Dom Mary Cardon

Future Lover

-Oł, Mary... Nie.... Nie poznajesz mnie?-Zrobił jakąś poze ala zuy Joker.

Jazine

Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmieszek.
- Joe? Ten Joe z "Serca Królestwa"? - upewniła się.

Future Lover

Zamyślił się. Zamyślił się bardzo xD
-Właśnie.-Wskazał na nią tak palcem. Już zapomniał o Joe Kerr'ze xD.
-Wpadłem sprawdzić co... co u ciebie.

Jazine

- Nie za dobrze - przyznała bez bicia. Wpuściła go do środka i zaprowadziła do salonu. Biedna nie wiedziała, że Joe to Jack, a Jack to Joker. - Może wody? - zaproponowała, sięgając ręką do lodówki.

Future Lover

-Poproszę.-Usiadł sobie gdzieś.
-A.. Cóż. Cóż takiego się.. stało, hm?-Zapytał i liczył na szczerą odpowiedź. Mary była jego pierwszą muzą i on chce wiedzieć xDDDD

Jazine

Postawiła przed nim chłodną butelkę i przysiadła na miejscu obok.
- Jestem tu sama. Rutyna mnie zabija - wymamrotała z nutą goryczy w głosie.

Future Lover

A gdyby tak się ujawnić? A może Mary dołączy do niego jako jakaś 'Poison Mary'? Razem mordowaliby, grabiliby i śmialiby się wniebogłosy.
-Rutyna..? Cóz.. Okropna sprawa... W.. W szpitalu też tak.. nudno?

Jazine

- Pewnie! Ale to może nawet lepiej, że chorych nie ma zbyt wielu. - zdobyła się na odrobinę entuzjazmu. - A jak Joe żyje?

Future Lover

-A.. Nic ciekawego nie dzieje sie w moim... życiu.-Pokiwał kilka razy głową. No i ta..... nic ciekawego.
-W wolnym czasie.. wykładam. Na uniwersytecie... Nic specjalnego.

Jazine

- Z promu wyszedłeś cało, to dobrze - stwierdziła oczywiste.
- Ten wymalowany pajac napędził nam niezłego stracha.
Nawet się lekko skrzywiła na wspomnienie. Nie przyszło jej do głowy, że to właśnie Joe.

Future Lover

-Okropny człowiek, okropny.-Również się skrzywił i to tak ostentacyjnie xD
-No i ty też wyszłaś... cało. No i nigdzie nie mogłem cię znaleźć i... troche się martwiłem.

Jazine

- Szukałeś mnie? Ciągle byłam tu, nigdzie się nie ruszałam.

Future Lover

-No cóż.. nie mogłem znaleźć twojego adresu, wbrew pozorom.. nie udostępnili mi go tak łatwo w... Hm.. szpitalu.-Zaśmiał się ale tak normalnie. Jeszcze mu zostało z czasów dzieciństwa.

Jazine

Pacnęła się w czoło - No tak, nie podałam Ci adresu.
A więc kogoś jeszcze interesowała. Uśmiechnęła się w duchu i spaliła rumieńcem.
- Powiedziałeś, że wykładasz na uniwersytecie. Co takiego?

Future Lover

-Psychologie.-Chciał to robić kiedy miał 18 lat xd.
-Uwielbiam prace z... młodzieżą.

Jazine

Po jej twarzy znów przemknął uśmiech. Nie odważyła się zapytać o blizny.
Przedtem jakoś ich nie zauważała.

Future Lover

Spojrzał na swój zegarek.
-Oł... Już... sześć po drugiej?-Ty dy dy dyyyyy.

Jazine

- Śpieszysz się gdzieś?

Future Lover

-Nie, nie... Ja po prostu.. Hm. Zauważam, która jest... Godzina.-Zaczął gestykulować i takie tam xD

Jazine

Zawahała się rozdarta, ale nabrała odwagi by zapytać.
- Joe, skąd te blizny? - Chyba nie do końca wiedziała, czy robi dobrze.

Future Lover

Wskazał palcem wskazującym na jedną z blizn.
-Te blizny...? Na prawde chcesz wiedzieć, bo.. bo ta historia nie jest... przyjemna.

Jazine

- Chyba tak - wyjąkała.

Future Lover

-Okej, okej... Cóż. Urodziłem się w małym miasteczku... Shepherd's glen. Mój... Ojciec... Był żołnierzem... Całkiem niezłym, właściwie to... świetnym...-Zaczął swoją długą i zawiłą opowieśc.

Jazine

Skupiła się na opowiadaniu, lekko marszcząc czoło.

Future Lover

-Cóż.. Miałem również dwóch kuzynów... Jeden był wysoki i... i nie miał włosów... Drugi był niski i.. nie miał włosów. Zwykli pytać... 'Hej Joe... Dlaczego jesteś taki.. poważny? Dlaczego się nie uśmiechasz?' Te pytania doprowadzały mnie do.. szału. Do szewskiej pasji.