Miejsce koncertu

Nina

Amanda siedziała sobie w jakimś kącie za kulisami, dostrajajac gitarę i unikając Krwawego.
A Sara już była za kulisami, muzycy odpowiedzieli na jej pytania, więc teraz krażyła pomiedzy ludźmi.

Sahem

[wchodzi: Sawyer]

Nadal nie był pewny, czy dobrze zrobił zostawiając Jamie'go z opiekunką. No, ale przecież miał przy sobie telefon...
W momencie, gdy mężczyzna rozglądał się wkoło Shannon do niego podbiegła.
- Heeej! - krzyknęła zbliżając się i uśmiechając. Ma go!

Nina

A Sara właśnie rozmawiała z jakimś starszym małżeństwem, pytając mężczyznę, czy pierwszy raz wspierają takie coś.

Sahem

Uśmiechnął się krzywo widząc dziewczynę. Widać było, że nie bardzo się cieszy.
- Słyszałam o tym włamaniu do was - powiedziała stając obok niego i udając zatroskany ton.
- Czy ty musisz zawsze wszystko wiedzieć? - zapytał kpiąco.
- Znasz mnie przecież - uśmiechnęła się słodko i "uderzyła" go w ramię.
Mu jednak nie spodobało się ten przyjacielski gest.
- Powiedz mi prawdę - tutaj spoważniał - Skąd do licha się wzięłaś w Fairview?
- Popełniłeś błąd i ja muszę ci to udowodnić - ach ten jej słodki uśmieszek... - W NYC było nam tak dobrze... - westchnęła zawieszając się na jego ramieniu.
- Ale to już przeszłość - wyrwał ramię z jej uścisku.
Dziewczyna się tylko uśmiechnęła, jakby nic się nigdy nie stało.

Sahem

/ej, nudny ten koncert xP

[nar]Nagle na scenę wdziera się jakaś babcia, która jest dość marną imitacją Cher. Dorywa się do mikrofonu i zaczyna wyyyyć...
- Duujuuuuu biiiiiliiiiwwweee!!!!![/nar]

Future Lover

/nudny bo granmor gra pierwszy a go nie ma.

Sahem

/no to fanka Cher sie rozerwie xP Jeżeli nie będzie się Wam podobała zabawa panny na scenie (mówię o tej staruszce xP) to usuniecie posty xP

[nar]- Kaman bejbis! Ant dis is a sonk for maj best frend Tina Tarner! - i znów zaczęła skakać.[/nar]

Nina

[nar]Po widowni rozległy się szmery niezadowolenia, a ktos nawet krzyknął:
- Zabierzcie to stare pudło!![/nar]
Amanda nie mogła dostroić gitary, bo kobieta na scenie tak fałszowała. Zaczęła więc przeklinać pod nosem, ale nie miała zamairu zabierać jej ze sceny.
A Sara nie mogła pozbierać myśli. Krążyła w tłumie, aż natknęła się na Sawyera, który stał z tą Barbie, jak jej było? Shannon? Chyba jakoś tak.
- Nie wiedziałam, że już jesteś - powiedziała do męża i zmierzyła badawczym spojrzeniem kobietę.

Haley

Ganiała za Jamiem po placu i usiłowała go złapać. Widac było że mały jest zadowolony z tej całej sytuacji

Nina

Chodziła sobie po placu, jedząc loda. Znów zrobiła sobie wolne od szkoły. Nagle wpadł na nią jakiś chłopczyk, co sprawiło że upuściła loda na ziemię.
- Fuck... - mruknęła z tym swoim brytyjskim akcentem.

Haley

Natychmiast jeszcze szybciej podbiegła do nich

- Przepraszam bardzo za niego ale Jamie to taki żywy chłopiec. - powiedziała

Nina

- I'm sure he is - mruknęła pod nosem, bo tak jej ten lód smakował xD
- No, ostatecznie nic się nie stało - powiedziała, wzdychając i uśmiechając się lekko.

Sahem

Brakowało mu teraz tylko tutaj żony...
Wyglądał na nieźle zaskoczonego.
- No tak... - odpowiedział uśmiechając się lekko.

- O... To ty... - mruknęła wyraźnie niezadowolona, ale zaraz po tym się uśmiechnęła.

[nar]A kobieta udająca Cher nie zwracała uwagi na głosy sprzeciwu ze strony widowni.
- Kaman pipel! Lets plej! - no i zaczęła skakać i klaskać. Wyglądało to, jak pajacyki.[/nar]

Haley

- Mam to ja wróce potem. - Jamie

Chłopczyk pobiegł znów przed siebie

- Jeszcze raz przepraszam. A pozatym jestem Haley James. - powiedziala

Nina

Sarę zaczęła irytować kobieta na scenie, więc poziom agresji jej wzrastał.
- Masz z tym jakiś problem? - spytała Shannon, podchodząc bliżej i uśmiechajac się w b. wymuszony sposób.
- Anya Harris - przedstawiła sie. - To twój synek?

Haley

- Tak to mój synek. James Lucas Scott. - powiedziała

Nina

Skinęła głową i zaczęły iść z Haley za Jamiem, takim spacerkiem.
- Więc... długo już tu mieszkasz?

Haley

- Wczoraj minęły 3 miesiące odkąd sie tu przeprowadziliśmy. A ty ?. - spytała

Nina

- Coś koło miesiąca - odparła. - Przyjechałam z Londynu, do ciotki, co pewnie da się wyczuć w moim akcencie - skrzywiła się, bo wolałaby mówić tak jak wszyscy w Stanach, a nie z brytyjskim, twardym akcentem.

Haley

- Odrobine ale tutaj szybko sie tego pozbędziesz. To będzie naturalna kolej rzeczy. - powiedziała

Obserwowała Jamiego który podbiegł do innego dziecka

Nina

- Nie wydaje mi się - odpowiedziała tylko i doszły do budki z lodami. - Masz na coś ochotę? Albo Jamie?

Haley

Jamie gdy pytano o desery musiał mieć chyba cudny słuch gdyż od razu podbiegł

- Ja chce...Ja chce. - wykrzykiwał

- No chyba Jamie ma ochote. - powiedziała ze śmiechem

Nina

- Jakie lody lubisz? - spytała, schylajac się do chłopczyka i uśmiechajac się.

Haley

- Kokosowe, malinowe, o smaku gumy, smerfowe, jabłkowe, bananowe... - zaczął wymieniac Jamie

- Ej no kolego nie zagalopowałeś sie czasami ?. Wiesz że tyle na raz nie możesz jesc. - powiedziała

Nina

- Bo nie zjesz obiadu - dodała i zwichrzyła mu czuprynkę. - Wybierzemy sobie po trzy smaki, co ty na to?