Ulice

Future Lover

[Wchodzą; Isabelle i Pete]
Teddy Bear był chyba bardzo zachwycony wyglądem centrum. Tak się wyszczerzył i w ogóle.
-To miejsce przypomina mi troche pewne miasto w Luizjanie. Tylko, że tam było więcej warzywniaków.-Zdecydowanie więcej.

candace

- Luizjanie? Hah, zaskakujesz mnie ! - podrapała sie po policzku. - Tam to musi być pięknie, hm? I pewnie za chwilę znajdziemy jaaakiśśś .. warzywniak.

Future Lover

-Strasznie pięknie!-Tak wystrzelił z tym jak szampan.
-Tyle, że jakoś nie przepadam za przebywaniem w swoich rodzinnych stronach. Już się znudziłem.-Rozejrzał się. Nie widział żadnych klimatycznych sklepów, to niefajne.
-Właśnie dlatego tutaj jestem. W jakiejś piosence było 'zrób sobie przysługe, spakuj walizki, kup bilet i wsiądź do pociagu'. Tak właśnie zrobiłem.-Kiwnął głową. Był zadowolony i dumny z siebie.

candace

- ...bo to wszystko jest popieprzone. Taak, chyba wiem o jaką piosenkę chodzi. - zabawne. - W sumie, odważnie. Tajemniczo. Nie musiałeś tutaj przjeżdzać, po prostu tak wyszło. Po prostu.

Future Lover

Zdziwił się trochę na te słowa. Świetnie to podsumowała i nawet jakoś.. Rozumiała. Uśmiechnął się szeroko.
-Właśnie tak...-Sięgnął do tylnej kieszeni swoich szortów. Wyjął z niej pare białych rękawiczek.
-Wiem, że dopiero co się poznaliśmy ale....-Wyciągnął dłoń z rękawiczkami w stronę Isabelle.
-To dla ciebie.

candace

Uśmiechnęła się szeroko. Też. - I Ty nie żartujesz? - no, nieźle.

Future Lover

-Oczywiście, że nie.-To było dla niego śmiertelnie poważne. Znak sympatii i troche też podziwu. No i wciąz uroczo się uśmiechał! Szeroko.

candace

- Ależ... ten, no. Dziękuję. To .. strasznie miłe ! - założyła odrazu rękawiczki. I zaczęła tak falować rękami. Tak jak w tej scenie w dreamersach do której tańczyła tam ... no nieważne. Myślę, że wiesz o co chodzi. (albo tak jak ten ksiądz w kościele. xdd)
- Naprawdę, strasznie miłe.

Future Lover

Zaśmiał się trochę na ten taniec Isabelle. Pewnie też by jakoś coś zrobił, ale nie umie niestety.
-No wiesz.. Tak fajnie się nam rozmawia, to był wręcz mój obowiązek!-Taaak. Teddy Bear dawno nie rozmawiał jakoś tak... normalnie. Zazwyczaj tylko ktoś mu brzęczał nad uchem 'prosze, nie rób tego, jesteś jeszcze młody, wszystko przed tobą, nie wniosę oskarżenia' lub 'ty sukinsynu, zabije cie, zabije cie'. Taka pogawędka z bardzo interesującą dziewczyną to miła odskocznia.

candace

- Ach, tam. Nie wyznaczajmy sobie obowiązków. To takie nieludzkie. - mrugnęła jakoś do niego. - Ale wiesz, pierwszy raz dostałam od kogoś, jakże, oryginalny, prezent. I to bez okazji. - chwila ciszy.
- Przecież byłeś głodny ! Co chcesz zjeść? - i nagły przypływ energii.

Future Lover

No rzeczywiście. On prawie cały czas jest głodny, więc przyzwyczaił się już do tego uczucia.
-Na ten moment... Cokolwiek jadalnego.

candace

- Poszukajmy jakiegoś miejsca gdzie podają jadalne rzeczy. - akurat przechodzili obok jubilera, spojrzala przez szybe do środka. - Umm... to chyba nie tuu... - pokręciła głową i pobiegła gdzieś dalej.

Future Lover

On zauważył cukiernie! I to jeszcze tak świetnie się nazywała 'zjedz mnie'.
-Heeej! To wygląda obiecująco.-Aż po prostu oblizał sobie wargi niczym jakiś kreskówkowy głodomor.

candace

- Ou ! - podeszła bliżej. - Myślisz, że podołasz temu wyzwaniu? - w sensie 'zjedz mnie'. To tak jakby zjeść całą tę cukiernię. Świetna nazwa !

