Biuro architekta krajborazu Charles'a Costiff'a

Tarantino

- e. nie znam. *powiedzial*

Granmor

Patrick westchnął głową. Zaczął nucić jakąś piosenkę Stupid Dogs. Ciągle ma wbity wzrok w Charlesa.

Tarantino

- pardą ? *powiedzial smiejac sie*

Granmor

Patrick był nieco rozbawiony - Grałem w zespole rockowym, Stupid Dogs. - stwierdził, po czym dodał w stronę Edie.-Ty też nie kojarzysz mnie?

Seniorita-Qabi

-Jasne że tak, na początku nie kojarzyłam, ale jak zanuciłeś to sobie przypomniałam

Tarantino

- pewnie gdzies slyszalem, lecz jak bylem w Anglii to nie slyszalem takiej nazwy zespolu *powiedzial niesmiale*

Granmor

Patrick machnął dłonią- Co tam, w angli macie swoje zespoły od tejmuzyki. - stwierdził radośnie i się napił.. on coś, sporo pije.

Tarantino

*charles tez sie napil, dzisiaj nei zalowal ani jednej kropli wylanej w jego kieliszek, podziwial wzrokiem piekny garnitur Patricka, z pelna gracja i sukienke Edie, ktora swym jedwabiem zwracala wszystkich uwage*

Granmor

[taa, juz wierzę że jedwabiem xPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP]

Zamknął oczy, po czym się spytał. -Marketing nas zniszczył, inny zespół zyskał krocie przez tregedię cżłonka zespołu.

Tarantino

- jaka tragedie? *zapytal nieco poruszony*

Granmor

Patrick zwrócił wzrok na Charlesa-Mówię o Driveshaft, jeden z członków zespołu poleciał samolotem i nigdy nie wrócił.Katastrofa lotnicza. - ocenił.

Seniorita-Qabi

Słuchała ich i piła szampana

Tarantino

-ech, *przelacza muzyke na jakis walczyk*

Seniorita-Qabi

Założyła nogę na nogę i wpatrywała się w nich

Granmor

-To się chyba nazywa, niezręczna cisza. - ocenił radośnie Patrick.

Seniorita-Qabi

-Chyba, tak-zaśmiała się głośno
-Troche tak dziwnie się czuje jako jedyna kobieta w tym gronie

Granmor

Patrick uśmiechnął się szeroko.- Więc zajmujesz się ogrodami? - spytał Charlesa.-Może Was wynajmię, by coś zrobić z działką.

Tarantino

-ahaha. z mila checia. dla Ciebie 50%taniej *zasmial sie*

Tarantino

-o patrzcie. juz jest 1 w nocy.

(idzcie sobie XDDDD)

Tarantino

*widzi jak pojechali, mowi ashley ze jest pozno i ze na pewno chce isc do domu, powiedzial jej kiedy ma przyjsc do pracy, zostal sam. wzial butelke szampana i wypil ja z gwinta, byl zalosnie zrozpaczony, ze tak malo osob przyszlo, a jak wiadomo, dla charlesa najwazniejsza byla dobra reputacja*

Tarantino

*pijany, zamknal drzwi, zadzwonil po taxowke, ktora kierowala go prosto do domu*

[wychodzi charles]

Tarantino

[wchodzi Charles]

*rozklada projekty, robi porzadek i nadal pracuje nad projektem dla pani E. Czeka, az odpowie telefonicznie*

Tarantino

Ashley, musze na chwile wyjsc do cukierni

[wychodzi Charles]

Tarantino

[wchodzi Charles]
kupilem ciasto dla mojej siostry*usmiechnal sie, kochal Taishe z calego serca* mam francuskie ciasto, poczestujesz sie? *zapytal sie Ashley, po poczestunku przeszli do pracy*

No, jeszcze poltorej godziny i konczymy na dzis

Tarantino

Jade do klientki, jezeli nie wroce do 18, to nie czekaj na mnie, tylko mozesz pojsc, zamknij biuro na 2 spusty. Lece, pa

[wychodzi Charles]