Park...

Arno

- Niestety tak. - tu urwał. - Który fragment? - zapytał unosząc brwi po raz kolejny, po czym wyjął z kieszeni kurtki papierosy.

Granmor

--Um, każdy! Ja i James? Hoho, to prawie kazirodzctwo [czy jak to sie pisze] -Daj w ogóle spokój. - machnęła dłonią.

Arno

- Prawie robi wielką różnicę, Jules. - uśmiechnął się pod nosem, po czym westchnął i podpalił sobie papierosa, którego w międzyczasie zdążył włożyć do ust. Po tym wychylił paczkę w jej stronę, zachęcając ją do tego, aby się poczęstowała.

Granmor

[color-green]-Musiała by być ze mnie skończona szmata. - mruknęła i odsunęła tę paczkę[/color]

Arno

- Którą nie jesteś. - uśmiechnął się do niej ładnie, a potem machnął ręką, zanim skończył się zaciągać. - Nieważne...tak czy siak znasz moje zdanie, jest takie samo jak twoje, a ja się tylko z Tobą droczę. - puścił jej oczko, po czym znów się zaciągnął. Potem wyciągnął się na tej ławce, przede wszystkim swoje nogi. [wiesz jak?XD]

Granmor

-Co tam z Kamilą? Czytałam że.... to prawda? - miała na myśli sprawę rozwodową, a ogólnie to tak, wiem jak. xD

Arno

- Nie do końca... - zaciągnął się znów i zaczął puszczać kółka z dymu.

Granmor

Julie podniosła delikatnie jedną brew.-Nie rozumiem, macie jakieś problemy? - zapytała i rozejrzała się. Ktoś sobie właśnie biegł. xD

Arno

- Exactly. Ale o rozwodzie nic mi nie wiadomo póki co... - westchnął i znów się zaciągnął. Spojrzał na nią uważnie.

Granmor

Pokiwała sobie głową.-No to nieciekawie. - mruknęła.

Arno

- Niestety...- skończył palić papierosa i rzucił niedopałek na ziemię, po czym go zdeptał. Spojrzał Jules w oczy i znów westchnąl, po czym założył ręce na głowę opierając się o ławkę i spojrzał na niebo.

Granmor

-To dobry czas na ten powrót który szykujesz? - zapytała bawiąc się swoim pierścionkiem Kurta C. xD

Arno

- Po pierwsze, Ci z brukowców jak zawsze wszystko wyolbrzymiają...chyba wrócę do starego zawodu, żeby ich paru rzeczy nauczyć. - roześmiał się - Ale teraz poważnie...po drugie to, mam ogromną ochotę wrócić, a w domu tylko się duszę. Niestety...taka jest prawda. Atmosfera nie sprzyja...niczemu, nawet tworzeniu. Próbowałem z Kamilą rozmawiać, ale ona ma dalej swoje zdanie na każdy temat i nie da się do niczego przekonać...próbowałem to wszystko jakoś załagodzić, ale ona jest ostatnio strasznie cięta, nie wiem czemu...No ale chyba oczywistym jest to, że nadal będę się starał...chociaż jestem już tym wszystkim coraz bardziej zmęczony...i zdecydowanie ciekawszym zajęciem będzie dla mnie nowy album. - tak to wszystko skwitował i uniósł obie brwi, nie miał łatwego życia...

Granmor

[narracja]Gdzieś kilka kilometrów przed nimi, po ulicy jedzie limuzyna[/narracja]
Julie westchnęła cicho. -Ja... nie wiem czy słyszałeś że pracowałam nad "I look to you". No to muszę nieco przystopować z nagrywaniem. - tutaj przerwała, musiała sobie znaleźć jakiś lepszy powód.-Tim jeszcze za bardzo mnie potrzebuje.

Arno

- Jakoś tak nagle musisz przystopować? Timmy nie pojawił się wczoraj, a mimo wszystko przez ostatnie lata dużo nagrywałaś. Rozumiem więc, że to tylko wymówka aby móc na chwilę od tego wszystkiego odpocząć...A jak Wam się układa z Mattem? - spytał uśmiechając się do niej. Zamknął oczy.

Granmor

-A różnie. Ale głównie bardzo dobrze. - odpowiedziała bez namysłu.

Arno

- Różnie, ale głównie bardzo dobrze? Nie brzmi przekonująco jak dla mnie. - uśmiechnął się pod nosem, po czym ją objął. Potem spojrzał jej w oczy.
- Spill it! - powiedział z zatroskaną miną.

Granmor

-Normalnie. Jest zazdrosny o Jamesa, co widać w gazecie. A poza tym jest okey. - powiedziała znowu od niechcenia. xD

Arno

- To dobrze... - westchnął.
- Naprawdę się duszę, Julie. Dlatego muszę coś ze sobą zrobić, nie wiem...może wyjechać gdzieś, muszę to wszystko rzucić, przelać na papier, artystycznie się...rozładować, tak jakby...Muszę pomyśleć. Ty chyba to rozumiesz jak nikt... - nawiązał do jej pytania i spojrzał jej w oczy z uśmiechem.

Granmor

Po raz drugi, on nie ma możliwości patrzeć w jej oczy. xDDDD

-Chyba wyjazd musiałbyś z Kamilą omówić. - powiedziała krzyżując ręce na piersiach. -Tego wymaga dobry smak.

Arno

- Nie martw się...i tak by się nie przejęła... - westchnął.

Granmor

-Ale powiedzieć, musisz. Nie masz wyboru, jesteś ojcem. Gdyby chodziło o samą Kamilę, sprawa mogłaby być różnie rozwiązana. Ale Ty jesteś Ojcem, na litość Boską. - miała mały słowotok.

Arno

- Rozumiem...i wiem. Nie martw się, nie wyjadę od tak bez słowa, jeśli w ogóle to zrobię...wystarczyłby mi nawet wyjazd za miasto na weekend... - westchnął; zabrzmiało to jak propozycja.

Granmor

-No to jedź. Jeśli to pozwoli Ci nie zwariować, jedź. - kręciła sobie tym pierścionkiem.

Arno

- A ty nie miałabyś ochoty choć na chwilę się stąd wyrwać, od tego wszystkiego? Może też byś mogła nad czymś popracować... - zasugerował jej i otworzył oczy, sięgnął kolejnego papierosa.