Ulice

Future Lover

-Cóż to całkiem... Małe miasto.-Cały czas grzebał w tej kieszeni.
-Wszyscy się tutaj znają.-Uśmiechnął się szyderczo jeszcze do nich.

Kamila

- Miło, więc się nam przedstaw. - zaczęła pogrywać w swoją gierkę nie spuszczając oka z ręki w kieszeni. Podejrzewała, że on coś tam ma i że to nie jest nic dobrego.

Future Lover

-Cóż.. Możesz mi mówić 'Joker'. I jak widzisz... Jestem bardzo szczęśliwy.-Zaczął chichotać i ciągle grzebał w tej kieszeni xD

Kamila

- Okej, Joker. Co tam masz ? - zapytała więc. A pomyślała, że to wariat jakiś i wkurzało ją, że Emily się nie odzywa.

Naomi/Missy

Ona za to nie była aż tak odważna, jak Lucy i nie chciała wiedzieć, co on tam ma. - Wiesz co, Joker, strasznie nam się spieszy i - tu mocniej ścisnęła dłoń przyjaciółki. - Musimy już iść. - dokończyła i pociągnęła Lucy ze sobą, więc cofały się powoli.

Future Lover

Czekał na taki moment. Wyjął wreszcie z kieszeni pistolet i wycelował w Lucy.
-Cóż.. Obawiam się, że będziecie musiały.. zostać.

Naomi/Missy

Przyjaźń przyjaźnią, ale ona chce żyć. Puściła przyjaciółkę i sama wycofywała się wgłąb ulicy.

Kamila

/a to jeszcze to trwa ?
Jeżeli już jest po akcji, to można usunąć tego posta. Tego już było za wiele. On wycelował w nią bronią, a przyjaciółka ją olała. - Emily ! - krzyknęła, gdy tamta się oddalała. - No już, strzelaj. - powiedziała za to do Jokera. Jak ma stracić życie, to niech straci teraz. W chwili obecnej stawia wszystko na jedną kartę.

Future Lover

/Tzn. no akcja skończyła sie xD

Kamila

/aaa, ok,
Naomi, zacznę w domu.

Naomi/Missy

[wchodzą Emily & Lucy]
I znów szły tą pustą i pechową ulicą. Tym razem nie do monopolu, lecz na komisariat, więc w drugą stronę.

Kamila

/może już dojdą ?

Naomi/Missy

/jak chcesz

zacznij w komisariacie

candace

[przychodzi Sophie]
Dzisiaj miała cały dzień zaplanowany, jak nigdy.
Wstała o godzine, o której miała wstać, nawet przyszykowała sobie naleśniki.
A teraz opatulona szalikiem, tak, że widać tylko oczy i czerwone uszy, idzie do fryzjera.
Tak, a potem zamierza wybrac sie do parku i porobic jakieś zdjęcia, więc targa ze soba lustrzankę.

Granmor

No i wtedy wpadła na kogoś. Jego papierowy kubek kawy poleciał gdzieś na ulicę. -Au, au, au, gorąca. - powiedział głaszcząc swoją dłoń którą poparzył przypadkowo. Tak, żeby Allison kogoś pokochała ten ktoś musi być...podobny. Ale jej tutaj nie było.

candace

[color=darkblue]Zatrzymała się gwałtownie i już chciała na tego kogoś nawrzeszcześć, ale jak zobaczyła, że wylała sie jakaś kawa, na dodatek Bublowi, to stwierdzila, że sobie daruje. Zlustrowala go tylko wzrokiem.
- No sory, ale trzeba uważać jak się chodzi. Odkupić Ci tą kawę? Poradzisz sobie z tą ręką? - burknęła jakoś tak, przez ten szalik słabo było ja słychać.[/color]

Granmor

-Ja nie wiem gdzie chodzę,ja?! To nie ja mam całkowicie zasłoniętą twarz. - powiedział taki nieco oburzony i spojrzał na kubek. -Obejdzie się, wszystko się obejdzie. - a teraz rzucił wzrokiem na swoją dłoń.

candace

Osunęła sobie szalik tak na dół. - Tylko, że to nie ja powinnam uważać na innych bo niose kawę. - warknęła.
- I weź nie zgrywaj twardziela.- złapała go jakoś tak za nadgarstek i włożyła gdzies obok w zaspe śniegu, bo chyba tak sie powinno przy oparzeniach, pod zimna wodę. A kranu tu nigdzie nie ma. xd

Granmor

A on syknął z bólu. -Ale ja naprawdę jestem twar.... um, to znaczy, miałem na myśli że to naprawdę nic takiego. - uśmiechnął się pod nosem.

candace

Puściła go i pokiwała głową. - No, powinno być lepiej. Mam nadzieje, że to nic poważnego. - oczywiście żuła gumę.
- Tak w ogóle, Sophie jestem. - podała mu ręke, tylko, ze pewnie prawa mial poparzona? XD jak tak to ja schowała.

Granmor

-Kevin Thomas. - no i okazało się, jest lojerem. No bo kto normalny przedstawia się na ulicy imieniem i nazwiskiem? xD -Dokąd tak pędziłaś, hm?

candace

Oj tak, skrzywiła się jakoś.
- Jestem umówiona do fryzjera, spóźniona. - przerzuciła sobie włosy tak do przodu. - Chcem ściąć trochę. - bo ona ma takie mega długie, do pasa. [
i]- A Ty co tak goniłeś z ta kawą? -[/i] zrobiła balona.

Granmor

-Wracam do biura - powiedział spoglądając na zegarek.

candace

- Okej. Narazie. - usmiechnęła się lekko najpierw i znowu sie opatuliła szalikiem. Poprawiła sobie jeszcze torbę na ramieniu. I poszła do fryzjera.

Granmor

A on wszedł do jednego z budynków i tam został na najbliższe godziny. Potem poszedł do sądu, no i tak jakoś tam się miota.