Mieszkanie House'a

Viktor

- Sama nie wiem... - miała mieszane odczucia czuła się dobrze tylko jej się coś tam przewidziało
- Myślisz, że to może być coś poważnego?

Sahem

- Jeżeli widzi się rzeczy, których nie ma, to zazwyczaj jest to coś poważnego - chociaż miał nadzieję, że jednak nie.

Viktor

No tak przecież Santosa już nie było w jej życiu, zupełnie o tym zapomniała, ale nawet jej się to podobało znów chociaż przez chwilkę mogła go dotknąć
- Przesadzasz... - machnęła ręką - Ale jeśli znów coś zobaczę to dam Ci znać. - sięgnęła po butelkę by napełnić kieliszek

Sahem

- Tylko nie miej do mnie pretensji, gdy dostaniesz udaru... - no i sobie opadł na swój fotel.

Viktor

No i kieliszek został napełniony po czym szybko opróżniony, a oni tak bez popity? xD
- Nie martw się, nie z takimi problemami sobie radziłam. - to tak jakieś 3 razy w życiu była w stanie krytycznym

Future Lover

[narracja]Nagle Barbara słyszy histeryczny, głośny śmiech.[/narracja]

Viktor

Eeee... przełknęła głośno ślinę, tym razem nie zareagowała gwałtownie bo chciała się kontrolować przed Housem co by ją do szpitala nie wsadził
- Jesteś pewny, że nikogo poza nami nie ma w tym mieszkaniu?

Sahem

- Jest tu mój przyjaciel z dzieciństwa... - odparł spokojnie przechylając szklankę.
Bez popity! Prawdziwi faceci (xP) piją bez popity. No i wódka w Stanach jest słabsza niż ta nasza xD

Viktor

- Kto?!- nie załapała xD

Sahem

- Mary Poppins! - i się dziwnie uśmiechnął.
Sprawdzał ją.

Viktor

Nie znała dziecięcej literatury ale wyczuła że sobie jaja robi
- Zawsze się tak nabijasz z innych?

Sahem

- Tylko, gdy mam na to ochotę - odparł całkiem szczerze. A to u niego rzadkość, więc powinna być zadowolona.

Viktor

- A wiesz na co ja mam ochotę? - wybacz Sahem naoglądałem się True Blood xDDD

Sahem

Wypić jego krew?!
- Jestem ciekawy... - i się znów wrednie uśmiechnął.
Jest ranek... xD

Viktor

Nie to drugie co robią w tym serialu xD
To powiedzmy, że została u niego na noc i teraz spała gdzieś tam na łóżku.

Sahem

A on siedział w kuchni i coś gotował. Bo trzeba wiedzieć, że House oprócz geniuszu medycznego, posiadał niewielki talent w stylu Marthy Stewart. Tylko, że ona nie piła, nie ćpała i nie sypiała z kim popadnie.

Viktor

Łaskawie się obudziła xD
- Gdzie ja jestem? - to były jej pierwsze słowa xD

Sahem

Nie słyszał jej.
Kroił w plasterki pomidora.

Viktor

- Santos kochanie?! Jesteś?! - zbierała się z łóżka, dobra robię z niej totalną wariatkę xD

Sahem

I wtedy ją usłyszał.
Znowu o jakimś Saragossie plotła.
Pokuśtykał do sypialni.
- Nie ma tu żadnego Santosa - odparł spokojnie.

Viktor

Gdy zjawił się House iluzja zniknęła
- Oczywiście, że nie ma! Bo dlaczego miałby tu być?! - zaczęło ją to wkurzać

Sahem

- Przez cały ranek wykrzykiwałaś jego imię... - zaczął - Ba! Rozmawiałaś z nim nawet - uśmiechnął się krzywo - I to ja tu jestem stuknięty... - to powiedział bardziej do siebie niż do niej.

Viktor

- To... to... to taka gra wstępna...

Sahem

- Dość oryginalna... - popatrzył na nią tak jakoś, no fachowym okiem - Mnie raczej kręcą takie duże maszyny do rezonansu... - musiał ją zabrać do szpitala i zrobić jej to kosztowne badanie.
Ach. Jak on lubił kosztowne badania. Wprawdzie nie ich wykonywanie, a zlecanie, ale w tym szpitalu nikt nie chciał mu dać zespołu durniów, którymi mógł dyrygować. Ach... pograłbym na GA RPG i opieprzył kilku stażystów xD

Viktor

Ja też bym pograł xDDD
- Bo ja jestem oryginalna. - ubrała się czy coś xD