Park...

Kamila

- Park macie tu ładny. - uśmiechnął się. - Może kupimy sobie lody ? - spytał, bo zobaczył budkę z lodami.

miss.

- Tylko "nie macie"... może i jest tutaj ładnie, ale moje miasto to nadal Nowy Jork. - uśmiechnęła się
- i ja za lody dziękuję - ona lody jadła tylko restauracjach/kawiarniach xd wszędzie tam gdzie dostała łyżeczkę XD

Kamila

- Nowy Jork jest wspaniałym miastem. Ale i tak zaczynam woleć to miasteczko, są tu na prawdę piękne kobiety... i mam nadzieję, że wolne. - puścił jej oczko i uśmiechnął się. Gdyby się teraz zatrzymali to pewnie kobieta złapałaby go na patrzeniu w jej oczy.

miss.

Roześmiała się leciutko.
- mówisz o mnie? - zdziwiła sie wielce, a przynajmniej tak to wyglądało XD bo ona jak chce potrafi być słodka i na dodatek aktorka z niej dobra. Odwróciła łepek tak, żeby na niego spojrzeć i puf natrafiła na to spojrzenie. przygryzła leciutko dolną wargę, ale spojrzenie wytrzymała.

Kamila

- Tak, mówię o tobie. Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką spotkałem w tej mieścinie. - mówił i patrzył głęboko jej w oczęta. Dla osób z boku mogli wyglądać, jak para nastolatków. - Może podejdziemy do jeziora ? - spytał patrząc na lśniącą taflę jeziora.

miss.

- Dziękuję, to... bardzo miłe. - i tak mogli sobie patrzeć w oczy gdyby nie audrejowy telefon.
- Przepraszam.
wygrzebała go z torby i oderała.
- Tak Brooke, dzwoniłam. Tak załatwiłam. Wszystko jest w porządku i będzie na czas. Nie wiem co z LA... nie, Tom do mnie nie dzwonił. Tak, skontaktuję się z tobą. Teraz? Ale nie ma mnie w domu. Nie. Dobrze. Cierpliwości. - puf rozłączyął się. do rozmowy odeszła kawałek i streszczala się, ale i tak wszystko słyszał.

- Szefowa. - uśmiechnęła się słodko i schowała telefon do torby. - - W trybie natychmiastowym muszę znaleźć pewne dokumenty. Zechcesz mi towarzyszyć? O ile się nie mylę w zamrażalce mam lody i na dodatek ostatnio kupiłam wino, ale jakoś nie mam ochoty pić sama. - szczuła oj szczuła. Ale co dawno nie miała faceta

candace

[przychodzi: Amanda i Danny]

Przyszli tutaj. Znaczy sie Am go zaprowadziła xd

Naomi/Missy

- Pięknie tu prawda ? Tak uroczo. Idealne miejsce na piknik, prawda ? - nagle ją naszły myśli, by umówić się z nim na piknik w tym parku wśród zieleni i drzew.

candace

- Na piknik? Taaa. Wiesz, że nigdy nie byłem na pikniku? - wyszczerzył sie tak jak to on tylko potrafi. W sumie jak są przyjaciółmi to czemu nie. Zawsze można jak ładna pogoda się wybrać. xd

Naomi/Missy

- Widzisz ? Ja ostatni raz byłam na pikniku z siostrą i rodzicami tuż przed ich rozwodem. Nie pamiętam tego zbytnio, ale wiem, że co sobotę chodziliśmy na pikniki i miej więcej pamiętam, jak się je robiło. To może my też umówimy się na tradycyjny piknik w sobotę ? - a ja nawet nie wiem, jaki dzień tygodnia teraz mają.

candace

Szczerze mówiąc to ja też, ale chyba nie sobota. - Chętnie. - stwierdził z uśmiechem. - O! A przyniesiesz radio? Możemy potańczyć. - tak, on jest nienormalny xd

