mu dłoń pewnie.
- To może, mogłabym Cię zaprosić w ramach, jakby przeprosin, na kawę? - powiedziała to i dopiero potem pomyślała. I prawie by zrobiła facepalma. - To znaczy jeśli masz czas. Albo chcesz.

Future Lover

Zrobił taką troche zmieszaną minę. Bo w sumie to on powinien zapraszać, a tego nie zrobił, to okropne.
-Chętnie, ale... No dobrze. Chętnie.

candace

Zawołała psa i przyczepiła mu smycz.
- A więc chodźmy. - i chyba poszli. Zacznij ^^

Arno

[wchodzi]

Przywędrował do parku i zajął sobie miejsce na jednej z ławek.

Granmor

Idzie sobie alejką, ze skrzyżowanymi rękami. Idzie,idzie,idzie. -Huh, haj. - doszła. Rozejrzała się wokół i uśmiechnęła pod nosem.

Arno

Wstał z ławki i przytulił ją na powitanie.
- Hej... - uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym usiadł z powrotem na ławce.
- So what's new...? - zapytał patrząc jej w oczy.

Granmor

-Nic, chyba. Mój przyjaciel jest w mieście. - usiadła sobie, ściągając przy tym okulary przeciwsłoneczne.

Arno

- Ten Brandy, tak? - zapytał unosząc wymownie obie brwi i uśmiechając się pod nosem.

Granmor

-Więc, jak widzę, czytałeś gazetę. - westchnęła to mówiąc, chyba wiadomo jak. -Well, co mogę powiedzieć. Gówno prawda.