Park...

Jazine

Podbiegła do niego i chwyciła jego rękę.
- Auu, poczekaj. Ściągnęła bluzkę i lekko otarła ranę z krwi.
- Mieszkasz gdzieś niedaleko? To trzeba opatrzyć.

candace

- Tak. - spojrzał na tą swoją rękę owiniętą jej bluzką. - Dzięki, ale nie musisz sie dla mnie... - a potem zerknął na nią. No co, facet wreszcie jest, nie xd - Chodźmy. - no i poszli xd Zacznij może ; *

Jazine

[wchodzi: Emily]
Usiadła na jednej z ławek i machała nogą.

candace

[przychodzi Dan]

Idzie ze spuszczonym łbem, w kapturze, a ręcę trzyma w kieszeniach.

Jazine

- Dan! Krzyknęła widząc go w oddali.

candace

Odwrócił sie gwałtownie i spojrzał smutno w jej stronę. Poszedł i usiadł koło Emily. - Co ja mam teraz zrobić? - oparł ręcę na nogach i ukrył twarz w dłoniach. Czy coś tak xd nie wiem jak to napisać xd

Jazine

- Chciałam zapytać o to samo, wszystko runęło, a ja nie wiem jak się pozbierać. Spojrzała na niego równie załamana.

candace

- Przecież... ty nic nie zrobiłaś. Nie powinno Cię tam wtedy być. I tak bym zaczął znowu brać. Tylko niepotrzebnie Cię w to wciągnąłem. - on ma teraz wyrzuty sumieniaaa. - To wszystko nie ma sensu. - wkurzało go to słońce, najchętniej by sie zaszył gdzieś w ciemnym pomieszczeniu, albo poszedł do Ani. Tylko, że się boi, że spieprzy wszystko jeszcze bardziej.

Jazine

- Ale to ja podałam Ci prochy...
Pomijając to, Rachel postawiła mi ultimatum: dragi albo wspólne mieszkanie.
Dobrze wiem, że nie poradzę sobie bez dziennej dawki. Nie chcę nawet próbować...
- Co do Ani, wieżę, że wszystko będzie dobrze. Uda wam się..

candace

- Przestań. - syknął tak aż xd Bo on tu się użala nad sobą, a ona go pociesza xd - Jestem dorosły i wiem bardzo dobrze co zrobiłem i jakie pociąga to za sobą skutki. Ja mam w tym tylko wine, jasne? - spojrzał na nią i miał takie czerwone oczy, o. - A co do mieszkania... tak naprawdę to nie jest mój dom tylko mojej przyjaciółki, która i tak ledwo ze mną wytrzymuje. Też powinna mnie już dawno wyrzucić. Więc nie wiem jak Ci pomóc. - taki wyprany z uczuć jakis jest. - Może pójdź do.. pracy? - e tam, palnął tak o. On nie umie doradzać przecież.

Jazine

- Nie oczekuję pomocy, potrzebuję rozmowy.
Pracy? praacy.. i tak się zawiesiła, wpatrzona w ziemię.

candace

- Nie wiem. - wzruszył ramionami i też patrzył w ziemię. Bo on ciągle patrzy w ziemię *.*

Jazine

Spojrzała na niego tak, z boku i do góry, nie wiem jak to określić xd - Dlaczego do niej nie pójdziesz? Możesz wszystko naprawić.

candace

- Myślisz, że to się da naprawić? - spojrzał na nią taki smutny.

Jazine

- Wiem to, i mam nadzieję, że nie zaprzepaścisz tej szansy.
chyba nie lubie emilki, taka ciućma ;< mwaha

candace

ciućma hahaha xdddd

- Nie wiem... nie wiem Emily, co robić. - potrząsnął głową.

Jazine

- Idź do niej, wyjaśnij, przeproś.. nie wiem.
haha. ej taka mi wyszła, w ogóle ona inna miała być, a taka jest sierotka xd

Kamila

[wchodzi Bella z pieskiem]
Spuściła psa ze smyczy, niech sobie pobiega. A on jak na złość pobiegł do Emily i Dannego. Podeszła do nich. - Przepraszam za niego, on tak zawsze biegnie do ludzi, ale proszę się nie bać, nie gryzie. - mówiła takim jakby zmarnowanym głosem.

candace

Spojrzał na Bellę z minimalnym usmiechem, bo nie chce przecież do siebie jakoś strasznie zrażać ludzi. Zresztą psy lubi, to go/ją pogłaskał. I wymamrotał coś pod nosem w stylu 'nie szkodzi'. A tak w ogóle to za chwile pójdzie do Aniii *.*

Kamila

Go oczywiście. Nie udało jej się odciągnąć psa od Dannyego, bo on zaczął lizać dłoń mężczyzny. A ona nie miała sił odciągnąć psa od nich, bo on to taki golden jest i ona go za smycz ciągnie i nie może sobie z nim poradzić, bo on ciężki jest, a ona po depresji siły straciła.

candace

golden *.* Poprawił mu ten pies troche humor, że taki ufny i w ogóle. Słodziak. Spojrzał na właścicielkę i wyciągnął tą rękę, której nie mial w ślinie xd - Dan - przedstawił się, bo tak jakoś.

Jazine

a ona tak, tam siedziała iii się uśmiechała XD

Kamila

- Bella. - ale ona się nie uśmiechała, bo ona ogólnie ostatnio często smutna była. Już odpuściła swojemu psu, jak wiedziała, że nie wygra. - Przepraszam za niego, przeszkadzamy państwu ? - spytała, bo może siłować się z nim nadal. Nawiasem mówiąc ja bardzo lubię Goldeny, to moja ulubiona rasa.

candace

Ja też je uwielbiam, są śliczne i takie kochane

- Nie skądże, mi napewno nie. - popatrzył na psiaka - Sympatyczny pies. - usmiechnął się tak smutnawo jakoś *.*

Jazine

Po chwili refleksji, Emily doskonale wiedziała, jakie błędy powinna naprawić. Nie miała jednak zamiaru, zrezygnować z używek..
- Emily. Wyciągnęła łapkę. Spojrzała na Dana wzrokiem mówiącym "Wszystko będzie dobrze, a ja w końcu przestanę być ofiarą." I cóż, uśmiechnęła się, mimo braku domu i środków do życia, poczuła się silniejsza, wiedziała, że sobie poradzi. o! xd