Dom Brooke D.

Viktor

Lał deszcz więc był cały mokry, zadzwonił do drzwi.

miss.

Niiiiiiiccccck rzuciła mu się na szyję i udusiła z radości!

A tak serio to tylko otworzyła drzwi i się uśmiechnęła na dzień dobry. w końcu to ex, nie można być aż tak wylewnym.
- hej. Coś się stało? - wpuściła go do środka, jednak.

Viktor

- Chciałem porozmawiać. - wszedł do środka, dawno się nie widzieli

miss.

- oł. - wychrypiała, bo ona ma taka fajną chrypkę, jakby zapomniał XD
No ale zaprosiła go do salonu, pozbierała jakieś dokumenty ze stołu. bo to businesswoman to się wszędzie jakieś papiery walały.
- A tak z ciekawości... o czym?

Viktor

- O nas... - nudny jest xD
- O tym czy my jeszcze istniejemy... - spojrzał na nią

miss.

Podeszła i uszczypnęła go. podejrzewam, że powiedział "ał".
- ty istniejesz... czekaj jeszcze ja. - zrobiła to samo. czyli się uszczypnęła. zabolało.
- ja też. - usiadła sobie na kanapie i założyła nogę na nogę. Uśmiechała się.

Viktor

Też sie uśmiechną
- Wiesz o czym mówię, Brooke jestem wstanie rzucić Shannon dla ciebie, ona nic dla mnie nie znaczy. - spoważniał

miss.

- Bierzecie ślub. - przypomniała mu jakby zapomniał.

Viktor

- To wielka pomyłka, na początku myślałem że będziesz zazdrosna i wrócimy do siebie, Brooke widzisz co robię z miłości do ciebie. - wyrecytował szybko

miss.

- Oh... byłam zazdrosna. Baardzo zazdrosna. Nawet planowałam wpaść do kościoła w tym momencie jak jest o sprzeciwianiu się albo zamilknięciu na wieki. - zaśmiała się.
- ale to było dawno. Pogodziłam się z myślą, że zestarzeję się samotnie. Patrząc jak ktoś kogo kocham, znaczy kochałam ma szczęśliwą rodzinkę w okolicy.
Przewróciła teatralnie ślipiami i machnęła do tego ręką.
- A i wspominałeś coś o pomyłce? ale on chyba nadal aktualna jest...

Viktor

- Jeśli tego chcesz to zaraz oświadczę Shannon, że wszystko odwołuję. - był jak w transie

miss.

Udawała niedostępną. Ale tylko udawała.

Viktor

- Brooke jaka jest twoja decyzja?

/Shannon mu przywali xDDDD

miss.

- To nie jest moja decyzja.

/byle nie jej XD

Viktor

- Twoja, wszystko zależy od Ciebie, powiedz tylko słowo...

miss.

blablabla... dlaczego ona? xD
Nie wiedziała co robić. Najchętniej by się na niego rzuciła, ale skończyła z zabieraniem cudzych facetów.

Viktor

- Chodź pojedziemy razem do Shannon i wszystko jej wyjaśnimy. - będzie akcjaaaaaaaa xD

miss.

[- Łohohoh... nie chcę jeszcze umierać. - ale widząc ta jego minę, nie mogła odmówić. skoro była dla niej jakaś iskierka nadziei XD

Viktor

- Shannon zrozumie siłę prawdziwej miłości. - nie wiedział co mówił, chciał tylko Brooke xD

miss.

Psychol XD
ale poszli.

Viktor

Ding dong

miss.

Ona jest ostatnio okropna i na wszystkich krzyczy. i teraz krzyczała na kogoś przez telefon. i otworzyła drzwi
A jak zobaczyła basię to w nią prawie rzuciła tym telefonem. w ramach "najlepszą obroną jest atak"

Viktor

- Spokojnie! Brooke mam pokojowe zamiary. - podniosła ręce do góry

miss.

Zakonczyła więc rozmowę i wpuściła baśkę do środka.
- Jakie znowu zamiary?

Viktor

- Tyle się wydarzyło... ale teraz się zmieniłam, chcę normalnie żyć. Bardzo cie lubie i chciałabym, żeby nasze relacje były takie jak kiedyś. - czyli bardzoooo dawno temu
- Przepraszam Brooke za to co się działo.