Naomi/Missy

- Jak znajdę to przyniosę. - sprawdziłam i jest środa. - A ty masz jakiś numer komórkowy ? Bo chyba będziemy musieli się dokładniej umówić, a ja chyba twojego numeru nie mam. - mówiła i uśmiechnęła się słodziuteńko. To będzie fajny, przyjacielski wypad.

candace

- Hmm. - zaczął grzebać w kieszeni i po drodzę wypadł mu ten woreczek po prochach, ale sam udał, że tego nie widział. Wreszcie wyciągnął jakąs niesbyt estetycznie wyglądająca komórkę. - No to tak. - zachwiał się na nogach i zaczął dyktowac numer. A potem czekał na numer Am.

Naomi/Missy

Również udała, że nie zauważyła, po czym podyktowała mu swój numer. - Jak mam cię zapisać ? Jakieś konkretne wymagania ? - spytała trzymając komórkę w obu dłoniach.

candace

- Zapisz mnie... - przyłożył jednego palucha do ust i patrzył sobie w chmury. A potem skierował go w strone Amandy. - Daredevil! - zaśmiał się. - A ja jak mam zapisac Ciebie, hm?

Naomi/Missy

- Mmm... pechowy kociak. Tak dla wytłumaczenia, pechowy dlatego, bo urodziłam się trzynastego. A kociakiem zostałam nazwana już w czasach balansowania na granicy życia i śmierci. Może pójdziemy nad jezioro ? Musimy przecież wybrać dobre miejsce na piknik. - wzięła go za rękę i pociągnęła do jeziora. Zacznij, jeśli możesz.

Naomi/Missy

[wchodzą J & B i pies xD]
Przyszli sobie i Jack siadł sobie na ławce. - Wiesz co ? Zacząłem lubić tutejszą okolicę. - powiedział do zony. Chciał, by się ucieszyła.

Kamila

Wiedział, jak ją uszczęśliwić, bo bardzo ją to ucieszyło. Spuściła psa ze smyczy i zaczęła się z nim bawić w aport, choć cały czas stała koło ławki, na której siedział Jack. - Widzisz ? A mówiłeś, że tak tu strasznie. Co myślisz teraz o powiększeniu rodziny ? Jack chodź, pobawisz się z nami. - i zaczęła się bawić z psem, a przyznam, że wygląda to równie durnie, jak ja, gdy się bawię z moim psiakiem xD.

Granmor

[wchodzi : Ally]

Siada na ławce i tak sobie siedzi patrząc przed siebie.

Naomi/Missy

- A chcesz mieć takiego małego szaleńca, jak ja ? - jak zadał to pytanie, to znaczy, że chce bachorka. Ale bawić się nie poszedł, za co odezwał się do Ally. - Witaj, Jack jestem. A to moja głupia żona. - wyszczerzył się przy tym do Belli, bo i tak wiedział, że dostanie zaraz po łbie.

Granmor

A ona otworzyła szerzej oczy i tak patrząc spojrzała na niego zdziwiona.-Ciekawa, em,prezentacja.

Naomi/Missy

- I tak się nie obrazi, wie że lubię sobie z niej żartować. A pani jak ma na imię ? - nie wiedział, czemu ta kobieta jest jakaś inna.

Granmor

-Ally... - powiedziała ciągle nie kryjąc zdziwienia. W końcu pomyślała że to może być niegrzeczne i zmieniła wyraz twarzy.-A...pan?

Naomi/Missy

- Jack, ale przecież już to mówiłem. - rzucił ironią, jak na początek. - Długo już tutaj mieszkasz ? - próbował uczyć się miłego zachowania od żony.

Granmor

-Miesiąc...tak mi się wydaje. - poskrobała się za uchem.-Tak, bedzie już miesiąc. - wtedy zobaczyła za mężczyzną skąpo odzianą Lil'Kim śpiewającą : "Whereas all my soul sisters? Lemma hear y'all flow sistas. ". -Nie teraz.... - szepnęła bardzo cicho i pomachała sobie przy uchu teatralnie łonią, po chwili postać murzynki już się rozwiała.