Dom Helgi Dragon - NA SPRZEDAŻ

MrSiM

[przyjeżdża Maryla]

Marylka wysiada ze swojego kradzionego ferrari, którego ukrywa w krzakach. Dom został wybudowany pod starym cmentarzyskiem i od 1850r. nikt w tym domu nie mieszkał. Marylka chwilowo posiada stare zakurzone meble po poprzednich właścicielach. Kiedy Maryla zapoznaje się ze swoim domem, rozpoczyna porządki oraz zamawia pracowników elektrowni i kanalizacji wodnych, aby podłączyli w jej domu prąd i bieżącą wodę. Kiedy to już zrobili to Marylka wywiesiła dużą reklamę, że robi imprezę, więc upiekła tort czekoladowy i postanowiła poczekać na pierwszych gości.

Sahem

[wchodzi]

Normalnie unikała takich okolic, czy też domów.
Z ukrywanym niesmakiem stanęła na progu. Zapukała delikatnie uważając, by drzwi na nią nie wypadły.

MrSiM

[Marylka otwiera drzwi]

Dzień dobry, nazywam się Maryla Odlot, zapraszam do środka.

Sahem

- Witam - uśmiechnęła się do niej w idealny sposób - Bree Hodge, mieszkam kilka domów stąd - ale nie wskazała, w którym. Lepiej, żeby nie wiedziała, gdzie mieszka.
- Przyniosłam cieplutkie muffinki

MrSiM

[Marylka pokazuje gdzie jest salon]

- Dziękuję, czuj się jak u siebie, a ja zaparzę herbatę. Wolisz z cukrem czy bez?

Sahem

Zrozumiała, że ma do czynienia z bezpośrednią kobietą.
- Herbatę? - wyobraziła sobie filiżanki obrośnięte warstwą kurzu. Cóż. Bree Van De Kamp była kobietą, która niestety oceniała po pozorach. Mimo, że Biblia tego zabraniała. Ale przecież zmieniła się w ciągu tych lat na tyle, by uważać, że można nieco naciągać zasady podane w Biblii.
- Podziękuję, właśnie jedną wypiłam - uśmiechnęła się w ten swój sposób.

MrSiM

[Marylka siada obok Bree i częstuje się babeczką]

- Mmmm, ale dobre babeczki. Wiem, że na pewno chcesz mnie bliżej poznać skoro dałaś mi takie babeczki, a więc mieszkałam w Nowym Jorku zanim się tu przeprowadziłam. Jeśli chodzi o mnie to lubię też śpiewać, tańczyć i grać na gitarze, więc jak będziesz robić imprezkę to jestem do dyspozycji, a teraz pokażę ci jak tańczę.

[Marylka wstaje, włącza muzykę i tańczy]

Sahem

Bree siedziała na tej kanapie w niemałym szoku.
Gdy już jednak Maryla zaczęła tańczyć rozchyliła lekko usta. Tego było za wiele.
- To naprawdę niepotrzebne, wierzę ci na słowo - uśmiechnęła się zakłopotana.

MrSiM

Maryla widzi, że Bree traktuje ją chłodno.
- Ja już opowiedziałam trochę o sobie, może ty coś powiesz o sobie?
- powiedziała patrząc głęboko w oczy Bree

Sahem

- Jestem Bree Hodge, choć możesz mnie znać pod nazwiskiem Van De Kamp - uśmiechnęła się lekko. Tak, Bree naprawdę polubiła opowiadanie o sobie od kiedy odniosła sukces - Wydałam książkę kucharską i jestem właścicielką firmy kateringowej

MrSiM

Podniecona Marylka faktem, że rozmawia z tak ważną osobą, przez przypadek mówi co wcześniej robiła.
- To wspaniale! Ja pracowałam kiedyś w dobrze płatnym klubie go-go. Jak fajnie, że tylko nie ja jestem tu sławna.

Sahem

Przytkało ją po raz któryś już dzisiaj.
Klubie go-go?!
Gdzie ona trafiła?
- Naprawdę? - starała się być uprzejma - Na pewno spodoba ci się w Fairview - nie miała ochoty wysłuchiwać nic więcej o pracy Maryli.

MrSiM

[Marylka podnieciła się zadanym pytaniem i w podskoku powiedziała]
- Tu jest przecudnie, jedyna wada to brak sklepu D&G i Prady, chyba, że wiesz gdzie one są, bo te sklepy to moja miłość. Są takie barwne jak ja.

Granmor

[narracja]Za oknem rozległo się wycie syren, przez alejkę jechała karetka w towarzystwie kilku radiowozów. [/narracja]

MrSiM

[Marylka wyjrzała przez okno do kogo jadą]

Granmor

[narracja] Samochody skręciły w jedną z przecznic - zauważalną z okna Rodo......pardon... Odlot. To była Wisteria lane.[/narracja]

MrSiM

[Marylka przerażona policją, wzięła Bree za rękę i pobiegła z nią do piwnicy w celu ukrycia się]

Sahem

- Niestety, Fairview jest chyba zbyt małe na... - ale nie dokończyła, bo Maryla pociągnęła ją do piwnicy - Co ty robisz?! - uniosła nieco głos wyrywając się z jej uścisku - Może trzeba komuś pomóc - miała na myśli syreny.

MrSiM

[Maryla wyznaje na szybko Bree swoją tajemnicę]
- zobaczyłam kryjówkę jakiejś mafii i teraz mnie ścigają, w tej kryjówce mieli samochody policji i karetek, a nawet taksówek, więc mogą być zamaskowani, a jak chcesz to idź, bo oni mnie zabiją, więc muszę się ukryć

Sahem

Bree patrzyła na nią jak na wariatkę.
Bez słowa jakiś czas się wpatrywała w Marylę nie mogąc sobie tego poukładać.
- Pójdę sprawdzić, może jednak komuś trzeba pomóc... - naprawdę nie wiedziała co ma o tym myśleć - Nie sądzę, żeby mafia udawała policję...

MrSiM

Maryla ukryła się w piwnicy i postanowiła to wszystko przeczekać

Sahem

Podeszła do drzwi od piwnicy.
- Jesteś pewna, że nie chcesz iść tego sprawdzić? - zapytała przez zamknięte drzwi - Nic ci się nie stanie w obecności takiej ilości radiowozów i policjantów

MrSiM

[Maryla z zająknięciem mówi.]
- Dobra, ale wiesz może gdzie potem mam uciec jakby co?

Sahem

- W razie niebezpieczeństwa pójdziemy do mnie - nie miała raczej ochoty zapraszać prawie obcej osoby do siebie, ale jakoś chciała ją przekonać.