Future Lover

-Cóż.. Kiedy mama robiła w domu naleśniki zawsze ja zjadałem pierwszą połowę, a reszta rodziny drugą.-To troche widać było nawet po nim.
-Z twoją pomocą dam sobie rade.-No i pewnie weszli do środka.

candace

- Zabawne jest to, że tutaj nie ma żądnego kiosku. - znowu zaczęła szperać w torebce. - .. i żywej duszy. Chociaż to drugie mnie troche przeraża. - wyciągnęła papierosa i zapaliła. - Wybacz, ale jestem uzależniona, do krwi. Brak papierosów sparwiałby mi strasznie cierpienie, ból. - skierowała w jego stronę papierosy. A one są smakowe jakieeeś. Czytałam gdzieś .

Future Lover

Waniliowe cygaretki?! <3 W każdym razie, wziął i podziękował ładnie.
-Uzależnienie od papierosów jest nawet... Seksowne.-Włożył tą cygarete od Isabelle do ust.
-Zależy też od osoby. Znam takich ludzi, którym papierosy w ogóle nie dodawały uroku.-Nie spojrzał na nią, bo by była niby aluzja, że to ona do tych osób należała.
-Ach, wciąż podtrzymuje teorie o tych rytuałach w kościele.

candace

Pewnie taaak.
Podrzuciła zapalniczke i mu podała.
- Co do twojej teorii, o kościołach. To lepiej jej nie sprawdzajmy. - uśmieszek. - Myślę, że znam takie osoby. Znam parę seksownych osób. Bo .. jak jesteś w Paryżu, przechadzasz się po Champs-Élysées z papierosem w ustach .. nie ma mowy żebyś wtedy nie był seksowny. - zaśmiała sie lekko, jakby to było jakieś dziwne stwierdzenie. Całkiem z kosmosu! Ale czyż takie nie było?

/no nic, lecę spać. dobranoc ! : ))
trzymaj się i żeby jutro szybko zleciało - popołudnie ofc. tak do 15.(oby,oby,oby)
< 3

Future Lover

/nawet nie wszedłas na gg ty małpo! XD No ale wiaomo, dobranoooc, wszystkiego fajnego, przeżyj ten dzień jutro! <3

Zapalił sobie tego papierosa i oddał zapalniczke.
-Będe musiał się tam wybrać, może liznę troche seksapilu.-A taki autoironizował, bo nawet lubił to robić.

candace

/osz, za małpę. to się jeszcz rozliczę z Tobą ! : >>

- No przestań ! - i tak dała mu kuksańca piąstką w ramię. Ale tak lekko. a nie, że siniak i łohohoh.
- To jakby co, masz moje zaproszenie. Oprowadze Cie po Paryżu i t a k d a l e j... - zaśmiała się lekko. - Jak się zdecydujesz kiedyś !

Future Lover

Uroczo się zaśmiał tak, łoah łoah.
-Och, to strasznie miło!-Ucieszył się. Isabelle była taka miła i taka interesująca. Teraz znów chciał zapytać o Theo ale ugryzł się w język. Za mało się znają jednak.
-Z decyzją nie będzie problemów. Znów spakuje walizki i wsiąde w pociąg. Albo samolot.-Uroczy uśmiech znowuż. Ależ on czarował tym uśmiechem.
-I jakbyś była kiedyś w Luizjanie, to wtedy ja cie oprowadze.

Granmor

Kobieta w czarnym płaszczu, oraz równie czarnych włosach szybkim krokiem przemierzała ulicę. Przez przypadek trąciła ramieniem Pete. -Przepraszam. - powiedziała krótko i po chwili już jej nie było. Ale coś jej spadło na ulicę, był to.... shuriken.

candace

- Ou, zabawne. Nigdy jeszcze nie widziałam spadającej gwiazdy z...powiedzmy, nieba. - przygryzla znowu policzki od wewnatrz i tak dziwnie cmoknela. Apropo teg tego.
- Hmmm. Ę. Chętnie bym sie wybrala do Luizjany. Myślisz, że tam tez są kobiety o kruczo czarnych włosach w czarnych płaszczach, gubiące dziwne .. ostre ... zabawki? - troche ja to przerażało. Co to za miasteczko. Jedna połowa siedzi w kościele a druga ... łoa. dziwne. i zabawne.

Future Lover

Podniósł tego szurikena i się mu przyjrzał.
-Hm... Widocznie to jakaś kobieta-ninja.-Tak się przyglądał tej gwiazdce.
-W Luizjanie... Nie. Na pewno nie. Widziałbym! Znam ten stan jak własną kieszeń.-Schował znalezisko do kieszeni szortów.
-To miasteczko robi się coraz dziwniejsze... W dodatku, zapomniałem... Gdzie my w ogóle się wybieramy?-No i trzeba to zdziwienie rozturlać szerokim uśmiechem!

candace

- Prosto przed siebie, mój przyjacielu, prosto przed siebie ! - też sie uśmiechnęła. - Albo do jakiegoś supermarketu.
Nagle sie zatrzymała i wskazała na niego paluchem.
- A-ha. I obiecaj, że kiedys zabierzesz mnie do Luizjany. Sama tam nie trafię.! - i ruszyła znowu.