Dom James'a Times'a - NA SPRZEDAŻ

MrSiM

Zeszli na dół do kręgielni, było tam dużo piłek do kręgi, kręgli, barek, no wszystko tam było dobrze wyposażone, Jack też miał swoją małą piłeczkę i pokazał dziadkowi jak umie grać

Jeanelle

Pochwlaił wnuka, i usiadł sobie na ławeczce,po czym patrzył jak gra. Ale myslami był gdzie indziej. Dlaczego James nie wróciół na noc dodomu. Może ma jakąś kobietę?-pomyślał.

MrSiM

James podjechał swoim porsche i wrócił do swojego domu po 2 dniach nieobecności

Jeanelle

-Witaj synu-powitał go w przedpokoju.

MrSiM

James był zaskoczony widokiem ojca
- Cześć tato, co ty tu robisz?

Jeanelle

Odwiedzić cię chciałem. Idź do Jack'a, ap otem przyjdź do mojegop okoju. Gdy umyjesz się itd.-po czyms kierował sie do sojego pokoju.

MrSiM

James podszedł do Jack'a i wziął go na plecy i poszedł za swoim ojcem

Jeanelle

Jack, idź pobawić się do swojego pokoju-powiedział nadzwyczaj stanowczo.-James, usiądź-wskazał na fotel.-Przyjechałam tu po to, by ci powiedzieć, że twoja matka, a moja żona nie żyje. Pogrzeb jest juz za 3 dni, chcę abyś w nim uczestniczył. Więc, jesli możesz, polecisz ze mną do Kanady.-po czym objął James'a.

MrSiM

James był trochę zrozpaczony, potem ponownie usiadł na tym fotelu i zamknął na chwilę oczy i wspominał sobie chwile z matką w dzieciństwie
- Ile będzie osób na tym pogrzebie? - zapytał ojca

Jeanelle

Oj sporo. Cała frima towjej matki i rodzina. Ajak wiesz rodzina Times'ów jest dość duża. Z ok 100 ludzi będzie. Polecisz ze mną czy nie?-spytał.

MrSiM

- No dobra, polecę, a mogę zabrać ze sobą kilka chętnych moich przyjaciół?

Jeanelle

Oczywiście. Amogę wiedziec gdzie byłeś te 2 dni? Masz jakkąś kobiete?-mrugnął oczkiem.

MrSiM

- Nie, nie mam - lekko się zarumienił
- Miałem strasznie dużo roboty i musiałem się spotkać z kilkoma moimi współpracownikami

Jeanelle

Zaśmiał się. Masz po tatusiu to zapracowanie?-uderzył go w ramię, smiejąc się.

MrSiM

- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnął się ironicznie

Jeanelle

Ok, to chodźmy lepiej do Jack'a. Ty czy ja mówi mu, że nie ma babci?-spytał.

MrSiM

- On i tak jej nie znał, może lepiej jak ty mu powiesz - obaj poszli do pokoju Jack'a

Jeanelle

Jack, posłuchaj. Sądze , że jestes na tyle dorosły, by pojechać ze mna i z tata na pogrzeb babci. Tak wnuku, babcia nie zyje-powiedział to. Najgłupiej jak umiał.

MrSiM

- Dobrze dziadku - jakoś się tym nie przejął, bo nie znał babci

- Dobra tato, to może coś zjemy, bo już pora obiadu?

Jeanelle

A na co macie ochotę?-spytał.

MrSiM

- No nie wiem, może na spaghetti, ale my gotować nie będziemy, od tego mamy tu kucharzy - James poszedł do jednego z kucharzy i powiedział co chce na obiad

Jeanelle

Lenistwo to pierwszy sstopień do piękła-westchnął. on wolła sam sobie gotowac. Mu to sprawiało przyjemność.

MrSiM

- No dobra, skoro tak mówisz no to dobra, ale ja nie jestem najlepszym kucharzem.

Jeanelle

Rzumiem-pogłaskał syna po głowie.- Zatem co robimy? idziemy jeść czy gotowac, bo w końcu nie wiem?XD

MrSiM

- A poczekajmy, aż nam zrobią obiad. Stella, jedna z moich kucharek robi świetne desery, a jej specjałem są torty, ale dzisiaj może niech zrobi babeczki, co ty na to?