Clothes Over Bro's - ekskluzywny butik Brooke D.

candace · Wysłany: Sob 12:32, 22 Mar 2008 Temat postu:

- Uuu. Zapamiętam na przyszłość. - znowu się napiła tej kawy i juz sobie planowała, że po pracy pójdzie kupic coś odpowiedniego dla Brooke.

miss. · Wysłany: Sob 12:36, 22 Mar 2008 Temat postu:

A on wzieła sie za prace, o.

candace · Wysłany: Sob 12:38, 22 Mar 2008 Temat postu:

No to Jennifer też wzięła sie za te papierki. Przeciez jest w pracy.

miss. · Wysłany: Sob 19:54, 22 Mar 2008 Temat postu:

-Nieee ja nie moge. Głowa mnie boli. Ide, a wiesz bez problemu Laura wszystko zamknie wiec nie musisz sie martwić. - wsadziła te wszystkie papiery do torby i cudem ją zamknęła - to ja ide. Paa...
Wstała i poszła w cholere do domu.

candace · Wysłany: Sob 20:06, 22 Mar 2008 Temat postu:

- Pa. - pożegnała się z Brookie i posiedziała jeszcze troche w pracy żeby to wszystko skończyć.

candace · Wysłany: Sob 20:43, 22 Mar 2008 Temat postu:

Nareszcie skończyła. Pożegnała się z Laura, pożyczyła jej wesołych świąt i poszła do domu.

Arno · Wysłany: Sob 18:19, 29 Mar 2008 Temat postu:

[wchodzi Mason]

Nawet nie potrzebował pomocy; chwilę pobuszował po sklepie i znalazł odpowiednią zwiewną sukienkę na wiosnę dla Cecylii.
Zapłacił ; po czym wziął zapakowany już prezent.

[wychodzi.]

[ xDD ]

candace

[wchodzi Jennifer]

Przyszła, przywitała sie z Laurą i zaszyła się w swoim kącie xd

miss.

Brooke weszła do butiku i rozjerząła sie.
-Dzień dobry Lauro. Przebierz tego manekina na wystawie. Tego po lewej. I rzeby było to coś oryginalnego. Wybierz sama, licze na twój gust. A i jakbyś mogła wyrzućpóźniej te kwiaty. Zaczynajasie robić straszne. Zaraz zamówie nowe. - coś tam jeszcze pomarudziła sobie i poszła do gabinetu.
- dzień dobry. - uśmiechnęła sie do Jenny i złapała za telefon. Zaczęła dzwonić w różne różniste miejsca i do rożnych ludzi.

candace

- Hej - rzuciła w stronę Brooke i skończyła szybko, to co miała zrobic już parę dni wcześniej.

miss.

Po jakims pół godziny odłożyła wreszcie telefon z głośnym westchnięciem.
- Co tam? - zapytałą przekładajac na biurku papiery z jednego końca na drugi XD

candace

- Całkiem dobrze. - odparła przeglądając jeszcze raz cały notes. - A u Ciebie? - i położyła jej na biurku te wzystkie projekty.

miss.

-Bardzo dobrze. Ni mam powodów do narzekania. - przejrzała ten notes i spojrzała na Jen.
- Jakiś czas temu wpadłam na pewien pomysł... Czytasz czasem Vogue? Albo czytałaś "the Devil Wears Prada"?

candace

- No jasne, obowiązkowo - usmiechnęła się.

miss.

-Więc co powiesz na... magazyn o modzie? Wiadomo nie będzie to Vogue czy inne gigant, ale mamy chyba odść dużą siłe przbicia.

candace

- Jak dla mnie to rewelacyjny pomysł. Tylko kto by pisał te wszystkie artykuły? Musiałabys chyba kogoś zatrudnić? A nawet pare osób. To byłby miesięcznik? - a Jennifer podniecona nowym pomysłem Brooke dostała słowotoku.

miss.

- Myślałam o czymś mniej uniwersalnym. O czymś tylko o modzie. I oczywiscie nie wydawałbym tego tutaj, tylko w Noweym Jorku. Tam maja większe mozliwosci. No i oczywiscie że miesięcznik. Ale naprawde myslisz że to dobry pomysł?

candace

- Tak, to może nam pomóc. Ale mały nakład tutaj tez by sie przydał, nie myślisz?

miss.

- No tak... to też. Ale główny nakład i redakcja i produkcja będzie miała miejsce w Nowym Jorku. Napijesz się kawy? - zapytała wstajać. No i właczyła ekspres, o

candace

- Tak, poproszę. No wiadomo, że w Nowym Jorku musi byc redakcja.

miss.

Zrobiłą dwie kawy i jedną podała Jenny.
-Wiesz że w poniedziałek wysyłam Haley do spa i zostaje z Jamiem? Będe przykąłdną cioteczką. - wyszczerzyła się

candace

Wzięła i napiła sie kawy - O moj boże, będziesz go pilnować? Powodzenia. - uśmiechnęła się z takim współczuciem, bo ona nie przepadała za dziećmi.

miss.

-Ej... Jamie jest kochany. Też nie przepadam za dziećmi ale do młodego Scotta mam sentyment.

candace

- Łał. - uśmiechnęła się szeroko. - Masz dla mnie jakąś konkretną robote na dizisaj, może?

miss.

- Na dzisiaj chyba nie. W najbliższym czasie poprostu wyślij te projekty faksem do NY. - spojrzała na zegrek.
- Eh... będe musiałą jechać po nowe kwiaty.